Wejście smoka

Pamiętam, jak przed laty poleciałem na salon w Detroit w Stanach. Ponieważ wówczas już nie wychodziły nader potrzebne, wnikliwe katalogi „Samochody świata” czułem się nieco dziwnie na amerykańskich ulicach. Bo nie wszystkie samochody rozpoznawałem na pierwszy rzut oka, jednak motoryzacja w USA zawsze różniła się od naszej, europejskiej. Teraz podobne wrażenie odnoszę czasem w Polsce. Owszem, interesuję się autami od kołyski, lecz mamy taki zalew „chińczyków”… Atakują bez pardonu, masowo, nie stawiając na promocję jednego czy kilku starannie wyselekcjonowanych brandów.

Cechy szczególne

Trzeba też przyswoić wymowę niektórych nazw. Bestune to „Bestjun”, Hongqi to „Honszi”, czyli „Czerwony Sztandar”. Zgadza się, z Hongqi korzystają wysokiej rangi dygnitarze Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL).

Niektóre marki dopiero rozpędzają się w Rzeczypospolitej, oferują tylko po jednym modelu. Tak jest z M-Hero, określanym czasem jako Dongfeng M-Hero. Jeden model, ale jaki! M-Hero 917 BEV jest elektrycznym SUV-em, którego cztery silniki generują łączną moc 1088 koni. Pod tym względem ten „Bohater” bije konkurencję w Polsce na głowę.

Skoro o elektrykach - chińskie auta to nie tylko BEV-y (Battery Electric Vehicles), ale niektóre marki stawiają wyłącznie na prąd. Tak dzieje się z M-Hero, także z Xpengiem. Xpeng nie jest jednak jednomodelowy, na razie sprzedaje G6, G9 i P7, a więc trzy różne wehikuły. Nie ulega przy tym wątpliwości, że w elektrykach Chińczycy są mocni. I coraz częściej spotyka się opinie, że Unia Europejska forsując namiętnie elektryki, jakby strzeliła sobie w stopę.

Importerami nie są bezpośredni przedstawiciele fabryki - ten model dominuje w przypadku tradycyjnych marek - tylko firmy „prywatne”. Niekoniecznie polskie, np. GAC-a i Geely sprowadza Jameel Motors z Arabii Saudyjskiej, czyli z Azji. Tak, Geely to marka koncernu Geely, tego samego co ma Volvo, Lotusa i połowę Smarta.

Nietypowo przedstawia się rodowód SWM. Skrót SWM wziął się od Sironi Vergani Vimercate Milano. Są tutaj nazwiska dwóch założycieli marki, byli to Piero Sironi i Fausto Vergani oraz miasto Mediolan (Milano), gdzie SWM powstał. SWM był marką włoskich motocykli. Została ona przejęta przez Chińczyków, koncern Shineray Group, w roku 2014. Dwa lata później, w 2016, pojawiły się auta SWM.

Seres był i zniknął

Wcale nie jest tak, że wszystkim się udaje i chińskie odnoszą tylko sukcesy. Krótko prosperował na polskim rynku Seres, oferujący elektryka 3, w planach większy elektryk 5 (prawie BMW, prawda?). Importerem Seresa była firma z Litwy, sprzedająca w Polsce chińskie autobusy Yutong i na tym polu idzie jej zdecydowanie lepiej. Seres to marka koncernu DFSK. Przed laty pojawiły się u nas dostawcze auta marki DFSK, zniknęły, teraz są osobowe. Maxus, jeden z pionierów made in China, istnieje u nas nadal, lecz wycofał się z aut osobowych, obecnie proponuje wyłącznie użytkowe, dostawcze i pikapy. Ba, Maxus mający importera z Norwegii (spółka-córka w Polsce), czyli z królestwa elektryków, wpierw oferował nad Wisłą same elektryki. Było na to jednak zdecydowanie za wcześnie, więc zrazu nieśmiało w cennikach Maxusa zagościły turbodiesle.

Znaki zapytania

Czy będą łatwo dostępne części zamienne? A jeżeli tak, to czy w akceptowalnych cenach? A jeżeli ceny okażą się wysokie, to co z zamiennikami, ktoś je produkuje? Jakie jest realne spalanie „chińczyków”, czy tak niskie jak aut japońskich na przykład? Jak będzie wyglądał samochód po 200 tys. km, co z jego trwałością? O ile proc. spadnie wartość samochodu po 3, 5, 10, 15 latach? Nie ma jednoznacznych odpowiedzi, sygnały bywają niepokojące (ceny niektórych części), za kilka lat będziemy wiedzieli więcej.

Tekst: Jacek Dobkowski

Zdjęcie: Forthing

Przegląd Oponiarski 10/237 (Październik 2025)