Nowy wizerunek Przeglądu ukazany w setnym numerze zrobił na Czytelnikach dobre wrażenie, dlatego w pierwszych zdaniach chciałbym podziękować za wszystkie opinie. Generalnie były to słowa uznania i podziękowania „za taką fajną nową gazetę”. Wiele osób mówiło nam, iż są pod wrażeniem wykonanej roboty. To cieszy cały zespół redakcyjny, bo wynika z tego, że obraliśmy dobry kierunek. Odświeżenie winiety tytułowej, całego układu gazety, zmiana czcionki, dodanie nowych elementów graficznych z pewnością mają wpływ na to, że Przegląd lepiej wygląda i jego układ jest bardziej czytelny. Obiecuję, że nadal będziemy się dla Was starali!
Zima w pełni. Wielu powie: dlaczego dopiero w styczniu i lutym, a nie już w listopadzie. Być może wtedy inaczej wyglądałyby humory wielu właścicieli serwisów. Wystarczy przeczytać w naszej redakcyjnej sondzie opinie szefów kilku dużych hurtowni oponiarskich. Wprawdzie nie wszyscy uprawiają totalny lament, ale wielu nie ma poczucia, że osiągnięcia ich firm za zeszły rok były przynajmniej przyzwoite. Minorowy nastrój pogłębiają jeszcze zapasy letnich opon pozostałe w magazynach z 2012 roku. Wielu jednak uważa, że mimo szalejącego w kieszeniach Polaków węża oszczędzania wynikającego z kryzysu, musi nastąpić odbicie i kierowcy przyjadą na wiosnę po nowe opony.
Właściciele serwisów i hurtowni narzekają, a producenci chwalą się lepszymi wynikami sprzedaży (rok 2012 do 2011), mimo sytuacji kryzysu w światowej gospodarce. To budzić może zdziwienie i stwarza pewien rozdźwięk. Niektórzy zadadzą więc pytanie: Jak to możliwe? I skoro oni ciągle zyskują, to kto traci? Pozostawmy jednak te pytania bez komentarza.
Rośnie liczba bezrobotnych. Na szczęście w serwisach oponiarskich, samochodowych raczej do zwolnień nie dochodzi, tym bardziej że niedługo zacznie się wiosenny ruch przekładkowy. Co będzie latem, trudno powiedzieć. Wiele ekonomicznych autorytetów wypowiada się z dużym optymizmem o drugiej połowie 2013 roku. Twierdzą oni, iż po kilku latach kryzysu musi nastąpić odbicie w górę. Oby się nie mylili, bo stopa bezrobocia w Polsce może osiągnąć najwyższy pułap od momentu transformacji społeczno-ekonomicznej z początku lat 90. XX wieku. Wielu ludzi z wcześniejszą datą urodzenia mogłoby tego już nie wytrzymać. Nie dotyczy to emerytów, którzy otrzymują co miesiąc jakieś środki na utrzymanie. Młodzi, urodzeni krótko przed lub w III RP, mogą się tym już tak bardzo nie przejmować. Walkę o codzienny byt powinni wyssać z mlekiem matek, więc generalnie jakoś sobie poradzą lub po prostu wyjadą zarabiać i mieszkać poza Polską. A to już nie jest takie dobre dla nikogo.
Sławomir Górzyński