W BRANŻY: Kryzys nie tyka
Raport Eurostatu o polskich tirach
W 2011 roku przewoźnicy z Polski zajęli w Unii Europejskiej drugie miejsce po swoich kolegach z Niemiec robiąc prawie 208 mld tonokilometrów. Nasze firmy wyprzedziły pod tym względem przewoźników z Hiszpanii, zajmujących dotąd drugie miejsce w UE. Te statystyki unijnego urzędu statystycznego dają jasne wyjaśnienie, dlaczego tak bardzo gęstnieją korki na naszych drogach. Otóż ciągle jesteśmy w tyle za Unią Europejską pod względem długości sieci dróg szybkiego ruchu, z których korzystają głównie przewoźnicy. A jednocześnie na naszych drogach rośnie ruch ciężarówek.
Prawie o 10 proc. wzrosły w zeszłym roku przewozy drogowe na terenie Polski. Ale pod tym względem zajmujemy w UE dopiero szóste miejsce. Dużo ważniejsze znaczenie transport towarów ciężarówkami ma w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Wraz z przewozami rośnie też flota ciągników i naczep. Według Głównego Urzędu Statystycznego, w 2011 r. było zarejestrowanych 2,84 mln ciężarówek, o prawie 100 tys. więcej niż rok wcześniej. Jak pokazują statystyki Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w zeszłym roku park pojazdów ciężarowych jeszcze się powiększył. W sierpniu 2012 r. zarejestrowano 3,5 tys. nowych i używanych pojazdów użytkowych powyżej 3,5 tony. To lepiej niż miesiąc wcześniej o 6,6 proc.
Specjalnością naszych przewoźników stał się transport międzynarodowy. Jak wskazują analizy Głównego Urzędu Statystycznego nowe możliwości przed naszymi przewoźnikami otworzyły się, gdy przystąpiliśmy do Unii Europejskiej oraz strefy Schengen, bo to ułatwiło transport towarów bez konieczności czekania na granicach do odprawy. I nasi transportowcy wykorzystali tę okazję.
W zeszłym roku na polskich przewoźników przypadała w UE jedna piąta przewozów międzynarodowych, czyli transportu towarów, które zostały załadowane lub rozładowane w naszym kraju.
Polscy przewoźnicy są także liderami w tranzycie.Chodzi tu o przewóz towarów załadowanych np. w Niemczech czy Francji i dostarczanych do firm np. we Włoszech lub w Rosji. W 2011 roku polscy przewoźnicy mieli ponad 20 proc. udziałów w unijnym rynku tego rodzaju usług transportowych, ponad dwa razy więcej niż zajmujący drugie miejsce w tym rankingu przewoźnicy z Czech.
Polscy transportowcy twierdzą, że rozwój branży to z jednej strony efekt przedsiębiorczości rodzimych przewoźników, ale z drugiej strony - warunków geograficznych i zacofania infrastrukturalnego. W Polsce większość przewozów odbywa się po drogach. U nas to 2,4 proc. ogółu transportu towarów koleją. Dla porównania w krajach starej UE oscylują wokół 20 proc. Do wywindowania wyników branży transportowej w 2011 r. przyczynił się także program budowy autostrad, który wygenerował ogromny popyt na transport milionów ton kruszyw, ziemi, piasku i asfaltu.
O wyspecjalizowaniu polskich firm w transporcie międzynarodowym mówią także dane Eurostatu na tematów przewozów towarów na różne odległości. Polscy przewoźnicy biją rywali z innych państw Unii w przewozach na dalekich trasach, od 1000 do 2000 km i na dystansach ponad 2 tys. km. Zapewne znaczna część tych przewozów przypada na transport towarów między państwami Unii oraz krajami po byłym ZSRR.Polscy przewoźnicy pracują intensywnie, gdzie się tylko da. Jak podkreśla Eurostat, w 2011 roku nasze firmy transportowe jako jedyne w UE zanotowały wzrost przewozu towarów na wszystkich dystansach - od bardzo krótkich (przewozy na odległość do 50 km) po najdalsze (ponad 2 tys. km). W ubiegłym roku polscy przewoźnicy drogowi okazali się numerem jeden pod względem wykonanej pracy przewozowej w transporcie międzynarodowym i kabotażowym, czyli świadczeniu usług za granicą. Eurostat tłumaczy, że generalnie sektor transportowy w nowych krajach UE jest konkurencyjny wobec starej Unii. W odbieraniu przewozów firmom z Zachodu brylują jednak polscy przewoźnicy, którzy wygrywają ceną.
Opr. (seg)
