W ostatnich latach można zauważyć, że spadają prędkości maksymalne podawane przez producentów nowych osobowych aut. Wróciliśmy pod tym względem do stanu sprzed kilkudziesięciu lat. I pojawiają się automobile, które nawet nie osiągają 140 km/h dopuszczalnych na polskich autostradach. Tak, to elektryki.
Przed trzema laty wybrałem się na Kongres Nowej Mobilności w Łodzi, czyli na wielkie wydarzenie związane z e-mobilnością, Dacią Spring Comfort Plus. W pełni elektrycznym modelem, notabene wówczas najdroższym w gamie rumuńskiej marki, o maksymalnej szybkości 125 km/h. Najgorzej było na autostradzie A1 z wyprzedzaniem ciężarówek. Musiałem pilnie śledzić sytuację we wstecznym lusterku, aby nie przeszkodzić innym kierowcom sunącym znacznie szybciej, nawet jeżeli nie przekraczali kodeksowych 140 km/h (a wielu przekraczało). Ktoś może wzruszy ramionami, Dacia… Ale najnowsze bateryjne propozycje ze Stellantisa wypadają niewiele lepiej od owego Springa. Fiat Grande Panda rozpędzi się do 132 km/h, zaś bliźniaczy konstrukcyjnie Citroen e-C3 do 135 km/h. Wow!
Wiele elektryków dojeżdża tylko do 160 km/h, to wręcz taki standard. Owszem, istnieją w przyrodzie modele mogące pędzić 200 km/h, nawet sporo ponad dwie „paczki”, ale taka jazda - na wybranych odcinkach autostrad w Niemczech - kończy się z reguły olbrzymim zużyciem energii. Elektrowozy, bardziej od spalinowych, nie lubią podróżowania z prędkościami bliskimi maksymalnej, co anonsują pożeraniem prądu.
Hybrydy również
Szereg nowoczesnych hybryd również nie nadaje się na wybrane odcinki autostrad w RFN-ie. Renault Arkana 1.6 E-Tech 145 full hybrid ma zaawansowany układ napędowy ze skrzynią biegów MMT (Multi Mode Transmission), z 12 biegami, bez sprzęgła, nawet bez synchronizatorów. Prędkości obrotowe wałków skrzyni wyrównuje silnik elektryczny HSG (High-voltage Starter Generator). Cóż z tego wszystkiego, skoro maksymalna równa się tylko 172 km/h.
Ba, Toyota, słynąca z dopracowanej techniki hybrydowej (doceniają ją taksówkarze, a to dobra rekomendacja), oferuje Priusa V 2.0 Hybrid Plug-in mogącego poruszać się nie szybciej niż 177 km/h. Volvo podeszło do sprawy na zasadzie raz a dobrze. Pięć lat temu ograniczyło maksymalną prędkość swoich wyrobów do 180 km/h, niezależnie od silnika czy silników, bo elektryki mogą mieć dwa. Użytkownicy Volvo należą z reguły do spokojnie prowadzących, więc zapewne im to nie przeszkadza, nie traktują tych 180 jako wadę.
Opony szybsze
Mnóstwo razy przekonałem się, że indeksy prędkości opon wykraczają poza maksymalne prędkości samochodów. Bardzo dobrze, musi być jakiś „zapas”. Dbają o to również osoby opiekujące się tzw. parkami prasowymi. Trzy elektryczne przykłady. Van Mercedes-Benz EQV 300 długi Avantgrade seryjnie rozwija 140 km/h, ale testowy egzemplarz otrzymał opcję w postaci podwyższenia do 160 km/h. Zimówki Continental Winter Contact TS830P miały wymiar 245/50 R18 104V, mogły więc pojechać do 240 km/h. Abarth 500e Turismo osiąga 155 km/h, jego opony przystosowano do 210 km/h, letnie Bridgestone Enliten Potenza Sport, 205/40 R18 86H. A wspomniana Dacia Spring (125 km/h) toczyła się na letnich Linglongach Green-Max HP650, rozmiar 165/70 R14 81H (210 km/h).
Drobne paradoksy
Volkswagen Polo 2.0 TSI GTI może sunąć 242 km/h. Owszem, dużo, ale elegancki sedan Mercedes-Benz C 220 d jest w stanie rozpędzić się do 245 km/h. Sportowych modeli w znośnych cenach jest w salonach coraz mniej, segment GTI zdaje się wyruszył ku motoryzacyjnemu cmentarzysku. Kiedyś takich porównań było więcej, ale w ostatnim czasie ze sprzedaży niedużych, usportowionych aut wycofały się np. Alfa Romeo, Hyundai, Peugeot, Renault, Seat, Suzuki.
Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski