Najdalej wysunięte na północny zachód miasto w kraju, na 44 wyspach, z których trzy są zamieszkałe: Uznam, Wolin, Karsibór. Świnoujście w województwie zachodniopomorskim. Tutaj od 1946 r. działa zakład wulkanizacyjny Majewskich, Vulking Opony przy ul. Łużyckiej 5a, na wyspie Uznam. Właścicielem jest Wiesław Majewski, w branży od ponad 40 lat, niezwykle rozmowny, wręcz urodzony gawędziarz.
Mnóstwo odwiedzanych przez nas serwisów ma historię sięgającą przełomu lat 80. i 90. Świnoujska firma powstała znacznie wcześniej, 8 sierpnia 1946. Rok po wojnie, dalekie Ziemie Odzyskane, repatriacja? Niezupełnie, Arkadiusz Majewski, ojciec Wiesława, przybył razem z bratem z Mławy na północnym Mazowszu. Na ścianie biura wisi oprawiony oryginał pełnomocnictwa nr 98/46 wydanego A. Majewskiemu przez Starostwo Powiatowe Wolińskie w Świnoujściu. Dokument upoważnia ob. Majewskiego do prowadzenia warsztatu wulkanizacyjnego przy ul. Hołdu Pruskiego 6, w dawnej firmie niemieckiej. Ulica ta stosunkowo dobrze zachowała się w zniszczonym Świnoujściu, mieszkali przy niej pierwsi powojenni polscy urzędnicy. Była firma niemiecka wcześniej działała w branży drogowej i budowlanej, miała w podwórku garaże, urządzenia do wulkanizacji na gorąco, piece, formy.
Rodzina i pracownicy, od lewej: Denis, Wiesław, wnuk Franciszek, żona Ewa, Artur
Do ulicy Hołdu Pruskiego 6 pan Wiesław ma nieprzemijający sentyment, urodził się tam w roku 1960. Jednak na wulkanizację był to niezbyt dobry punkt, za mały ruch. A. Majewski przeniósł warsztat w inne miejsce, blisko Kanału Piastowskiego, a potem na długo zakotwiczył przy ul. Świerczewskiego 75 (obecnie Bohaterów Września). W czasach stalinowskich tzw. prywaciarze uchodzili za wrogów ustroju, przez parę lat A. Majewski musiał oficjalnie zmienić branżę, zajął się również produkcją rękawic w spółdzielni inwalidów.
Jesienią 1983 r. mechanik okrętowy po technikum W. Majewski skończył zasadniczą służbę wojskową. Był już żonaty z Ewą, miał córkę Kingę i zaczął pracę u ojca. Niestety, pan Arkadiusz zmarł pod koniec 1983. Wówczas, żeby objąć warsztat, trzeba było najpierw zrobić czeladnika. Doświadczenie zawodowe W. Majewski zdobywał i w Polsce, i za granicą, w Szwecji, gdzie mieszkał wujek. Nazwa „Vulking” pojawiła się w 1985 r., z logo wzorowanym na sieci amerykańskich serwisów w Szwecji. Przez pewien czas bardzo dochodowe było sprowadzanie używanych opon do samochodów osobowych, głównie z Niemiec. Gdy w 1989 r. obiekt przy Świerczewskiego 75 zakwalifikowano do wyburzenia, W. Majewski przeprowadził się na ul. Steyera. Bardzo dobrze wspomina też interesy przy stacji paliw, obecnie Shella, przy ul. Nowokarsiborskiej 4/8. Mały serwis, z jednym stanowiskiem przynosił znaczące dochody, przez pewien czas obsługiwał również ciężarówki. Obecnie stoi, przygotowany do aut osobowych.
Efektowny obiekt przy Łużyckiej 5a był budowany przez... 26 lat, 1990-2016. Bo nic pana Wiesława nie obligowało do szybszego skończenia, ani przepisy, ani sytuacja biznesowa. Jak sam żartuje, znajduje się wysoko w księdze rekordów Guinnessa, gdzieś przy piramidzie Cheopsa. Serwis wyróżnia się szerokimi, czterema bramami prowadzącymi do czterech stanowisk, także windą do transportowania opon do i z magazynu położonego pod spodem.
Dwie kwoty
Przekładki zaczynają się od 160 zł, a mogą sięgnąć i granicę 400 zł. Tak dzieje się w przypadku np. run flatów 22 cale, czy obsługi kół w takich markach jak Bentley czy Lamborghini. Test drogowy to dodatkowe 200 zł za komplet. Wyważarki i montażownice Huntera, zakupione w firmie Wimad, ułatwiają uzyskanie wysokiej, powtarzalnej jakości.
Kwoty są zawsze dwie, za towar i za usługę. Zdaniem W. Majewskiego, nie może być inaczej, wszak obecnie utrzymuje firmę przede wszystkim z pracy, nie ze sprzedaży towaru. Nie współpracuje z internetowymi sklepami ogumienia. Owszem, jeżeli ktoś przywiezie w bagażniku czy na tylnej kanapie gumy kupione przez internet, nie ma problemu, zostaną zamontowane.
Azot dostaje każdy, ten gaz z wytwornicy jest po prostu rozprowadzany na poszczególne stanowiska. Tak więc jest on w cenie, nie jest to jednak 100-procentowy azot, gdyż do tego trzeba by wysysać powietrze z każdej opony. Na auto powinno wystarczyć pół godziny, wytwarzanie próżni wydłużyłoby ten czas.
Stawki za przechowalnię zależą od tego, czy chodzi o opony (120-150 zł), czy o koła (150-180 zł). W. Majewski pobiera te opłaty z dołu. Owszem, gdy klient regularnie odwiedza serwis, zawsze płaci za „hotel opon”, ale nie za pierwszym razem. Naprawy, przy użyciu materiałów Tip-Top, kosztują od 80 zł. Cena ta zawiera wszystkie czynności, od zdjęcia koła, zdjęcia opony itd. i zawsze jest zagwarantowana wysoka jakość reperacji.
Vulking pozostaje samodzielny, mimo propozycji wejścia do różnych sieci. W. Majewski nie czuje takiej potrzeby. Oferuje ogumienie wielu marek, nie jest zobligowany do faworyzowania którejkolwiek. Współpracuje głównie z hurtowniami Handlopex, Inter Cars i z Continentalem.
- Całorocznych nie polecam, raczej wręcz odradzam - mówi. - No chyba, że ktoś rzeczywiście porusza się wokół komina, takie opony mogą być odpowiednie. Najgorsze jest jednak co innego, wielu kierowców po założeniu całorocznych uważa, że nie musi interesować się oponami, że można jeździć aż druty wyjdą. A przecież przy każdej przekładce sprawdza się stan opon, można wykryć ewentualne uszkodzenia.
Bez przerostów
Załoga nie jest duża, pan Wiesław, jego żona oraz dwóch albo trzech pracowników. W innych tego typu zakładach zatrudnionych bywa więcej osób, ale czy to przekłada się na efektywność? Wynagrodzenie zależy od pracy, w sezonach ludzie zarabiają więcej, muszą. Godziny otwarcia 9-18, w soboty 9-15 nie są przedłużane. Jutro też jest dzień, trzeba przyjść wypoczętym. Poza sezonami soboty są wolne. W razie potrzeby W. Majewski też może stanąć przy maszynach, potrafi zrobić wszystko przy oponach i nie tylko przy nich.
- Lubię prostować felgi, to mnie odstresowuje - przyznaje. - Mamy samochody dostawcze, można nimi przewieźć koła czy opony, ale nie są to mobilne serwisy.
Również poza sezonami, dzięki renomie firmy, ruch jest, o czym miałem okazję przekonać się w piątek, 13 czerwca. Musieliśmy chwilę poczekać, żeby zrobić fotografie samego warsztatu, żeby nie było w nim samochodów.
Vulking zaprasza użytkowników aut osobowych i dostawczych oraz jednośladów. Co ciekawe, utrzymuje się tylko z ogumienia (i wspomnianych felg) oraz z geometrii - sprzęt z najwyższej półki, Hunter 3D. Mechaniki nie prowadzi, może czasem sporadycznie wymieni olej czy inne płyny. Mechanika to nie jest łatwy temat, np. w razie oczekiwania na części zamienne, stanowisko byłoby zablokowane. Wymagałaby zmiany organizacji pracy firmy.
Nie tylko Świnoujście
- Klientów mam z całej Europy, niektórzy specjalnie przyjeżdżają - uśmiecha się W. Majewski. - Z Polski, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Skandynawii, Holandii. Z innych państw są mieszkający tam Polacy, także turyści. Tak, są Ukraińcy, sporo zamieszkało ich w tych okolicach. Generalnie Świnoujście to ruchliwe miasto, do biednych nie należy. Stawiam na indywidualnych, wiernych klientów, z flotami próbowałem, ale bardzo dużo jest z nimi formalności i papierkowej roboty.
Nawet od najbardziej wciągającej pracy trzeba czasem się oderwać. Pan Wiesław lubi majsterkować, coś naprawić, ulepszyć. Swego czasu pływał jachtem po Bałtyku, kto wie, może do tego wróci. Ma dwie córki, bardzo lubi spędzać czas z wnukami, 10-letnim Frankiem i 17-letnim Karolem. A podróże czasem wiodą w nieoczywiste strony, np. Ryga jest pięknym miastem, z urokliwą starówką i cenami takimi jak w Polsce.
Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski