Ćwierć wieku z Czytelnikami

Ze Sławomirem Górzyńskim, redaktorem naczelnym Przeglądu Oponiarskiego, rozmawiają Krzysztof Krusiński (KK) i Przemysław Majchrzak (PM).

KK: - 25 lat to dużo czy mało? To trochę jak najwyższy wymiar kary, robić to samo przez tyle lat.

- Patrząc z perspektywy człowieka 25 lat to kawał życia. Można powiedzieć, że przynajmniej jedna trzecia, w niektórych przypadkach - bardzo rzadkich - jedna czwarta. Z perspektywy wszechświata i historii ziemi to mgnienie, prawie że nic nieznaczący epizod. Chociaż ostatnie kilka dekad działalności człowieka na naszej planecie odcisnęło się znacząco. Spójrzmy chociażby na zmiany klimatyczne wywołane wręcz rabunkową eksploatacją zasobów oraz gwałtownym rozwojem przemysłu, w tym motoryzacji. Jednym z jej elementów jest branża oponiarska i coroczna produkcja około jednego miliarda opon wszelakich typów i rozmiarów. O dobrych i złych zjawiskach wynikających z powyższego często pisaliśmy i nadal piszemy na łamach Przeglądu Oponiarskiego. Zakładając nasze czasopismo nie sądziłem, że w tak krótkim czasie będziemy obserwować niesamowite przemiany w naszej branży. Na początku lat 2000. była ona zupełnie inna niż obecnie. Tak, jak branża, nasze czasopismo również ewoluowało, dlatego nie mogę powiedzieć, że minione ćwierćwiecze było jakimś wymiarem kary. Powiem tak, przez te lata nigdy się nie nudziłem. Zawsze się coś działo i niekiedy były to zdarzenia bardzo zaskakujące.

PM: - W ekspresowym skrócie... Jak zrodziła się idea wydawania pisma dla branży oponiarskiej?

- To nie będzie ekspres, bo to była wielka historia. Pomysł powstania naszego magazynu zrodził się na targach Motor Show w Poznaniu. Był to bodajże 1995 rok. Pojechałem wówczas jako dziennikarz Gazety Pomorskiej w celu przygotowania relacji nt. wystawiających się tam firm z ówczesnego woj. toruńskiego. Trafiłem wtedy na stoisko firm Świstowski, Artus z Torunia oraz Mark-Gum ze Stęszewa k. Poznania. Firmy te wystawiały się z nowoczesnymi maszynami warsztatowymi, które pochodziły z Włoch, a także materiałami naprawczymi do opon. Byli  tam wtedy Zbyszek Świstowski,  Maryś Krzyżagórski,  Adam Placha i chyba jeszcze kilka innych osób, których nazwisk dzisiaj już nie pamiętam. Rozmawialiśmy wtedy o sytuacji w branży motoryzacyjnej, w tym głównie oponiarskiej. Wspomniani panowie zastanawiali się czy warto byłoby mieć taką oponiarską gazetę - bo słyszeli, że inne branże już takowe posiadają. Pismo miało być kierowane do właścicieli i pracowników serwisów ogumienia. Zapytałem ich, ile takich serwisów na polskim rynku działa. A oni odpowiedzieli, że nie wiedzą dokładnie, ale z pewnością będzie to kilka tysięcy. Po powrocie do Torunia - prawdę mówiąc - o sprawie zapomniałem. Temat wrócił dopiero kilka lat później, pod koniec lat 90., kiedy ponownie na mojej drodze stanął Zbyszek Świstowski, uznawany w branży za swego rodzaju guru. To on dał mi taki decydujący impuls, aby powołać do życia gazetę oponiarską. Postanowiłem najpierw sprawdzić, ile faktycznie na rynku istnieje serwisów ogumienia. Wtedy internet jeszcze nie był czymś powszechnym, więc zacząłem od wertowania książek telefonicznych z 49 województw. Zajęło mi to chyba ze dwa miesiące, ale wynotowałem z nich ponad 3500 adresów i telefonów. Był to zaczątek naszej bazy adresowej, którą cały czas weryfikujemy i aktualizujemy. Mając już taką podstawę, założyłem na początku października 1999 roku wydawnictwo i powstał tytuł: Przegląd Oponiarski. Przymiotnik „oponiarski” wówczas praktycznie był używany tylko w branży. W sferach językoznawców uważano go za neologizm. Jednak dzięki Przeglądowi Oponiarskiemu wszedł on do życia nie tylko branżowego.

KK: - Ćwierć wieku to czas wielu branżowych i wydawniczych doświadczeń. Które z nich wspominasz z największym sentymentem,
a o których chciałbyś zapomnieć?

- Najtrudniejsze były pierwsze lata, ale wspominam je z rozrzewnieniem. Musieliśmy budować tożsamość naszego czasopisma, walczyć o jego rozpoznawalność w branży. Przegląd dosyć szybko zyskał liczne grono czytelników i sympatyków. Bywaliśmy zapraszani na imprezy organizowane przez koncerny produkujące opony. Odwiedzaliśmy serwisy i rozmawialiśmy z ich właścicielami o różnych sprawach dotyczących  prowadzonego biznesu. Prezentowaliśmy - i nadal to robimy - najlepsze serwisy w Polsce i nie tylko. Jak zapewne pamiętacie, Przegląd najpierw wydawany był jako dwumiesięcznik, a od 2008 roku już jako miesięcznik. Wynikało to z zapotrzebowania naszego środowiska na wiedzę i informacje. Obserwowaliśmy, jak ewoluował cały rynek dystrybucji opon. Początkowo królowały serwisy oraz hurtownie, których było w kraju kilkadziesiąt. W drugiej dekadzie XXI wieku liczba hurtowni znacznie zmalała. W kilka lat część z nich upadła w wyniku złego zarządzania lub przeinwestowania. Powstało wówczas mnóstwo nowych serwisów. W ciągu dwóch lat co najmniej 2 -2,5 tysiąca. Urzędnicy ministerstwa pracy stwierdzili, że budowa takiego serwisu to prosta sprawa, a dotacja, którą urząd pracy udzieli przyszłemu przedsiębiorcy, wystarczy na zakup potrzebnego sprzętu. Należało utrzymać ten biznes przez dwa lata, aby dotacji nie zwracać. Zapomniano wszak, że do tej „prostej” działalności trzeba mieć także niemałą wiedzę i umiejętności techniczne. Sporo osób, które zdecydowały się na otwarcie serwisu, nie wytrzymało konkurencji i po prostu zamknęło działalność.

Najtrudniejszym czasem dla mnie osobiście, ale i dla redakcji była pandemia koronawirusa. Sam doświadczyłem tej choroby, ale najgorsze było wówczas samo tworzenie gazety. Obawa o ludzi, którzy pracowali w Przeglądzie. Wielu z nas - mimo ograniczeń - musiało, aby zebrać materiał, poruszać się po kraju. Trudno sobie wyobrazić dziennikarstwo bez kontaktu z ludźmi. Oczywiście powstające wówczas wszelkiego rodzaju komunikatory pozwalające na zdalną łączność i pracę poza biurem, ułatwiały ten proces. Jak pamiętacie, cała gospodarka wówczas bardzo wyhamowała. Na nas miało to także wpływ. Dlatego wtedy też zaczęliśmy intensywniej pracować nad cyfrowymi metodami kontaktu z Czytelnikami. Jednym z efektów tej pracy jest e-wydanie Przeglądu Oponiarskiego. Mam nadzieję, że z tej formy mogą być szczególnie zadowoleni reklamodawcy. Wystarczy bowiem kliknąć w ich reklamę, aby przenieść się na stronę internetową danej firmy. Czytelnicy także  byli zadowoleni, bo nie musieli czekać na papierową wersję Przeglądu. Te wszystkie usprawnienia nie byłyby dostępne, gdyby nie zaangażowanie mojego syna, Michała i jego żony Zuzi. Oni mają pieczę na wydaniem internetowym, nad stroną online i wszystkimi z tym związanymi działaniami.

PM: - Czy były momenty znudzenia się tematem opon, przecież są cały czas takie same czarne i okrągłe?

- O! Nie zgadzam się! Nie są ciągle takie same. Może na początku wydaje się, że to przecież kawał gumy. Gdy zaczynasz się zagłębiać w szczegóły techniczne, to widzisz, że nie jest to tylko coś okrągłego i zbudowanego z gumy. Dostrzegasz, że jest to bardzo skomplikowany i składający się z kilkudziesięciu komponentów produkt techniczny. Produkt mający niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo drogowe, bowiem jest jedynym elementem pojazdu łączącym go z podłożem. Na dodatek wykonującym w czasie jazdy nawet 1000 obrotów i więcej na minutę. A jak sobie uświadomisz, jakie przeciążenia musi znosić, to zaczynasz doceniać umiejętności, wiedzę i pomysłowość inżynierów, którzy stworzyli oponę i nadal pracują nad kolejnymi innowacjami.

KK: -  Jaki, Twoim zdaniem, był największy „game changer” w świecie oponiarskim na przestrzeni tych lat - jakaś technologia, proces produkcji, innowacja?

- Tych „game changerów”, jak je nazywacie, w ciągu ostatniego ćwierćwiecza było sporo. Nie były to jakieś zmiany rewolucyjne, ale raczej powolna ewolucja w kierunku doskonałości, najlepszej wydajności, poprawy przyczepności opon. Doskonałym rozwiązaniem dla naszego regionu klimatycznego było zastosowanie dwóch rodzajów opon - letnich i zimowych. Jak wiecie charakteryzują się one totalnie różnymi rodzajami mieszanek bieżnika, ich wzorów, a także głębokości. Każda firma produkująca opony wprowadzała swoje technologie, które mają różne nazwy, ale efekty ich działania generalnie są podobne. Kolejnym takim przełomem było wyprodukowanie opony run-flat, czyli takiej, która ma wzmocnione boki i po przebiciu może przejechać co najmniej 80 km z prędkością nie większą niż 80 km/h. Ze względu na wysokie ceny stosuje się je zazwyczaj w autach premium.

Jeszcze inna nowa technologia to opony samouszczelniające się po ich przebiciu. Opony tego typu produkowane są m. in. przez Continental (Contiseal), Bridgestone (B-Seal), Michelin (Selfseal), Pirelli (Inside). Trzeba chyba nadmienić, że pierwszą tego typu oponę - byłem na prezentacji - wypuściła marka Kleber, należąca do Michelin.

Kolejny przełom to powrót do opon całorocznych, które są kompromisem pomiędzy letnią a zimówką. Jeśli jeździmy zimą w dalekie trasy i w góry, to oczywiście najlepszym wyborem nadal jest klasyczna opona zimowa, raczej z wyższej półki niż budżetowa.

Trzeba pamiętać też o czujnikach ciśnienia w oponach, w które wyposażane są od pewnego czasu wszystkie nowe auta. Tę technologię również należy uznać za „game changera”, bo jej wprowadzenie zmieniło myślenie o eksploatacji ogumienia. Dziś bez TPMS-ów nie można raczej już sobie wyobrazić branży oponiarskiej. 

Sporo zmieniło się w samej obsłudze klientów serwisów zarówno indywidualnych, jak i flotowych. Powstało kilkanaście sieci serwisowych należących do koncernów oponiarskich, jak: BestDrive, Euromaster, Driver, First Stop, Premio,  Yokohama Club Network oraz niezależnych, takich jak POP, Point S czy PSO. Rewolucyjną zmianą był zaś nowy sposób handlu, jakim jest sprzedaż opon poprzez internet. Powstało kilka tzw. sklepów intrenetowych, które moim zdaniem są e-hurtowniami, w których mogą się zaopatrywać zarówno klienci indywidualni, jak i serwisy.

Kolejnym elementem w naszej branży było powstanie 11 lat temu PZPO i Akademii Oponiarskiej w Piechaninie. Dla równowagi właściciele serwisów powołali na początku tego roku Polski Związek Serwisów Opon.

Ostatnią sprawą, o której chciałem wspomnieć, jest tzw. zrównoważona gospodarka. Jednym z jej elementów jest rozsądne wykorzystywanie zasobów oraz recykling zużytych opon także do produkcji nowych.

PM: - Co Ci sprawia największą przyjemność w tworzeniu pisma dla branży oponiarskiej i co jest największym wyzwaniem w tej robocie?

- Przede )wszystkim kontakt z ludźmi z tej branży. Dodam, iż jest to specyficzne środowisko i niełatwo zyskać w nim zaufanie. Dlatego to jest też duże wyzwanie. Przez te wszystkie lata poznałem wiele interesujących osób pracujących w zawodzie wulkanizatora. Właścicieli serwisów, hurtowni, prezesów największych firm oponiarskich zarówno w kraju, jak i za granicą. Nie będę wymieniał nazwisk, bo mogą się obrazić Ci, których bym pominął. Dodam, iż moją ulubioną formą dziennikarską jest wywiad. Największym wyzwaniem jest ustalenie objętości gazety i współpraca z drukarnią. Autorzy artykułów chcieliby, aby gazeta miała jak najwięcej stron, bo od tego zależą ich zarobki. Ja natomiast muszę tak kroić, aby wystarczyło środków na druk, na pensje, na podatki, na zakupy i na wiele innych rzeczy. Mając ponad 40-letnie doświadczenie w pracy dziennikarskiej i kilku redakcjach, jadłem chleb z niejednego pieca, ale ten z branży oponiarskiej - którą uważam za swoją - mogę powiedzieć, smakuje mi najlepiej.

KK: - Jak porównałbyś Przegląd z czasów początku z tym, który Czytelnicy otrzymują dziś. No i jak widzisz przyszłość magazynu, któremu poświęciłeś kawał swojego dziennikarskiego i wydawniczego życia?

- Wystarczy spojrzeć na pierwsze wydania i te bieżące. Można powiedzieć, że różnią się jak Maluch od Ferrari. Tak przynajmniej ja to odczuwam. Ten magazyn jest składową pracy całego zespołu. To jest efekt pracy wielu ludzi, wynikający z ich pomysłowości, przedsiębiorczości, odpowiednich umiejętności i predyspozycji. To efekt pracy naszych ekspertów, redaktorów, ludzi którzy są nam przychylni. Bez tego wszystkiego Przegląd by nie powstał i nie przetrwał ćwierć wieku. Dlatego teraz chciałbym wszystkim za te lata pracy i poświęcenia podziękować, bo każdy z Was ma w tym dziele swój niebagatelny udział. A przyszłość? Nazywa się Michał Górzyński. On pociągnie - mam taką nadzieję - dalej ten wózek ubrany w opony, oczywiście!

PM: - Czy po cichu myślisz już o emeryturze i oddaniu się pasji wędkowania?

- Czas szybko płynie i jestem już w wieku emerytalnym. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie wysyłajcie mnie jeszcze na emeryturę. Zresztą teraz i tak nie mógłbym opuścić swojego stanowiska, ponieważ Michał, którego od kilku lat przygotowuję do przejęcia w przyszłości opieki nad Wydawnictwem i Przeglądem, rehabilituje się po ciężkiej chorobie. Ostatnie kilka miesięcy było dla niego, jak i dla całej naszej rodziny, bardzo trudne. Tak więc o wędkowaniu na razie tylko myślę, a kiedy faktycznie bardziej intensywnie się temu zajęciu poświęcę, jeszcze nie wiem. Pewnie przyjdzie taki czas, kiedy będę musiał zmniejszyć intensywność pracy. Na razie z miesiąca na miesiąc przygotowujemy kolejne wydania Przeglądu.

PM: - Przegląd Oponiarski jest pierwszym pismem dla branży oponiarskiej w Polsce, ale na koniec chcielibyśmy, żebyś przedstawił Czytelnikom argumenty, dlaczego Przegląd jest najlepszym pismem oponiarskim w Polsce?

- Bo ma doskonały zespół dziennikarski oraz świetnych ekspertów, którzy wypowiadają się na ważne dla branży tematy. Nie zawsze są to sprawy czysto oponiarskie, ale także motoryzacyjne oraz z otoczenia prowadzenia tego biznesu - prawne, ekonomiczne, finansowe. Staramy się dostarczać naszym Czytelnikom wiedzę z każdej ważnej dziedziny. Żeby mogli się orientować nie tylko w zakresie spraw związanych z produkcją, naprawą i dystrybucją opon, ale także w trendach, które obowiązują. Piszemy m.in. też o technologiach oponiarskich, tendencjach rynkowych, ludziach z branży, ich doświadczeniach zawodowych i zainteresowaniach, żeby czytelnicy mieli również wiedzę o tym, co się dzieje wokół. To powoduje, że nasze czasopismo je pełne, kompleksowe pod względem treści i formy.

PM, KK: - Dziękujemy za rozmowę.

Przegląd Oponiarski 11/227 (Listopad 2024) 

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2025 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń