Pani Karolina z Warszawy może mówić o pechu. Złapała gumę w chmurne, listopadowe, sobotnie popołudnie, przed godziną 14, daleko od domu, w Ostrołęce. Szczęście w nieszczęściu, że przytrafiło się to w pobliżu serwisu ogumienia, który znała podróżująca razem z nią jej mama. Firma Wulkan przy ul. Steyera 12, prowadzona przez Jacka Jarosława Wierzbowskiego znajdowała się niedaleko.
Wulkan już kończył pracę w sobotę, ale pomógł od ręki, pani Karolina wyjechała na sprawnej oponie. Mogła kontynuować podróż, rzecz jasna po ustawieniu TPMS, żeby lampka kontrolna się nie świeciła. Zasadniczo Wulkan handluje nowym ogumieniem, ale zawsze jakieś używane sztuki od klientów się znajdą. W tym przypadku udało się dopasować run-flata w identycznym rozmiarze jak w Mercedesie warszawianki.
- Pan Jacek uratował mi życie - nie ukrywa pani Karolina. - Może pan napisać, zajęli się nami superprofesjonalnie. Naprawdę, każdemu polecam ten serwis.
J. Wierzbowski podkreśla, że warto posiadać takie „skarby”, jak run-flat do Mercedesa klasy E. To oczywiście kolejny przypadek, kiedy pomaga się kierowcom w potrzebie, mimo nawału innych zajęć, wszak na początku drugiej połowy listopada sezon przekładek był w pełnym rozkwicie.
- Czasem trzeba coś zrobić i w niedzielę - dodaje J. Wierzbowski. - Mieszkam tuż obok serwisu, klienci o tym wiedzą, nie mam telefonu stacjonarnego, ale ludzie potrafią znaleźć numer mojej komórki. Niedziela to jednak nadzwyczajne sytuacje i płatne 100 procent więcej.
Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe Wulkanizacja Wulkan, tak brzmi oficjalna nazwa, to serwis, w którym stawia się na jakość i przywiązanie wielu stałych klientów. Klientów nie tylko z miasta i szeroko rozumianych okolic, wiosną i latem trafia wiele osób ze stolicy, bo Ostrołęka leży przecież na uczęszczanej trasie między Warszawą a Mazurami. Warsztat nie musi mieć wielu stanowisk, przestronnej poczekalni czy wykwitnie urządzonego biura obsługi. Owszem, te rzeczy przydają się, ale i tak ostatecznie najważniejsze jest zaufanie klientów, a te zdobywa się przez lata.
Zdaniem pana Jacka bardzo liczy się również punkt, a ten obecnie jest bez zastrzeżeń. Tradycje firmy sięgają lat powojennych, roku 1950, kiedy działalność związaną z oponami i dętkami rozpoczynał Jerzy Wierzbowski, ojciec Jacka. Ponad siedem dekad, szmat czasu, w Ostrołęce działa jeszcze tylko jedna wulkanizacja o porównywalnie długiej historii. Przeprowadzka przytrafiła się raz, z innej ulicy na Steyera 12. Tutaj serwis funkcjonuje już 40 lat z okładem. Z niewielką tylko przesadą można stwierdzić, że każdy w Ostrołęce wie, że w tym miejscu mają wulkanizację. J. Wierzbowski podkreśla, że przed laty działka przy Steyera 12 znajdowała się nieco na uboczu. O proszę, tych bloków, co widać po przeciwnej stronie ulicy wtedy po prostu nie było. A jak zostały pobudowane, to przed każdym stały ze dwa-trzy osobowe auta. Teraz wiele rodzin dysponuje dwoma samochodami i doprawdy trudno znaleźć miejsce do zaparkowania. Powstała nowa galeria handlowa. To również ma znaczenie. Pan Jacek uśmiecha się, że obecnie takie prawdziwe centrum Ostrołęki jest właśnie w tej okolicy.
Gwoli ścisłości dodajmy, iż przez pewien czas istniał drugi serwis, w pobliżu salonu Fiata w Ostrołęce. Okazało się, że jednak nie był to dobry punkt na wulkanizację, poza tym tam trzeba było płacić za wynajem obiektu. Ruch słaby, nie warto było tego ciągnąć.
Firma rodzinna
Wielkość załogi można krótko opisać jako 1+3. Właściciel i trzech ludzi, z czego dwoje z rodziny, żona Aneta zajmującą się przede wszystkim sprawami biurowymi oraz ich syn Daniel. Dodajmy, że państwo Wierzbowscy mają jeszcze dwie córki. Starsza skończyła studia i pracuje w innym mieście, młodsza chodzi do drugiej klasy liceum ogólnokształcącego w Ostrołęce.
Stanowisko pod dachem jest jedno, w garażu, jak określa J. Wierzbowski. Drugie auto można w razie potrzeby obsługiwać na zewnątrz, jak wspomnianego Mercedesa. Zakład zaprasza sześć dni w tygodniu, w dni powszednie w godz. 8-17, w soboty 8-14, bywa że czas otwarcia jest przedłużany, lecz bez przesady, kwadrans czy pół godziny, jak w tę sobotę, kiedy byłem w Ostrołęce. Sobota musi być, ludzie pracują, również poza Ostrołęką, angażują się w wiele zajęć i często właśnie dopiero wtedy mają czas i głowę do takich rzeczy jak ogumienie.
Zapisy i kolejka
Ciekawie rozwiązał pan Jacek kwestię umawiania kierowców w sezonie przekładek. Klienci są zapisywani co godzinę, ale dopiero od 10. Dwie poranne godziny, 8-10, to taki bufor na obsługę klientów nieumówionych, oczekujących z samego ranka pod bramą. Także dla klientów umówionych na wczesne godziny przez współpracujące hurtownie, włącznie z Oponeo. Systemy rezerwacyjne hurtowni nie są ze sobą powiązane, więc może się zdarzyć, że dany termin został zarezerwowany dla więcej niż jednego auta. Właśnie te dwie godziny są na rozładowanie takich sytuacji. A jeżeli odpowiada to klientowi, może zostawić wóz i wrócić po niego np. o czwartej po południu.
Dlatego co godzinę, że w przypadku droższych samochodów, z wyższej półki, 30 minut byłoby za krótkim czasem na solidne zrobienie wszystkiego. I dlatego, że w razie szybszego skończenia auta można przyjąć kogoś z kolejki. Daje to elastyczność, najważniejsi są jednak klienci wcześniej zapisani.
Wiele razy zaznaczaliśmy przy okazji dziennikarskich wizyt w serwisach, że średnice kół osobowych samochodów rosną i rosną. J. Wierzbowski podchodzi do tego od praktycznej strony. Wymiana ogumienia wiąże się z kilkukrotnym dźwiganiem każdego koła. O ile kiedyś koła ważyły stosunkowo mało, teraz nawet w granicach 50 kilo, jak w przypadku dużych SUV-ów. A przecież czasami podnosi się koło jedną ręką, bo drugą np. blokuje się je na wyważarce. Ręce ma pan Jacek wytrenowane, żadna siłownia tego nie zapewni.
Wyjazdy po koło
Typowego auta serwisowego nie posiada, ale bywa że wyrusza do klienta na miasto. Wcześniej trzeba rozpytać o rozmiar, tak żeby od razu dostarczyć zmontowane koło i dwa razy nie jeździć. Po założeniu koła uszkodzoną oponę można przy Steyera 12 naprawić albo wymienić.
Gdy byłem w Wulkanie na podwórku znajdowało się wiele opon. To w przeważającej większości letnie i sytuacja chwilowa. Nie ma teraz czasu, aby ułożyć je w przechowalni, nad warsztatem. Nie ma czasu w sezonie na mechanikę, na klocki i tarcze hamulcowe, na wydechy
i płyny eksploatacyjne. Takie rzeczy poza sezonami - jak najbardziej. Prostowanie felg stalowych i aluminiowych odbywa się cały czas, ale w sezonie niekoniecznie od ręki.
- Do uszkodzenia obręczy dochodzi wtedy, gdy widoczność jest słaba - mówi J. Wierzbowski. - Spadnie śnieg, deszcz, mgła, trudno zauważyć dziurę w jezdni. Nawet mały opad powoduje, że widzi się gorzej przez przednią szybę. No i mamy w Ostrołęce dużo rond i wysepek. Czasami dochodzę do wniosku, że najlepszym autem na nasze miasto byłby SUV z prześwitem co najmniej 20 centymetrów.
Jedna cena
Przy zakupie opon w Wulkanie klientowi jest przedstawiana jedna kwota za opony i montaż. Przekładki zaczynają się od 70 zł za małe, 14-calowe, stalowe obręcze. W przypadku popularnych rozmiarów alufelg, 15-16 cali, klienci zostawiają od 140 zł. Busy od 150 zł, przechowalnia od 80 zł, azot z butli 5 za koło. Azot jest mniej czuły niż powietrze na zmiany zewnętrznej temperatury, więc można dłużej zachować prawidłowe ciśnienie w ogumieniu.
Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski