Wielokrotnie prezentowaliśmy najnowsze modele alufelg, które pojawiają się na rynku. Jednak jak sprawdzić, jakie są obecnie trendy nie odwiedzając internetowych stron sprzedażowych? Postanowiłem podejść do tego tematu trochę inaczej. Nic nie powie nam więcej niż premiery aut z ostatniego roku. Zobaczmy więc na kilku przykładach, na jakich alufelgach prezentowały się nowe auta prosto z fabryk i czym cechuje się ich wzornictwo.
Zacznijmy od Audi i modelu Q7, które przeszło w ostatnim czasie kolejny lifting. I za przykładowy weźmy model o oznaczeniu SQ7. Do wyboru mamy sześć modeli, po trzy w rozmiarach 21 i 22 cali. Te mniejsze są pięcioramienne z podwójnymi ramionami w kolorach srebrnym lub tytanowym z częściowym polerowaniem - to taka klasyka, jeśli chodzi o Audi. 22-calowe są już zdecydowanie bardziej „wyszukane”. Jeden model jest pięcioramienny z dość szerokimi „łopatami”, kolejny również pięcioramienny czarny z polerowanymi frontami, ostatni jest wieloramienny. Dwa ostatnie modele przypominają nam swoją konstrukcją płatki śniegu.
BMW wypuściło na rynek długo oczekiwany model XM. Ten ponad 5-metrowy kolos ma do wyboru dość ciekawe konfiguracje w rozmiarach od 21 do 23 cali. Długo się zastanawiałem, bo te 22 i 23-calowe gdzieś już widziałem. Tak, oczywiśćie! W Jeepie Renegade z 2020 roku. Tam można było mieć dość mocno zabudowane podobne 5-ramienne felgi z polerowaniem. A i w najnowszym terenowym Fordzie Bronco mamy podobną stylistykę.
U koreańskiego producenta Kia pojawił się model EV9, a w nim niezwykle ciekawe dwie obręcze. Są futurystyczne, to z pewnością. Mocno zabudowane, jedna z nich przypomina noże w robotach kuchennych.
Drugi koreański producent, czyli Hyundai również nie próżnuje. W ubiegłym roku zaprezentował kilka nowości. Jedną z nich jest Kona, zarówno w wersji benzynowej, jak i elektrycznej. Jej koła na pewno mają interesujący wygląd. Również królują modele zabudowane, z niestandardowym układem i wzornictwem.
W zupełnie nowej Astrze od Opla mamy powrót do klasyki, czyli felg - à la plaster miodu. Są czarne i mają polerowane ranty. W poprzednich generacjach spotykane były one w wersjach OPC.
Tavascan to „świeżynka” od Cupry. W pełni elektryczny o agresywnych kształtach. Może się podobać. Obręcze ma dość ciekawe, do wyboru w trzech rozmiarach -19, 20, 21 cali. Te ostatnie, model Katla, są w czarnym macie ze złotym malowaniem frontu. Są również zabudowane, zdecydowanie agresywne.
Przypomniało o sobie również Mitsubishi ze swoim ASX, bazującym na Renault Captur. Także u tego producenta widać trend felg zabudowanych. Te najdroższe są czarne, również z polerowanym frontem, budową przypominają płatki kwiatu, te tańsze natomiast płatek śniegu.
Podsumowując tych kilka przykładów, widzimy, że „design” nowych felg idzie w stronę czerni, tytanu i polerowanych frontów. Coraz częściej mamy modele o strukturze zabudowanej, szczególnie widoczne w autach elektrycznych. Te klasyczne, srebrne, kilkuramienne wzory będą nadal dostępne, szczególnie w tańszych konfiguracjach. Ale mamy również sporo nawiązań do wzorów sprzed lat, które delikatnie odświeżone nabierają ciekawego wyglądu. To pokazuje, że podobnie jak w modzie - tej znanej z wybiegów - pewne trendy powracają.
Szymon Kruk, fot. Producenci