Z partnerami pracować z Pasją

Z Radosławem Bółkowskim, dyrektorem zarządzającym Bridgestone w regionie Europy Wschodniej, rozmawia Sławomir Górzyński.

- Polska centrala koncernu obejmuje część rynków w Europie Wschodniej? Jakie to są i czy wojna w Ukrainie mocno skomplikowała Wasze działania handlowe na tym obszarze?

- Jeszcze dwa lata temu region Bridgestone w Europie Wschodniej składał się z siedmiu krajów. Były to trzy kraje bałtyckie - Litwa, Łotwa i Estonia oraz Czechy, Węgry, Słowacja i Polska. Od marca 2022 r., odkąd zaczęła się pełnoskalowa wojna w Ukrainie, zaczęliśmy obsługiwać rynek ukraiński, który wcześniej podlegał pod nasz oddział w Moskwie. Przejście konfliktu w otwartą wojnę było dla wszystkich dużym zaskoczeniem, dlatego musieliśmy się błyskawicznie dostosować. Chodziło o zapewnienie ciągłości wsparcia dla naszych wschodnich partnerów.

- Z pewnością jest to rynek dużego ryzyka, ale z drugiej strony to duży, ludny kraj.

- Mimo toczących się walk sprzedaż opon ciężarowych nadal trwa i powiem więcej, dynamicznie się rozwija. Wynika to z faktu, że transport kolejowy został w większości przejęty na cele wojskowe oraz przewóz osób. Natomiast transport kołowy przejął w większości dystrybucję towarów. Na początku musieliśmy się przygotować do tej sytuacji, dostosować ofertę, naszą organizację, zbudować nowe ścieżki dostaw do partnerów. Jednak dzięki silnej determinacji z obu stron udało nam się szybko rozpocząć współpracę.

- Czy na rynku ukraińskim jest specjalna ekipa działająca w Waszym imieniu?

- Nie mamy oddziału, magazynu i pracowników zatrudnionych w Ukrainie. Zawsze działaliśmy tam przez lokalnych dystrybutorów. Obecnie produkty do tych partnerów trafiają za pośrednictwem polskiego oddziału Bridgestone.

- Czy sankcje nakładane na Rosję spowodowały, że Bridgestone wycofał się z tamtejszego rynku całkowicie? Wiem jednak, że Twoja firma, mimo iż wycofała się z Rosji, nadal wypłacała pensje pracownikom. Czy ten etap jest ostatecznie zamknięty?

- Nasz koncern praktycznie zaraz po wybuchu wojny zatrzymał produkcję i dostawy opon na rynek rosyjski. Mimo to nadal byli to nasi pracownicy, otrzymywali wynagrodzenia oraz wsparcie. Wstrzymaliśmy również import surowców z Rosji, które wykorzystywaliśmy do produkcji opon w Europie. Oczywiście spowodowało to pewnego rodzaju komplikacje, ale jesteśmy koncernem o zasięgu globalnym i nie było problemu z przestawieniem się na innych dostawców. Pod koniec zeszłego roku nasze rosyjskie aktywa sprzedaliśmy grupie kapitałowej S8. Obecnie nie mamy tam ani spółki sprzedażowej, ani fabryki. Dodam, iż wówczas rynek rosyjski w globalnej sprzedaży naszej firmy stanowił zaledwie 2 proc.

- Wracając do polskiego rynku oponiarskiego. Jak oceniasz 2023 rok dla Bridgestone’a i całej branży oponiarskiej w naszym kraju?

- Zeszły rok był trudny dla branży oponiarskiej i nałożyło się na to kilka czynników. W początkowej fazie pandemii nastąpiły spadki produkcji, a tym samym sprzedaży opon. Jednak już w latach 2021 i 2022 - mimo panującego koronawirusa - branża oponiarska uzyskała rekordowe wyniki. Osobiście spodziewałem się, że po hossie nastąpi schłodzenie rynku, bo nie jest możliwe, aby produkcja i sprzedaż wzrastały non stop. Początek 2023 roku zaczął się od zdecydowanej korekty w dół. Schłodzenie nastąpiło praktycznie we wszystkich segmentach. Po kilku miesiącach weszliśmy w fazę stabilizacji. Spadki właściwie się zatrzymały. Dla niektórych segmentów zaczął się nawet delikatny wzrost. Opony osobowe stanowią odrębną historię. W pierwszym i drugim kwartale obserwowaliśmy spadki, natomiast drugie półrocze z produkcją i sprzedażą opon zimowych zaznaczyło się sporymi wzrostami. My także mieliśmy w tym swój udział. Jesień i zima były bardzo dobre. Dzięki projektowi Pasja Bridgestone byliśmy w stanie obsłużyć rynek w sytuacji dynamicznego wzrostu popytu na opony zimowe. To bardzo skuteczne narzędzie. Doskonałe wyniki uzyskaliśmy również dzięki oponie Blizzak LM005, która potwierdziła swoją jakość zwycięstwami w ponad 20 testach. To wszystko sprawiło, że byliśmy liderem w oponach zimowych premium.

- Pewną formą wsparcia partnerów jest - jak wspomniałeś - akcja o nazwie Pasja Bridgestone. Jak to będzie działać w 2024 roku?

- Dobrze, że o tym rozmawiamy, bo akurat dzisiaj, czyli 5 lutego (tego dnia przeprowadzaliśmy wywiad - przyp. red.) ruszyła nowa odsłona naszego flagowego programu sprzedażowego. Jeśli chodzi o naszą branżę, było to działanie bardzo nowatorskie. Model współpracy z trzema dystrybutorami, którzy obsługują nasze serwisy detaliczne, sprawdził się i wciąż go rozwijamy. Platformą komunikacji jest Pasja Bridgestone - program lojalnościowy - dzięki któremu wspieramy biznes naszych klientów, szkolimy ich i nagradzamy sprzedaż. Obecnie wchodzimy w kolejną generację. Jest nowa grafika, nowe funkcjonalności, spersonalizowana komunikacja z klientami. Nową Pasję dla klientów przygotowywaliśmy na podstawie opinii, które trafiały do nas z serwisów. Idziemy krok dalej, bowiem podobną platformą będziemy wspierali sprzedaż opon ciężarowych. Jest to również program, który doskonale wpisuje się w naszą wizję zrównoważonego rozwoju. Serwisy mogą kupować tyle sztuk produktów, ile w danym momencie potrzebują dla swoich klientów. Program przetestowany na rynku polskim zamierzamy wprowadzać również w innych krajach.

- Z jakimi największymi trudnościami przyjdzie się mierzyć w roku bieżącym? Czy nadal firmy oponiarskie działające w Polsce i Europie będą miały pod górkę?

- Jakbyśmy wszystko wiedzieli, to bylibyśmy bardzo zdrowi i bogaci, czego wszystkim życzę. Spodziewamy się delikatnego ożywienia gospodarczego w Europie. Dlatego będziemy pilnie obserwowali sytuację u naszych sąsiadów. Ponadto na sytuację w branży nadal będą miały wpływ inflacja oraz wzrost cen surowców. Nie zapominamy także o wojnie za naszą wschodnią granicą. Ten konflikt cały czas jest bardzo gorący. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z kilkoma czarnymi łabędziami, tak to ujmę. Jednym była pandemia, drugim wojna w Ukrainie. Co się pojawi w 2024 roku? Miejmy nadzieję, że tych „niespodzianek” będzie coraz mniej.

- Jaki wpływ na sytuację europejskich fabryk ma napływ tańszych opon z Chin, Tajwanu, Indii, Tajlandii, czyli generalnie z Azji?

- Trzeba to podzielić na dwie kategorie. Ci producenci, którzy nastawieni są na marki ekonomiczne, muszą w większym stopniu konkurować z oponami azjatyckimi. My natomiast trzy lata temu zrezygnowaliśmy z naszej marki budżetowej - Dayton. Pozostaliśmy graczem z markami środka oraz premium, gdzie oczekiwania klientów są nieco inne. Swoją przewagę konkurencyjną budujemy poprzez jakość produktów oraz kompleksowość oferty.

- Co sprawiło, że odeszliście od marki Dayton?

- Nie chcieliśmy dalej rozdrabniać naszych mocy produkcyjnych. Postanowiliśmy ograniczyć się do marek środka i premium. Pozostaliśmy przy oponach wysokich osiągów aut marek prestiżowych oraz samochodów elektrycznych i hybrydowych. Niedawno CEO Grupy Bridgestone ogłosił, że koncern w ciągu najbliższych lat wyda około pięć miliardów dolarów na prace badawcze i rozwój opon do samochodów elektrycznych. To pokazuje, w jakim kierunku chcemy iść: bardziej zrównoważonej i przyjaznej środowisku mobilności, korzystającej z najnowocześniejszych technologii i materiałów.

- Docierają do nas opinie, że opony z Chin czy innych krajów Dalekiego Wschodu nie są już złe, poza tym znajdują coraz więcej chętnych.

- Nie będę podważał tej tezy, chociaż testy przeprowadzone przez PZPO pokazują wyraźnie, w jakim miejscu kto się znajduje. Ponadto uważnie śledzimy testy opon w pismach motoryzacyjnych i widzimy, że takie generalizowanie nie ma potwierdzenia w wynikach.

- Spadek sprzedaży to również i ograniczenie produkcji, a co za tym idzie redukcje zatrudnienia. Bridgestone ma w Polsce kilka fabryk, nie tylko produkujących opony. Czy szykują się zwolnienia, czy najtrudniejszy okres już za branżą i drastyczne posunięcia nie będą potrzebne?

- Nawet w najtrudniejszym czasie, takim jak chociażby pandemia, utrzymaliśmy zatrudnienie na tym samym poziomie. Żeby produkować opony z segmentu premium, trzeba dysponować wykwalifikowaną i doświadczoną kadrą. Takich ludzi bardzo trudno pozyskać. Trzeba ich również cały czas szkolić. Mamy obecnie doskonałych pracowników i nawet jeżeli przejściowo musielibyśmy ograniczyć produkcję, to nadal będziemy się starali, aby pozostali w naszym zespole.

- Jakich nowych produktów, technologii możemy się spodziewać w tym roku? Czy opona zimowa w naszym regionie będzie nadal wypierana przez całoroczną? Czy te około 25 proc. udziału całorocznej w ogólnej sprzedaży w Polsce to jest wielkość maksymalna?

- Opona całoroczna to bardzo ciekawy produkt. W zależności od kraju te udziały są różne. W Polsce jest to ponad 20 proc., ale już w Czechach i na Węgrzech ok. 10 proc. Najwyższy wzrost w tym segmencie uzyskano 3-4 lata temu. Ten udział ustabilizował się w przypadku naszego kraju na wskazanym wyżej poziomie. Raczej raptownych wzrostów opony całorocznej już nie przewiduję.

- Jaki wpływ na serwisy oponiarskie ma przyrost sprzedaży opon całorocznych? Czy może to być przyczyna upadłości niektórych z nich?

- Przede wszystkim sprzedaż opony całorocznej jest rozwiązaniem wygodniejszym i może odbywać się przez cały rok, bez gwałtownych wzrostów sezonowych. Z drugiej strony ma to wpływ na zmniejszenie liczby wizyt, bowiem kierowcy przez czas ich użytkowania rzadziej zaglądają do serwisów. Zalecam jednak, aby każdy kierowca przynajmniej dwa razy w roku odwiedził serwis w celu inspekcji ogumienia.

- Częścią Bridgestone jest sieć serwisowa First Stop. Na jakim etapie rozwoju znajduje się obecnie? Jakie najważniejsze cele i zadania stoją przed First Stopem w 2024 roku?

- First Stop jest naszym najważniejszym kanałem dotarcia do klientów końcowych. Obecnie mamy ponad 120 serwisów w naszej sieci. Kilka lat temu zrobiliśmy korektę, która sprawiła, że ta liczba najpierw spadła, ale potem nastąpiło dynamiczne odbicie. Obecnie jesteśmy drugą pod względem wielkości siecią firmową. Program FS jest bardzo rozbudowany i dotyczy wspólnych zakupów oraz szkoleń. Obecnie sieć przeżywa swój najlepszy okres w historii. Z tego wynika, że cała koncepcja FS została bardzo dobrze przemyślana i przyjęta przez partnerów.

- Czy właściciele i pracownicy sieci FS korzystają ze szkoleń w Akademii Oponiarskiej PZPO? A może będą także brali udział w audytach i przystępowali do programu certyfikacji?

- Niewątpliwie celem nadrzędnym First Stop oraz PZPO jest bezpieczeństwo na drogach. Dlatego organizujemy dla naszych partnerów udział w szkoleniach Akademii. Od zeszłego roku natomiast w ramach programu Pasja Bridgestone nasi partnerzy mogą brać udział w szkoleniach prowadzonych w AO w Piechaninie. Mocno wspieramy również certyfikację. Naszym celem - jako jednego z członków PZPO - jest to, aby Certyfikat Oponiarski był najbardziej rozpoznawalnym na rynku. Jest zainteresowanie, ale jeszcze nie tak duże jakbyśmy sobie życzyli. Na pewno będziemy wspierali ten projekt.

- Nie było Cię na uroczystości 10-lecia PZPO i dlatego nie mogłem zapytać, co sądzisz o tej organizacji i czy jest potrzebna środowisku oponiarskiemu. Co PZPO może jeszcze zrobić oprócz działań, które wykonywane były w pierwszej dekadzie, a na czym by Wam zależało w przyszłości?

- Bardzo żałuję, że mnie wtedy nie było, ale pamiętam pierwsze spotkanie w hotelu Sheraton, potem 5-lecie w hotelu Bristol. Uważam, że branża obejmująca 11 tys. osób wśród producentów oraz kilka tysięcy serwisów powinna mieć swoją organizację przedstawicielską. Od początku celami, które chcieliśmy osiągnąć, było bezpieczeństwo na drogach, jakość obsługi w serwisach, szkolenia i podniesienie standardów obsługi kierowców. Przez minione 10 lat PZPO pracowało nad tym bardzo mocno. Wciąż jednak zastanawiamy się, co możemy zrobić dla branży i społeczeństwa. Jedno zdarzenie utkwiło mi szczególnie w pamięci. Jest związane z pandemią, kiedy przedstawiciel policji uznał, iż nie będzie można jeździć do serwisów, aby zmienić sezonowo opony. Wtedy reakcja PZPO była natychmiastowa. Związek zwrócił się do rządu, aby ten wydał oświadczenie w tej sprawie i rzeczywiście sytuacja została bardzo szybko wyjaśniona. To był bardzo specyficzny moment i wtedy zobaczyliśmy zalety istnienia PZPO. Ta decyzja mogła mieć wpływ na uratowanie zdrowia i życia wielu osób na drogach, a także pomogła przetrwać wielu serwisom.

- Dziękuję za rozmowę.

Przegląd Oponiarski 3/220 (Marzec 2024)

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń