naprawyopon.pl w Łodzi

Głównie na gorąco

Firma naprawyopon.pl przy ul. Kolumny 107 w Łodzi odbiega od typowego serwisu, który robi sezonowe przekładki, mechanikę, no a jak trzeba zreperuje ogumienie na zimno. Wyróżniających cech ma kilka. Przyciąga klientów fachowością i zaangażowaniem, nie warunkami w warsztacie czy efektowną wizualizacją. Klientów, którzy rzadko są użytkownikami osobowych aut, częściej firmami z branży budowlanej, przewoźnikami, rolnikami. Ba, osobowe auta z przekładkami mogłyby dla niej nie istnieć. Mechaniki nie prowadzi. Naprawia głównie na gorąco i przeważnie opony ciężarowe i wielkogabarytowe, to podstawa działalności, technologie Tap Rap i Rema Tip-Top.

Wóz serwisowy, przygotowany własnym pomysłem i własnymi siłami właścicieli, Zenona Pietrasika i Bogdana Mireckiego, również przystosowano do obsługi dużych kół. Ba, wiele maszyn i urządzeń w firmie zostało samodzielnie zaprojektowanych, z wykorzystaniem doświadczenia w naprawach opon.

Firma zajmuje prawie pół hektara terenu, więc ciężarówki wjeżdżają i manewrują bez problemu. Obecnie znajduje się w trakcie poważnej rozbudowy, pracuje m.in. w nowym budynku, ładnie wykończonym, ale na razie prowizorycznie ogrzewanym. Tym większe podziękowania dla właścicieli, że zgodzili się na przyjazd dziennikarza „Przeglądu”. Nie żałuję - chwilowego, powtarzam - braku poczekalni czy biura obsługi klienta, bo rozmowa z panami to prawdziwa przyjemność. Czuje się od pierwszych minut, że ta praca ich pasjonuje, że starają się utrzymać wysoką jakość, że ich wiedza na temat napraw daleko wykracza poza przeciętną - z pełnym szacunkiem dla doświadczonych pracowników wielu innych wulkanizacji. I że nie załamują się trudnościami.

Będzie pięknie

Budowa siedziby mogłaby zostać ukończona już jakiś czas temu, lecz miasto kanalizowało ul. Kolumny, co zajęło z półtorej roku. Dojazd do firmy był utrudniony, zwłaszcza dla ciężarówek. Potem przyszedł covid i czasy po epidemii, m.in. dynamiczny wzrost cen materiałów budowlanych, ze stalą na czele. Z. Pietrasik wskazując na widok za ścianą objaśnia - tu będzie przejście do biura i części socjalnej, tu przejście do dużej hali. Kolejna, najważniejsza część serwisu będzie połączona z obecną, widać to po fundamentach i pionowych prętach. Będą tam dwa stanowiska dla pojazdów ciężarowych. Jedno przejazdowe dla zestawu ciągnik siodłowy plus naczepa, drugie dla „solówki”, która wjedzie i potem wycofa. Razem będą więc pod dachem cztery stanowiska, wliczając dwa dla osobowych w obecnym budynku. Na razie warsztat jest zastawiony wszelkimi maszynami do wymiany i naprawy ogumienia, do prostowania felg.

- Zapewne nigdzie nie ma takiego nagromadzenia sprzętu na metr kwadratowy - uśmiecha się Z. Pietrasik. - Ale proszę wierzyć, wszytko jest potrzebne, nigdy nie oszczędzaliśmy na wyposażeniu. Jeśli mamy utrzymać wysoką jakość, muszą być maszyny oraz umiejętności posługiwania się nimi.

Wraz z latami i rosnącym doświadczeniem zmieniają się wymagania. Na przykład wyważarka, która mówi, uchodziła lata temu za maszynę z wyższej półki. Teraz Z. Pietrasik i B. Mirecki stawiają na Corghi, na jej trwałość, niezawodność, szybkość wykonywania operacji. Ale zawsze warto podchodzić do innowacji rozsądnie. Po co w pełni automatyczna montażownica, skoro i tak trzeba nadzorować jej pracę? Zdecydowali się więc na nieco mniej zaawansowaną wersję.

Pomysłowo

Plac jest duży, ale to nie znaczy, że można zabudować go jak popadnie. Wręcz przeciwnie, racjonalizatorski zmysł pana Zenona i jego wspólnika i tu znajduje potwierdzenie. Otóż część terenu została wydzierżawiona podmiotowi z innej, drzewnej branży. Pokaźna ściana wiaty oddzielającej obie firmy zostanie wykorzystana na magazyn ogumienia. Większe sztuki będą ulokowane niżej, mniejsze wyżej, co już widać po przymiarkach do regałów. Tymczasowo, w dwóch kontenerach mieści się część sprzętu, m.in. do obsługi pełnych opon i wózek widłowy, niezbędny w serwisie nastawionym na duże koła.

Wóz serwisowy powstał na bazie trzyipółtonowej Kii K2500 TCi, podwozie ze skrzynią plus plandeka. Agregat prądotwórczy znalazł się na dachu szoferki, w rozkładanej obudowie, dzięki czemu zaoszczędzono sporo przestrzeni pod plandeką. Interesujące rozwiązanie jest też po przeciwnej stronie, z tyłu - dostawiany kosz na koło, z rozkładaną drabinką, dzięki której łatwiej to koło wtoczyć i wytoczyć.

- Na budowie tunelu średnicowego czy dworca Łódź Fabryczna wygodniej poruszać się takim mniejszym, zwinnym autem niż ciężarówką - argumentuje Z. Pietrasik. - Sprzętowo jesteśmy bardzo dobrze przygotowani, możemy w każdej chwili ruszyć, żeby zdjąć oponę bez odkręcania felgi. W razie potrzeby przewiezienia kół czy opon mamy też drugie auto, ale z otwartą skrzynią.

Łatwiej pracuje się, gdy do wanny z wodą wstawia się koło na pionowej podstawce, z rolką na dole. W ten prosty sposób szybciej można stwierdzić, skąd uchodzi powietrze. To zdecydowanie lepsze niż przykładowo spryskiwanie koła płynem w poszukiwaniu pęcherzyków.
Z. Pietrasik zaznacza, że nie zawsze musiało dojść do uszkodzenia opony. Bywa, że oringi są odgniecione i przepuszczają powietrze z dobrej opony.

Od szkoleń

Obaj panowie przeszli po kilkanaście szkoleń, również w ramach współpracy z producentami (są autoryzowanym serwisem Goodyeara i Continentala). Pomysł na obecny profil działalności zaczął kiełkować po początkowych szkoleniach. Bo zaczął w 2007 r. B. Mirecki od serwisu zajmującego się ogumieniem osobowym. Ale to jeszcze nie było to.

- Szybko zorientowaliśmy się, jakie stoją przed nami możliwości - wspomina B. Mirecki. - Łódź rozbudowuje się, a brakuje w mieście serwisów naprawiających duże opony, szczególnie wielkogabarytowe.

Główni klienci to firmy związane z budownictwem. Obciążenia ogumienia wozideł przegubowych czy innych, ciężkich maszyn są bardzo duże, więc naprawy muszą być perfekcyjne. Z. Pietrasik i B. Mirecki udzielają dwuletniej gwarancji i nie zdarzyło się, żeby mieli reklamację. Szczerze przyznają, iż kilka razy poprawiali nieco swoją robotę (do której nikt nie wnosił zastrzeżeń), przy okazji pracy nad innym uszkodzeniem. Klient nawet nie musi o tym wiedzieć. Takie dążenie do perfekcji. A naprawy doraźne? W wyjątkowych przypadkach, za pomocą korpusów do naprawy doraźnej, gdy trzeba ukończyć pilną pracę. Budowlanka daje zarobić również w sezonach wydawałoby się martwych. Ostatnio przed Bożym Narodzeniem mieli ze 20 pozycji do zrobienia.

Rolników w rejonie Łodzi nie ma zbyt wielu, ale przyjeżdżają z całej Polski. Klienci z polecenia, sami przywożą opony albo koła. Z kolei obsługa przewoźników to wymiana opon i drobne naprawy. Obecnie nie pogłębiają ogumienia, trzyosobowa załoga, czyli szefowie
i pracownik nie narzekają na brak zajęcia. Urządzenie do pogłębiania jest jednak wykorzystywane przy odbudowywaniu wzoru bieżnika.

Niskich cen nie mają. „Zapłacisz, ale będziesz miał zrobione”. Sezonowa wymiana opon kosztuje od 150-160 zł brutto, naprawa osobowej opony na zimno od 80 zł netto, naprawa opony ze wzmocnieniem stalowym na gorąco od 350 zł netto. Standardowe godziny otwarcia 7-17, w soboty 7-14.

Auta, snowboard

Czas na hobby musi być, nie da się żyć wyłącznie pracą. B. Mirecki interesuje się samochodami, motoryzacją, Z. Pietrasik polubił narty, a jeszcze bardziej snowboard. Tak, snowboard dla 56-latka może być interesującą odskocznią od codziennego młyna.

Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski

Przegląd Oponiarski 2/219 (Luty 2024)

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń