Pieniądze należy wydawać mądrze

Z Jackiem Pryczkiem, prezesem zarządu Goodyear Polska Sp. z o.o. oraz PZPO w 2023 roku, rozmawia Sławomir Górzyński.

- To już 30 lat jak jesteś związany z przemysłem oponiarskim. Jak wspominasz ten czas w swoim życiu zawodowym?

- Nie zamieniłbym tego czasu na inny. Oczywiście ludzie stawiają sobie tego typu pytania, czy zmieniliby coś w swoim życiu. Dla mnie te 30 lat to był okres rozwoju, nauki, zdobywania pożytecznych doświadczeń. Od 30 lat pracuję dla jednej firmy, jednak w tym czasie wykonywałem szereg zadań, które były niekiedy bardzo od siebie odległe. Odpowiadałem na przykład za działania prawne - bo jak wiesz z wykształcenia jestem prawnikiem - a z drugiej strony musiałem uczyć się, jak zarządzać wszystkimi aspektami działania dużych organizacji, które są obecne na różnych rynkach. Podejmowałem bardzo szczegółowe zadania związane z zarządzaniem siecią detaliczną. Teraz z kolei zmierzamy w stronę szeroko pojętej mobilności, gdzie nie chodzi już tylko o dostarczanie opon, ale całościowy pakiet nowoczesnych rozwiązań dla transportu. Dlatego uważam, że człowiek uczy się i zdobywa doświadczenie w każdym okresie swego życia.

- Czy wybór przemysłu oponiarskiego to był przypadek, czy po prostu mieszkałeś w okolicach Dębicy i to było naturalne, że nawet jako prawnik zacząłeś pracę w fabryce opon?

- Czysty przypadek. Po studiach  złożyłem papiery w trzech różnych firmach, w tym w dwóch bankach i w firmie produkującej filtry, czyli PZL Sędziszów - gdzie wcześniej byli zatrudnieni moi rodzice. Znalazłoby się miejsce pracy i dla mnie, ale osobiście nie do końca byłem do tego rozwiązania przekonany. Przypadkowe spotkanie z kolegą z czasów licealnych dało początek ciągowi zdarzeń, dzięki którym zostałem zatrudniony w dziale zakupów Dębicy i postawiłem swoje pierwsze kroki w biznesie. Znajomość języka angielskiego i niemieckiego bardzo w tym pomogła.

- Wtedy jeszcze Dębica była niezależną firmą?

- Tak, wówczas Goodyear nie był jeszcze inwestorem Dębicy, ale po kilku miesiącach od rozpoczęcia mojej pracy zaczęły się rozmowy o inwestycji amerykańskiego koncernu. Był to czas, gdy zainteresowanie inwestycją wykazywał także Michelin. Każdy z tych koncernów chciał kupić obie polskie fabryki opon, w Dębicy i Olsztynie. Decyzją ówczesnego rządu każdy inwestor dostał zgodę na inwestycję tylko w jednej fabryce - Dębica trafiła do Goodyeara, a fabryka w Olsztynie do Michelina.

- Nie zmieniło to Twojej decyzji, żeby dalej tam pracować?

- Wręcz przeciwnie. Wtedy zaczęło się robić naprawdę ciekawie. Budował się dział zakupów, eksportu. Było mnóstwo młodych ludzi, między innymi Leszek Szafran, który został zatrudniony kilka miesięcy po mnie, a dziś jest dyrektorem zarządzającym dywizją opon osobowych w Goodyear EEN. Gdy dowiedzieliśmy się, że Goodyear będzie nowym właścicielem, uznaliśmy, że to duża szansa - dla fabryki i dla nas samych - na dynamiczny rozwój. Z perspektywy lat widać, że była to dobra decyzja.

- Miniony rok 2022 był dla branży oponiarskiej dosyć trudny. Wynikało to z różnych przyczyn począwszy od inflacji, poprzez wojnę w Ukrainie. Które czynniki miały największy wpływ i dlaczego?

- Wojna w Ukrainie ma przemożny wpływ na to, co się dzieje na rynkach światowych. Zakłóciła łańcuchy dostaw. Z Rosji pochodzi część surowców używanych do produkcji opon, na przykład kauczuk syntetyczny oraz sadza techniczna. To zaczęło się zmieniać po wybuchu wojny na Ukrainie i potem po wprowadzeniu sankcji, ale znaleźliśmy inne rozwiązania. Wojna przyspieszyła tempo wzrostu cen gazu - koszty energii i tak by rosły, ale nie w takim rozmiarze, jak to się stało. Zmierzamy obecnie w stronę niskoemisyjności i dywersyfikacji źródeł energii, to niesie ze sobą wzrost kosztów. Inflacja rzutuje też na nastroje konsumentów. Ludzie zastanawiają się, ile pieniędzy będą mieli, czy zakupy jakichś dóbr są konieczne, na co będą mogli sobie pozwolić. Doświadczyliśmy w krótkim czasie dwóch kryzysów - jednego związanego z pandemią, a drugiego z wojną w Ukrainie. Otoczenie rynkowe stało się bardzo niestabilne. Wydawało się, że wychodzimy z pandemii i może być już tylko dobrze, a tu nagle pojawiły się wyzwania związane z wojną tuż za naszą granicą. W przemyśle oponiarskim czwarty kwartał zeszłego roku był rozczarowujący. Początek tego roku również nie był optymistyczny. Czekamy, co będzie się działo dalej, kiedy zacznie się sezonowa wymiana opon. Widać po kilku ostatnich miesiącach, że ludzie inaczej patrzą na zakupy. Wybierają produkty tańsze, ale wciąż o sprawdzonej jakości. Ostatnie 10 lat to ciągła sinusoida. Kryzysy przeplatane lepszymi okresami. Żyjemy w bardzo niestabilnym otoczeniu rynkowym i po prostu trzeba się do tego przyzwyczaić.

- Czy to wszystko, o czym mówiłeś było przyczyną 2-3-krotnych podwyżek cen (średnio łącznie o ok. 30 proc.)  opon? Czy były jeszcze jakieś inne sprawy?

- Podwyżki miały miejsce nie tylko w naszym sektorze przemysłu, a wynikały z faktu, że zdrożało wiele surowców, produktów i usług w całej Europie. To miało swoje źródło w istotnie zmieniających się kosztach produkcji. Nasze zadanie w Goodyear to cały czas walczyć o zysk i przynosić zwrot z inwestycji akcjonariuszom firmy - niczym nie różnimy się tutaj od naszej konkurencji. Jeśli rosną nam koszty, musimy w jakiś sposób chronić zysk. Podwyżki cen opon spowodowane były właśnie rosnącymi kosztami produkcji. To jest biznes i odpowiedzialność za tysiące pracowników, o których musimy się troszczyć, patrząc nie tylko z perspektywy jednego kwartału, ale długoterminowo. Musimy być firmą konkurencyjną, musimy pracować nad nowymi produktami, aby zarabiać. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w czasach oszczędności klient chce wydać swoje pieniądze przede wszystkim mądrze - wydać je więc na produkty, które będą mu służyć długo i dobrze, dając gwarancję bezpieczeństwa. Naszą strategią nie jest sprzedaż opon w najniższych cenach. Sprzedajemy produkty zapewniające jakość i bezpieczeństwo. I chcemy, aby klient wybierał nas właśnie dlatego, a nie dzięki najniższej cenie.

- Wspomniałeś o pracownikach. Z jak dużą presją płacową się zmagacie w ostatnich miesiącach?

- Patrzymy na to długoterminowo i kompleksowo. Nie chodzi tylko o płace. To, że pracownicy chcą z nami być, ma wymiar liczony nie tylko wynagrodzeniem. Ważny jest ogólny poziom satysfakcji z pracy oraz to, jak wygląda otoczenie, jakie oferujemy - szansa dalszej kariery  i rozwoju personalnego. W Dębicy naszym partnerem są związki zawodowe i działamy w porozumieniu z nimi. Ale za każdym razem staramy się, aby satysfakcja ludzi wynikała nie tylko z wysokości wynagrodzenia podstawowego.

- Czy azjatyccy producenci są dla Was dużym zagrożeniem?

- Nie rozważamy tego w kategoriach zagrożenia. Producenci z Korei i Chin są stałymi uczestnikami rynku oponiarskiego od wielu lat. Firmy te umocniły się w Europie i energicznie działają. Nie ma co liczyć, że firmy z Azji przestaną być obecne na rynku europejskim. Musimy się nauczyć z nimi konkurować, ale niekoniecznie ceną. Staramy się wygrywać jakością, bezpieczeństwem, ofertą wsparcia w zakresie serwisowania i dozoru nad flotami. Konkurencja jest i będzie, i jest pożądana - zmusza do wysiłku. Azjatyccy konkurenci także będą się zmieniać, podnosić jakość produktów, a co za tym idzie, wzrosną im koszty wytwarzania i ceny. Goodyear umie istnieć w konkurencyjnym otoczeniu.

- Oprócz prezesowania w swojej firmie, w 2023 roku jesteś także prezesem zarządu Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego. Czy trudno pogodzić funkcję zarządzającego firmą z funkcją w związku, gdzie są sami Twoi konkurenci?

- Są różne aspekty tego zagadnienia, ale przede wszystkim - nie jest to takie trudne. W swojej karierze zawodowej miałem momenty, gdy musiałem łączyć więcej ról niż łączę teraz. Na przykład pracując w Dubaju zarządzałem 62 rynkami. Potem byłem równocześnie prezesem firm Goodyear Dunlop Polska i FO Dębica, a do tego byłem jeszcze odpowiedzialny za biznes Goodyear w kilkunastu krajach Europy Wschodniej. To, że współpracuję w ramach związku z naszymi konkurentami, opiera się na wypracowanej przez wszystkich formule - współpracujemy w tych obszarach, gdzie prawo na to zezwala. Chciałbym podkreślić, że mamy bardzo mądrą konkurencję. Na rynku zawsze będziemy się ze sobą ścigać, ale są obszary, w których dla dobra konsumentów możemy robić wspólne rzeczy, jak chociażby walczyć o bezpieczeństwo na drogach. Jako producenci opon mamy na to dosyć istotny wpływ. Chciałbym jeszcze raz podkreślić - obecność konkurencji rozwija, to jest zdrowe zjawisko. Jednocześnie mądre jest to, że znaleźliśmy formułę jak ze sobą współpracować. Nie tylko mam czas na tę działalność, ale uważam pracę w PZPO za misję, chcę, aby działania związku były efektywne i przyczyniły się do  popularyzacji wiedzy o oponach i o naszej branży.

- Chciałbym zapytać o dwie istotne dla PZPO sprawy. Chodzi mianowicie o Certyfikat Oponiarski oraz powstałą niespełna rok temu Akademię Oponiarską. Jak to się wpisuje w Twoje działania?

- W początkowym okresie istnienia PZPO pracowaliśmy nad dotarciem do świadomości konsumentów. Te działania były nastawione na informowanie naszego społeczeństwa, czym jest przemysł oponiarski, czym się zajmuje, w jaki sposób działa, jak duży to sektor gospodarki, dlaczego walczymy o poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Nie zaniedbując tych pierwotnych zadań, obecnie zajmujemy się rzeczami, które są bliżej samej istoty naszego przemysłu. Ostatnie działania idą w kierunku realizacji szkoleń. Jednym z elementów jest Akademia Oponiarska otwarta w Piechaninie, która szkoli pracowników serwisów, zajmuje się popularyzacją dobrej jakości serwisu, aby ta jakość rosła. My produkujemy opony i wydajemy setki milionów dolarów na badania, aby zapewniały one kierowcom bezpieczeństwo. Jednak nawet najlepszą oponę można zepsuć źle ją serwisując. Stąd nasza troska o to, żeby z dobrą oponą oferować wysokiej jakości serwis, z dobrymi narzędziami, odpowiednio wyedukowanymi ludźmi, którzy potrafią to robić. Stąd idea Akademii oraz Certyfikatu Oponiarskiego.

- Tak się składa, że w tym roku przypada jubileusz 10-lecia PZPO. Czy będzie jakieś spotkanie rocznicowe, podsumowanie osiągnięć, sukcesów i ...być może porażek?

- Jak w każdej działalności są sukcesy, jak i rzeczy, z których do końca nie jesteśmy zadowoleni. Mamy pomysły co chcemy jeszcze zmienić, jakie nowe elementy zaproponować. Faktycznie w tym roku mija 10 lat od powstania PZPO. To dobry czas na podsumowania. Mamy plany na świętowanie rocznicy, dyrektor generalny PZPO Piotr Sarnecki nad nimi pracuje.

- Jak branża oponiarska wygląda na tle innych gałęzi przemysłu. Jest się czym chwalić?

- Myślę, że tak. Można by to zrobić przez pryzmat liczb. Ile opon produkujemy, ilu ludzi zatrudniamy, jakie generujemy obroty. Członkami PZPO są firmy będące światowymi liderami branży oponiarskiej, przodujące w produkcji opon, wielkości eksportu, innowacyjnych technologiach, skali zatrudnienia. Od tej strony przemysł oponiarski - szczególnie tam, gdzie są fabryki - należy w danych regionach kraju do najważniejszych. Jesteśmy stałym i niezbędnym elementem przemysłu motoryzacyjnego. To pytanie przypomniało mi o pandemii, bo w czasie pandemii przemysł oponiarski utrzymał przecież Europę w ruchu. Świat musiał jakoś funkcjonować. Towary docierały do sklepów, karetki odbierały chorych, transport działał całkiem dobrze, mimo wielu ograniczeń pandemicznych. Bez naszych opon i usług nie udałoby się zapewnić logistyki. Przemysł oponiarski stosunkowo obronną ręka wyszedł
z pandemii. W wielu gałęziach gospodarki zamykano fabryki, ograniczano zatrudnienie. W naszej praktycznie nie dochodziło do tego typu zjawisk. Gdy pandemia zaczęła wygasać, branża oponiarska jeszcze ostrzej wzięła się do pracy dostarczając opony do firm flotowych. Zdołaliśmy zaspokoić praktycznie wszelkie potrzeby w zakresie dostaw odpowiedniej liczby opon każdego segmentu. Byliśmy zdolni bardzo szybko odpowiedzieć na popyt, gdy ten się pojawił.

- Co byś zmienił w funkcjonowaniu PZPO? Co moglibyście robić intensywniej, w jakie tematy bardziej się zagłębiać?

- Spektrum zadań PZPO będzie po części zależeć od tematów poruszanych przez Unię Europejską. Wszystkie kwestie związane z zeroemisyjnością, z odnawialnymi źródłami energii, z tym, żeby przemysł oponiarski przyczynił się do tego, aby Europa była czystsza. To są kolejne tematy, którymi zajmie się PZPO. Poruszamy się w dwóch obszarach. Po pierwsze świadomościowym - co przemysł oponiarski robi dla społeczności i wszystkich uczestników rynku. Z drugiej strony - jak zadbać o jakość serwisu, podniesienie standardu obsługi klientów oraz bezpieczeństwo drogowe. Klient - oprócz tego, że może kupić dobre opony - musi też trafić na dobry, profesjonalnie działający serwis, w którym będą pracowali ludzie mający odpowiednią wiedzę i umiejętności w zakresie obsługi koła, ale też całego auta. Ten cel pozostanie na najbliższe lata bardzo ważny. Chcemy, aby dzięki działaniom PZPO uczestnicy rynku, serwisy oponiarskie, zaangażowały się w te działania poprzez promowanie bezpieczeństwa, przez certyfikację, poprawę świadomości klientów. Wiemy, że w serwisach jest potężna rotacja ludzi. Właścicielom trudno utrzymać stałe załogi. Osoby z dużą wiedzą, wyszkolone, często zmieniają miejsce zatrudnienia. Hasłem naszego związku są słowa: „Opony mają moc!” O tej mocy chcemy opowiadać, docierając do szerszego grona odbiorców. Mamy doskonałych ambasadorów, wśród nich są między innymi kapitan Roman Paszke, Grzegorz Duda czy Maciek Martowicz. Sądzę, że pozyskamy kolejne interesujące osobowości. Chcemy, aby formuła związku była ciekawa dla odbiorców i cały czas nad tym pracujemy. Nie chcemy, aby opony były odbierane jako „nudny produkt”.

- Z czym kojarzysz hasło zrównoważony przemysł, zrównoważona opona.

- W naszej firmie prace nad osiągnięciem zrównoważonej opony trwają już od lat. Jesteśmy mocno zaangażowani w wykorzystanie ekologicznych i odnawialnych materiałów do produkcji opon. Mamy ambicję, by do 2030 roku zaprezentować oponę w 100 procentach wykonaną z materiałów odnawialnych. Teraz jesteśmy na etapie 90 proc. - taką oponę pokazaliśmy na początku tego roku na targach CES w Las Vegas. Do 2050 roku chcemy być zeroemisyjni i nie pozostawiać tzw. śladu węglowego, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Do 2040 roku zakładamy, że będziemy korzystali już tylko z tzw. „zielonej energii”. Pojęcie zrównoważonego produktu czy gospodarki jest bardzo szerokie. Współpracując z flotami transportowymi nie oferujemy im już tylko opon ciężarowych, ale cały pakiet rozwiązań pod nazwą Total Mobility Solutions. Dzięki temu zmierzamy do optymalizacji wykorzystania opon, aby pracowały one na odpowiednim ciśnieniu, aby nie zużywać nadmiernych ilości paliwa, aby te opony służyły jak najdłużej. Wprowadzamy obecnie opony ciężarowe, dzięki którym będzie można zredukować opory toczenia o około 2 procent. Ktoś powie - co to za wynik? My to sprawdziliśmy na rzeczywistym przykładzie floty posiadającej 100 pojazdów. Te 2 procent daje roczną oszczędność 40 tys. litrów paliwa i ponad 100 ton dwutlenku węgla mniej w atmosferze. Wystarczy to przemnożyć przez liczbę flot w naszym kraju, a co dopiero na całym świecie. Mamy więc wymierne korzyści dla gospodarki, ale i środowiska naturalnego.

- Na koniec podsumuj proszę jak w ciągu tych 30 lat zmieniła się branża oponiarska. Co poszło w dobrym kierunku, a co Ci się podoba mniej?

- To są inne epoki. Rozmawiałem z moją babcią, rocznik 1912, na ten temat. Ona żyła na tyle długo, że również miała szansę doświadczyć potężnego postępu i rozwoju świata, w którym żyła. A był to niemal cały XX wiek, kiedy zaczęliśmy nie tylko jeździć samochodami, ale polecieliśmy na Księżyc. Pod koniec lat 70. zaczęła się era komputerów. My zaś w ciągu ostatnich 23 lat tego wieku doświadczyliśmy dodatkowego przyspieszenia. Digitalizacja, internet, sztuczna inteligencja i wiele innych. Spójrzmy, co zrobił z przemysłem oponiarskim internet. Możemy niemal komunikować się z produktem, monitorować zdalnie na bieżąco stan opon, głębokość bieżnika oraz temperaturę. Trzydzieści lat temu nie mieliśmy możliwości komunikowania się na bieżąco z klientami, teraz jest to codzienność. Możemy na platformach cyfrowych oglądać najnowsze produkty, w kilka minut weryfikować ich ceny, dostawców, itd. Mamy szansę docierać bezpośrednio do konsumenta. Widzimy, jaka rewolucja dokonuje się w przemyśle motoryzacyjnym, zaczynając od elektromobilności. Auta elektryczne mają także wpływ na nasz przemysł, bo potrzebują innych opon. Przez 30 ostatnich lat byłem świadkiem większej liczby zmian niż nasi dziadkowie i rodzice doświadczyli przez 80 czy 100 lat. Sadzę, że przez kolejne 10 lat będzie tych zmian jeszcze więcej niż doświadczyłem w ciągu minionych 30. Z całą pewnością żyjemy w ciekawych czasach.

- Dziękuję za rozmowę.

Przegląd Oponiarski 4/210 (Kwiecień 2023)

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń