Problem istniał jednak z wysokością hali i bramą. W środku mieściły się tylko najniższe, dostawcze auta. A ponieważ do trzech stanowisk prowadziła jedna brama, niektórzy mniej wprawni kierowcy osobowych aut rezygnowali. Ba, nawet wstydzili się korzystać z proponowanej pomocy.
Od pięciu lat
Firma BOPSS powstała 1 kwietnia 2008 roku. Jej głównym zadaniem był na początku import obręczy. Handel ten zaczął się dwa lata wcześniej, w 2006. Bogdanowiczowie nawiązali kontakt z biznesmenami z Litwy i Łotwy, którzy sprowadzali felgi z Chin. Nie wszystko od razu układało się pomyślnie.
- Pojawiały się problemy z lakierem, korozją, w ogóle z jakością - nie ukrywa S. Bogdanowicz. - Postanowiliśmy zrezygnować z pośredników.
S. Bogdanowicz wraz z małżonką gościli dwa razy w Chinach. Program wizyt był uzgodniony z obywatelką Chin na stałe mieszkającą w Państwie Środka, która pracowała wiele lat w branży. Obecność takiego miejscowego opiekuna okazała się nieoceniona. Owszem, rozmawiało się z Chińczykami po angielsku, ale np. możliwość wyjaśnienia szczegółowych kwestii w języku chińskim bardzo ułatwiała negocjacje.
BOPSS współpracuje z trzema porządnymi wytwórcami z Chin. Zaopatruje się w obręcze również na Tajwanie i Malezji. Bogdanowiczowie przebadali felgi w instytucie PIMOT. Pozytywny wynik jest potwierdzony przez znak bezpieczeństwa B.
Trzy kierunki
- Mamy trzy podstawowe biznesy: obręcze, serwis ogumienia, serwis mechaniczny - mówi S. Bogdanowicz. - Dużą wagę przykładamy do promocji.
I tak wszyscy, co byli na festynie 20 października 2012 z okazji otwarcia nowego obiektu i przedstawili kupon z pieczątką, otrzymali 50 proc. zniżki na jedną, wybraną usługę. Przegląd promocyjny samochodu kosztuje 1 zł. Sprawdzane są podstawowe elementy auta, lokalizowane ewentualne wycieki. Przy okazji kierowcy dowiadują się, ze BOPSS to nie tylko opony i felgi, a firma zyskuje zlecenia. Na sezon wiosenny Bogdanowiczowie planują wprowadzenie usługi - 1 zł za przechowanie opon lub kół. Obecnie kosztuje to 50 zł (opony) lub 60 zł (koła). A jesienią stawki spadną, żeby klienci po tej jednozłotowej promocji nie czuli się zawiedzeni. Bogdanowiczowie mogą sobie na takie ruchy pozwolić, mają przy Przemysłowej dużo miejsca pod dachem.
Cennik jest rozbudowany, w zależności od rodzaju auta i średnicy ogumienia. Przełożenie opon, 12 i 13 cali, na stalowych obręczach kosztuje 48 zł, na alu 56 zł. Naprawy zaczynają się od 22 zł. Przy ciężarówkach wymiana opony kosztuje 50-59 zł, naprawa od 70 zł. Naprawy przeprowadzają na zimno. Na gorąco będą dopiero robić, czekają na sprzęt. Używają różnych materiałów.
- Klejówka musi odparować, niezależnie od marki materiału - przypomina P. Bogdanowicz.
BOPSS jako jeden z niewielu zakładów w okolicy ma doważarkę do opon, bardzo skuteczną w diagnozowaniu trudnych przypadków. Specjalizuje się w prostowaniu felg aluminiowych i stalowych.
Nowe Klebery, Dębice, Micheliny, Continentale sprzedają się najlepiej. Całkiem sporo ludzi wybiera Micheliny. Osiąga się na nich duże przebiegi, a wbrew pozorom ceny wcale nie muszą być wyższe niż konkurencyjnych marek.
Drugą grupę opon stanowią bieżnikowane, osobowe i dostawcze, od jednego z producentów z Olsztyna. Kupują gotowy wyrób. I wreszcie używane, wciąż oferowane, bo jest zapotrzebowanie. Przywożą te opony ludzie zajmujący się ich importem z Niemiec. Każda sztuka jest sprawdzana (niektóre odrzuca się już po obejrzeniu), zakładana na felgę, pompowana. Pracownicy wykonują to w wolnym czasie.
Cała ściana w gabinecie szefa jest zastawiona pucharami z piłki nożnej. Drużyna BOPSS-u, wcześniej Agrosu, bierze udział w amatorskiej lidze, zarówno w hali jak i na trawie. Zagraniczną turystykę Ewa i Sławomir łączą z biznesem (Chiny), albo odwiedzinami rodziny (Francja, Wielka Brytania). Przemysław lubi wypoczywać nad Bałtykiem, w okolicach Gdańska. Ściga się na komputerowych symulatorach F1, również w ogólnopolskich rozgrywkach. Dzieci jeszcze rosną, trudno przewidzieć które zajmie się oponiarstwem. Sławomir ma 12-letniego Patryka i 9-letnią Monikę, Przemysław 10-letniego Pawła i 6-letnią Magdę. Małżonki pracują w Jeleniewie, Ewa w Agrosie, Dorota w biurze firmy zajmującej się wywozem śmieci i transportem.
Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski