Z Michałem Szejnerem, prezesem Polskiego Związku Serwisów Opon, rozmawia Michał Górzyński.
- Kiedy powstała idea i jakie były główne motywacje oraz cele założenia Polskiego Związku Serwisów Opon?
- Pomysł stowarzyszenia właścicieli serwisów oponiarskich zrodził się trzy lata temu. Kilku tysięcy warsztatów w Polsce tak naprawdę nigdy nikt nie reprezentował, nie miały one szans na prezentowanie swojego stanowiska w sprawach branżowych ze względu na to, że nasze relacje ograniczały się do imprez organizowanych przez poszczególne hurtownie albo producentów. Na początku stycznia tego roku doszło do pierwszego nieformalnego spotkania właścicieli serwisów z województw wielkopolskiego i lubuskiego. Ustaliliśmy, że najlepszym rozwiązaniem i polem do działania będzie powołanie stowarzyszenia jako osoby prawnej. W ten sposób 28 lutego 2024 r. w Margoninie, niedaleko Piły, odbyło się zebranie założycielskie PZSO. Po raz pierwszy w historii w jednym miejscu 48 właścicieli serwisów z całej Polski, od Gdyni, Białegostoku, Rzeszowa, Gliwic po Warszawę i Szczecin, postanowiło stworzyć platformę współpracy i zawiązać stowarzyszenie. Nabrzmiałe problemy, wynikające z niedoszacowania cen naszych usług wynikające z historycznego niższego kategoryzowania branży wulkanizacyjnej, niezadawalające marże przy sprzedaży opon, fałszywe informacje w przestrzeni medialnej dotyczące wymiany i doboru opon sprawiły, że nastał czas, by przejść od bierności do czynów. Udział w spotkaniu, na które wielu musiało przyjechać po kilkaset kilometrów, za który trzeba było zapłacić, ponieważ wynajęliśmy salę, wykazał, że takie spotkanie było bardzo potrzebne i oczekiwane. Samo przygotowanie zebrania zajęło nam wiele czasu, ale sądząc po końcowych rozmowach uczestników, prezentacji danych i analiz na spotkaniu, poziomu merytorycznego i organizacyjnego nie powstydziłaby się żadna krajowa konferencja oponiarska. A prowadzącymi spotkanie byli tylko właściciele serwisów. Część założycielską zebrania poprowadził mecenas, żeby wszystkie zagadnienia prawne były dopięte na ostatni guzik. Przegłosowano i przyjęto statut, wybrano czteroosobowy Zarząd i trzyosobową Komisję Rewizyjną. Teraz wszyscy zaangażowani w projekt PZSO muszą podjąć działania, żeby tego zapału i potencjału nie zmarnować i żeby nasza praca przekuła się w sukces wszystkich.
- W jaki sposób PZSO zamierza wspierać i reprezentować interesy serwisów oponiarskich w Polsce? Ilu już macie członków albo deklaracji o przystąpieniu do związku?
- Wniosek o rejestrację PZSO podpisało 48 przedstawicieli firm. Po rejestracji w KRS, która nastąpiła w dniu 19 marca tego roku, oficjalnie zaczęły spływać deklaracje członkowskie, więc dopiero późną wiosną zobaczymy, ile faktycznie firm będzie mogło się oznaczyć logiem związku. Przy czym nie jesteśmy zainteresowani przyjmowaniem wszystkich firm z branży motoryzacyjnej jak leci. Skupiamy się tylko na serwisach opon albo takich, gdzie obsługa ogumienia jest funkcją dominującą. Każdorazowo o przyjęciu będzie decydował zarząd. Warto dodać, że na naszej zamkniętej grupie Facebooka PZSO jest zweryfikowanych 530 serwisów opon, a społeczność systematycznie się powiększa.
- Jakie są główne problemy branży serwisów opon w Polsce i jakie są plany PZSO na ich rozwiązanie?
- Pierwszym problemem jest niedoszacowanie cen naszych usług, drugim - traktowanie serwisów, które sprzedają 70 proc. nowych opon, w sposób przez nas odczuwalny jako lekceważący ze strony producentów. Trzeci problem to pomijanie głosu branży np. w recenzowaniu stosowania konkretnego ogumienia, co jest zastępowane tylko reklamami producentów.
Rozwiązaniem pierwszej kwestii jest przekalkulowanie rzeczywistych kosztów działalności bez oglądania się na konkurencję, którą czasem są firmy niezarejestrowane lub działające po przysłowiowych kosztach. Generuje to potem patologiczne sytuacje, kiedy zdezorientowany klient nie rozumie, czemu usługa w sąsiednich warsztatach potrafi różnić się ceną o połowę.
W obszarze sprzedaży opon liczymy na uzdrowienie relacji handlowych z producentami i hurtowniami. Jest to bolączka całego środowiska, dotąd nieartykułowana. A my będziemy właśnie bardzo stanowczo o tym mówili, bo czujemy się wykorzystywani jako tani kanał dystrybucji. Reprezentując serwisy wulkanizacyjne w całym kraju sami możemy oddziaływać na świadomość i wybory klientów dotyczące ogumienia, bez środków masowej reklamy, z której korzystają koncerny. Mamy wiele niekonwencjonalnych pomysłów. Chcemy korzystać z różnych form promocji własnej, mediów społecznościowych itp. Oczywiście jesteśmy żywą tkanką, wszystkie plany i kierunki realizacji będziemy omawiali i korygowali na bieżąco.
- Jak podchodzicie do tematu certyfikacji serwisów, np. tych przygotowanych i firmowanych przez PZPO? Czy PZSO planuje wprowadzenie własnych standardów lub certyfikacji do serwisów opon w Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Jeżeli chodzi o certyfikat oponiarski, to podchodzimy do niego dwojako. Na pewno dobrą i pożyteczną rzeczą jest określenie i ujednolicenie standardów i procedur związanych z wymianą opon i organizacją pracy serwisów. Natomiast środowisko, czego odzwierciedleniem była dyskusja na zebraniu założycielskim, krytycznie odniosło się do filozofii całego pomysłu. Przede wszystkim widać w nim jawne lobbowanie na rzecz producentów i dystrybutorów opon. W myśl punktacji certyfikatu, jeżeli serwis posiada w ofercie opony używane, zostaje zdyskwalifikowany. A przecież mówimy o procedurze dobrej obsługi ogumienia. Warunek ustawiony jest tak, jakby zanegować umiejętności murarza, bo stawia domy z cegły rozbiórkowej. Ponadto relatywnie wysoki koszt uzyskania certyfikatu i tak naprawdę zerowe znaczenie dla klientów - to odstręcza firmy od zabiegania o certyfikat. Nie przenosi się to ani na zyski firm, ani na szczególne postrzeganie w środowisku. Firmy stowarzyszone w PZSO pomijają ten element weryfikacji na rzecz pomysłu autodiagnozy. Opracowane zostały wstępnie pytania dotyczące serwisów w blokach obejmujących estetykę, organizację pracy, komunikację z klientem itp. Wynikają one nie z teorii, jak sobie ktoś to wyobraża, ale z codziennej praktyki serwisów. Certyfikat to ocena zewnętrzna, natomiast my chcemy, żeby każdy sam przed sobą ocenił, jak wygląda jego serwis według podanego klucza i co może poprawić, żeby było lepiej. Co istotne, autodiagnoza jest samodzielna, a więc bezkosztowa. W trakcie pierwszego spotkania zebrani wykonali autodiagnozę swoich firm. Po podliczeniu wyników syntetycznych okazało się, że na 80 możliwych do zdobycia punktów średnia wyszła 64. Jest więc dobrze, ale jest też co poprawiać.
- Uważamy jednak, że audyt zewnętrzny jest mimo wszystko większą wartością niż samoocena, nawet jeśli jest robiona według klucza. Dla członków PZSO nie będzie chyba problemem zainwestowanie w ocenę zewnętrzną, aby mieć pewność, że pracują zgodnie z jakimiś standardami lub nie?
- No i tu się nie zgadzamy. Co ma być tą większą wartością - to, że ktoś nas oceni? Najlepszą oceną zewnętrzną jest wynik finansowy firmy. Jeżeli pracuje dobrze, fachowo, z prawidłowo skalkulowanymi kosztami i przychodami, klienci chcą z usług takiej firmy korzystać. Poza tym nasze zespoły są po szkoleniach. Czasami wsparciem są oceny klientów w wyszukiwarkach internetowych. Natomiast certyfikat jako zewnętrzna ocena realnie nic nie wnosząca jest dla nas nieistotna i stanowi zbędny koszt. Czy klient zwróci uwagę na kolejny dyplom na ścianie? Jeżeli mamy zainwestować, w tym przypadku w audyt, to - jak w każdym biznesie - inwestycja ma się zwrócić. Proszę pokazać, gdzie jest ten zwrot? Mamy zastrzeżenia do samego obszaru pytań zawartych w audycie. Wykazaliśmy jego lobbingowe ukierunkowanie producentów na sprzedaż nowych opon. Jesteśmy ludźmi i nasze emocje związane z mało przyjazną postawą PZPO jako inicjatora certyfikatu wobec serwisów też się przekładają na jego ocenę w środowisku. Dyskutowaliśmy też pomysł wewnętrznej weryfikacji serwisów, ale jako kosztowny - i dla związku, i dla właścicieli - został zarzucony.
- Czy nie uważa Pan jednak, że w zakazie sprzedaży przez serwisy używanych opon (wymogi certyfikatu PZPO), chodzi o to, aby dbać o bezpieczeństwo kierowców? Przecież nawet najwięksi eksperci nie są w stanie stwierdzić na oko, czy używana opona nie ma uszkodzonej struktury wewnętrznej, oplotów itd.?
- Nikomu w branży nie zależy tak bardzo na bezpieczeństwie, jak warsztatom. Działamy w otaczającym nas środowisku lokalnym. Bardzo często znamy sporą część naszych klientów. Mało tego, nie mamy takich narzędzi jak korporacje, nie mamy sztabu prawników. W przypadku jakiejś reklamacji nie możemy po prostu sobie napisać, że wszystko mieści się w granicach dopuszczalnych wartości lub powstałe uszkodzenie jest z niewłaściwego użytkowania. Często znamy naszych klientów osobiście, co sprawia, że relacje z nimi są szczególnie ważne. To właśnie oni nam ufają, wiedząc, że mogą na nas polegać i że jesteśmy godni zaufania.
Opony używane zazwyczaj pochodzą z depozytów zachodnich firm, które odsprzedają pozostawione im opony swoich klientów. To nie czasy biegania po tak zwanych „szrotach” i wyciągania czego się da. Mało tego, na zachodzie Europy powstały specjalistyczne firmy, które zajmują się odbiorem i dalszą odsprzedażą opon używanych. Tam następuje pierwszy proces weryfikacji.
Jeśli już mowa o weryfikacji, to opona używana trafia do nas wstępnie zweryfikowana. Mimo to, po przyjeździe do warsztatu, który zajmuje się sprzedażą opon używanych, jest kolejny raz weryfikowana, zakładana i sprawdzana. Dopiero potem trafia na magazyn, gdzie czeka na końcowego klienta.
Jednak idąc dalej torem bezpieczeństwa opony używanej, możemy dojść do wniosku, że opona klienta, która została zmieniona sezonowo na letnią/zimową, również nie powinna być montowana. Wszak nie wiemy, jak klient ją przechowywał, nie wiemy, czy klient czasami nie zmienił samochodu, a wraz z nim nie dostał drugiego kompletu opon. No i same opony z przechowalni również są używane.
Są jeszcze inne ważne aspekty poza tym najważniejszym, czyli bezpieczeństwem. Opony używane z wiarygodnych źródeł stanowią kluczowy element w walce o ochronę środowiska naturalnego. Jego pozytywny wpływ na redukcję emisji CO2, ograniczenie produkcji odpadów oraz efektywne wykorzystanie zasobów stanowi solidny fundament dla ekologicznych działań.
