Właściciel firmy Zenon Dobaczewski jeszcze w latach 70. praktykował w warsztacie wulkanizacyjnym swojego wujka w Kutnie. Nie od razu - mimo zdobycia praktycznej wiedzy w zakresie naprawy i eksploatacji ogumienia – zrozumiał, iż jego powołaniem jest zawód wulkanizatora. Postanowił spróbować najpierw pracy kierowcy. Jednak na początku lat 80. zmienił zdanie. Dylemat wiążący się z wyborem czy nadal jeździć samochodami, czy otworzyć swój warsztat wulkanizacyjny, został rozstrzygnięty na korzyść tego drugiego. I tak w 1984 roku została założona firma Nawigator.
Na własny rachunek rozpoczął działać w 1986 roku. Zaczynał od handlu spożywczego, potem była odzież i jakieś drobiazgi dla domu. Na początku lat 90. przyszedł boom na samochody. Zaczęto masowo sprowadzać auta z Zachodu. On też włączył się w ten nurt. Po samochodach przyszła kolej na części i ogumienie, najpierw używane. Potem zawarł umowy na dostawę nowych opon z Dębicy i Olsztyna. Ryszard Szulczyński z Tucholi rozwijał swój biznes powoli, ale z rozwagą i pomysłem.
Do zakładu pana Bolesława Ostaszewskiego trafić nie jest łatwo, o ile nie mieszka się w Ciechanowie. Na przedmieściach tego byłego wojewódzkiego miasta wystarczyło jednak zapytać pierwszą napotkaną osobę, by potem jechać jak po sznurku. Naród tamtejszy uczynny, więc redaktor „Przeglądu” nie błądził w ogóle. Najmilszą niespodzianką było jednak przyjęcie zgotowane nam przez gospodarzy. Po wejściu do pokoju dla interesantów na stole stał wspaniały tort z napisem „Przegląd Oponiarski”. Dzieło gospodyni serwisu – pani Zofii Ostaszewskiej.
Pierwszą wulkanizację - tuż po wojnie - założył dziadek Krzysztofa, Stefan Stolarski. Wykonywał naprawy mechaniczne oraz ogumienia motorów i rowerów. W połowie lat 50-tych do dziadka dołączył ojciec naszego gospodarza, Władysław. Rogowo to wieś gminna, ale bardziej przypominająca małe miasteczko. Tutejsi mieszkańcy szybko pochwytywali różne nowinki. Dlatego coraz popularniejsze stawały się ogumione wozy konne i dziadek pana Krzysztofa zaczął sprowadzać coraz więcej opon do chłopskich furmanek.
W środowisku oponiarskim jest znany od lat. W tej branży zaczął bowiem pracować od 1978 roku. Wcześniej przez cztery lata był związany z budownictwem. Dzięki bratu swojej matki wybrał oponiarstwo. Jeden z wujów ZBIGNIEWA PASZKIEWICZA pracował w NRD, oddelegowany do pracy w wulkanizacji. Po powrocie do Polski założył wspólnie z bratem bieżnikownię w Olsztynie. Potem jeden z braci przyjechał do Torunia, a wraz z nim pan Zbyszek.
Poznali się przed 1991 roku. Najpierw działali samodzielnie. Jednak właśnie w 1991 postanowili założyć wspólny zakład krawiecki. W tymże roku dodatkowo otworzyli autokomis i usługi związane ze sprzedażą oraz naprawą opon. KONRAD ZAJKIEWICZ i WIKTOR KWIATKOWSKI tworzą parę wspólników, ale i przyjaciół, którzy wspierają się w działaniach biznesowych. Chociaż obok działa w tej samej branży brat Wiktor Zajkiewicz, wybór w działaniach biznesowych Konrada padł na wspólnika spoza rodziny.
W 1991 roku załoga warszawskiego Polmozbytu podjęła decyzję o prywatyzacji swojego przedsiębiorstwa. Firmę sprywatyzowano poprzez leasing pracowniczy. Od tego momentu zaczęło się pasmo zmian, na lepsze – twierdzą ludzie kierownictwa. Firma odeszła od siermiężnych czasów polmozbytowskich do gospodarki rynkowej.
W serwisie pana Sławomira Nowatkiewicza z Warszawy klientów nie brakuje praktycznie przez cały rok. Oczywiście jesienią i zimą, a potem od wczesnej wiosny do lata trwa prawdziwa nawałnica. Najpierw ludzie kupują albo wymieniają "zimówki", wiosną natomiast z powrotem zakładają opony letnie. Bez względu na porę roku serwis zatrudnia stałą 6-osobową załogę.
Historia rodzinnego biznesu rodu Kacpurów zaczyna się w 1959 roku. Pierwszą wulkanizację założył WŁADYSŁAW KACPURA - ojciec TADEUSZA - na trasie wylotowej ze Słupska do Poznania. Zaczął od naprawy kół do wozów konnych, bo akurat polski rolnik przesiadał się z „żelaźniaka”, na wóz o kołach ogumionych.
Historia PPH UNIGUM-u w Lubiczu zaczęła się w 1991 roku. Przedtem jej właściciel Zbigniew Wrotek pracował kilkanaście lat w branży oponiarskiej. Na początku lat 90. zapragnął działać już tylko na własny rachunek. Zaczęło się od powstania serwisu i bieżnikowni w Lubiczu, miejscowość leżącej blisko Torunia. Potem przyszedł czas na utworzenie przyczółka w Toruniu. W miarę wypadania z rynku konkurentów Z. Wrotek instalował swoje serwisy m.in. we Włocławku, Płocku oraz innych miastach regionu Pomorza i Kujaw.