Pieniądze to kolejny aspekt, o którym warto wspomnieć. Nie boimy się o nich rozmawiać. Jesteśmy ciężko pracującymi fachowcami z największym doświadczeniem w sprzedaży, montażu i naprawie opon. I nie ukrywamy, że to, co robimy, robimy dla pieniędzy. Jednak polityka sprzedażowa producentów, a właściwie ich menadżerów, doprowadziła do tego, że trzeba sprzedawać wszystko wszystkim w jak największej ilości, obiecywać cuda na kiju, wmawiać, że będzie żarło, tylko po to, żeby za obecnej kadencji menadżerskiej słupki się zgadzały. Nie ma w tym wszystkim myślenia perspektywicznego, długoterminowej polityki i współpracy. Nie ma nawet zapytania, jak widzą to serwisy. Nam wszystkim, łącznie z serwisami brandowymi, narzucana jest polityka producenta. Tymczasem to my decydujemy, co sprzedajemy naszym klientom. Każdy z serwisów ma swoje ulubione marki, a tym samym każdy z nas jest przedstawicielem handlowym producentów. To my jesteśmy odpowiedzialni za 3/4 rynku sprzedaży opon, bo to my mamy osobisty kontakt z klientem końcowym. A mimo to nie bierze się nas pod uwagę. Dla producentów liczy się wykreowany trend e-commerce i duże internetowe platformy sprzedażowe. Tymczasem wszyscy musimy sobie zdać sprawę z tego, że model dystrybucji producent-hurtownia-serwis-klient końcowy generuje najmniejsze koszty, pozostawia najmniejszy ślad węglowy, wytwarza najmniej odpadów, ponieważ odchodzi nam proces pakowania, a także tworzy miejsca pracy w otaczającym nas środowisku i pozwala na rozwój serwisów oraz zachowanie bezpieczeństwa przed monopolem.
- Jak PZSO zamierza promować bezpieczną eksploatację opon i podnosić świadomość wśród kierowców na temat konieczności regularnej kontroli ciśnienia i serwisowania opon?
- Zamierzamy na naszej stronie internetowej, która jest już prawie gotowa, zamieszczać porady i informacje dla posiadaczy pojazdów. I tutaj po raz pierwszy te teksty będą pisali praktycy, a nie będzie to kopiuj-wklej z innych motoryzacyjnych gazet. Informacje praktyczne, porady prawne dot. stosowania ogumienia i to wszystko, z czym się spotykamy w swojej pracy na co dzień. Zdradzę, że pierwszy artykuł w tym dziale odpowiada na pytanie: „Czy można na jednej osi pojazdu zarejestrowanego w Polsce mieć opony różnych marek?”. Odpowiedź dla większości może być zaskakująca. Tymczasem zapraszamy na nasz facebookowy funpage.
- Czy związek planuje współpracę z innymi instytucjami lub organizacjami branżowymi w Polsce lub za granicą?
- Tak, jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi podmiotami w zakresie promowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym, powiązanym z właściwym doborem i stosowaniem ogumienia. Chcemy być obecni w mediach, w tym mediach społecznościowych. Nie stawiamy żadnych partnerskich barier, szukamy sojuszników i nie jesteśmy skierowani przeciw komukolwiek.
- Jakie korzyści przynosi członkostwo w PZSO serwisom oponiarskim?
- Firmy stowarzyszone w związku będą korzystały na wspólnej promocji serwisów, między innymi na interaktywnej mapie Polski na naszej stronie pzso.com.pl, która będzie dostępna na wszystkich urządzeniach mobilnych. Zbudowanie marki PZSO pozwoli na lepsze pozycjonowanie i postrzeganie serwisów jako tych w pełni profesjonalnych, w których pracują kompetentni serwisanci. Będzie temu też służyła identyfikacja wizualna dla wszystkich zrzeszonych firm. Zamierzamy również prowadzić wewnętrzne konsultacje we wszystkich sprawach zawodowych, a są wśród nas fachowcy z kilkudziesięcioletnim stażem. Będziemy generowali materiały informacyjne do naszych serwisów, aby klienci mogli bezpośrednio się z nimi zapoznawać. Oczywiście chodzi też o integrację środowiska, w którym chcemy się wspólnie spotykać już nie pod flagą jakiegoś koncernu czy sieci partnerskiej, ale po prostu osobiście wymienić doświadczenia i nawiązać koleżeńskie relacje. Planujemy spotkanie integracyjne dla naszych członków we wrześniu w centralnej Polsce.
- Czy PZSO planuje organizację szkoleń, konferencji lub innych wydarzeń edukacyjnych dla członków i branży?
- Tak, zamierzamy prowadzić szkolenia wewnętrzne, zwłaszcza że wśród nas jest właściciel serwisu posiadający dyplom mistrzowski i profesjonalnie prowadzący takie szkolenia w zakresie opon osobowych, ciężarowych i OTR. Będziemy pozyskiwali partnerów do organizowania konferencji i szkoleń edukacyjnych, ale jest to perspektywa nie szybsza niż kilka miesięcy. W każdym razie to jeden z głównych kierunków naszego działania.
- Jakie są perspektywy rozwoju branży serwisów opon w Polsce w najbliższych latach z punktu widzenia PZSO?
- Branża, licząca od 7 do 10 tys. punktów wymiany opon, na pewno będzie się miała dobrze. Średnio na jeden serwis przypada obsługa ponad dwóch tysięcy pojazdów, więc dopóki samochody jeżdżą na oponach, będzie obszar pracy dla wszystkich wulkanizatorów. I tak, jak w każdej gałęzi motoryzacji, niezbędne jest inwestowanie w nowy sprzęt, klienci też oczekują wyższego standardu obsługi. To z kolei wymaga inwestycji, ale uzasadnia podnoszenie cen naszych usług. Najszybciej przyrastającymi i pożądanymi przez klientów usługami dodatkowymi jest przechowywanie opon. W miastach nie buduje się garaży, bloki mieszkalne nie mają piwnic, więc kierowcy szukają serwisów, gdzie nie tylko wymienią, ale i zdeponują opony.
- Jakie są główne cele i priorytety PZSO na najbliższy rok?
- Po zarejestrowaniu przez KRS wprowadziliśmy uprzednio przygotowane wewnętrzne regulacje, organizujące pracę związku. Jest to bardzo duży blok prac organizacyjno-technicznych, przepisy prawne, obieg dokumentów, zasady prowadzenia strony, informacje w mediach społecznościowych. Będziemy promowali serwisy będące w naszym stowarzyszeniu według przyjętej polityki promocyjnej. Nawiązujemy kontakty z firmami dostarczającymi sprzęt i wyposażenie, gdzie nieoczekiwanie staliśmy się obszarem sporego zainteresowania, aby nasi członkowie mogli dokonywać zakupów na najkorzystniejszych warunkach. Będąc zrzeszeniem branży, zamierzamy wypowiadać się w mediach na tematy związane z branżą oponiarską i wypowiadać się jako praktycy mający czasem odmienne zdanie od niektórych osób zajmujących się bardziej lobbingiem, a mniej rzeczywistym przekazem informacji. Dialog z producentami i hurtowniami opon to nasz priorytet i uzyskanie płaszczyzny porozumienia jest tutaj niezbędne. Dla przysłowiowego Kowalskiego opony w sklepach internetowych kosztują często tyle samo, ile serwisy muszą zapłacić dostawcom hurtowym. Jest to sytuacja absurdalna. Słabe krajowe warunki handlowe oraz potencjał grupy serwisów zauważyli dystrybutorzy opon z UE i wstępnie skontaktowali się z nami, proponując warunki korzystniejsze. Zrodzić to może kuriozalną sytuację, w której nasze hurtownie by nie zarabiały, ponieważ twarde reguły handlu mówią, że nam bardziej opłaca się kupić ten sam towar u tańszego dostawcy. Jest jednak jeszcze czas - i na to liczymy - że dojedziemy na polskim rynku do porozumienia w zakresie obrotu oponami.
- Dziękuję za rozmowę.