uRadka w Dębiczu koło Środy Wielkopolskiej

Po prostu pasjonat

Radomir Bzowy, właściciel firmy uRadka Serwis Ogumienia w Dębiczu 7B, cztery kilometry od Środy Wielkopolskiej jest znakomitym rozmówcą. W ogóle nie trzeba ciągnąć go za język, nawet nie trzeba zachęcać, wystarczy słuchać, notować i od czasu do czasu zadać jakieś pomocnicze pytanie. Tak o swojej zawodowej pracy może opowiadać tylko ktoś, kto pasjonuje się nią, kto oddaje się jej całym sercem. Podczas kilkunastu lat spotkałem w serwisach ogumienia wielu ludzi traktujących swoje obowiązki z pełnym zaangażowaniem, pan Radomir wyróżnia się również na tym tle. Jednocześnie R. Bzowy nieustannie udowadnia, że można prosperować prowadząc warsztat w małej miejscowości, zatrudniając jedną osobę i koncentrując się na obsłudze kół. Można.

Konkretne samochody

Dębicz to miejscowość w pobliżu Środy Wielkopolskiej, siedziby powiatu liczącej 20 kilka tysięcy mieszkańców. R. Bzowy nie nastawia się jednak tylko na lokalny rynek, zdobył mnóstwo klientów z Poznania i innych miast. Przyjeżdżają do niego użytkownicy „konkretnych” aut. Prestiżowe, niemieckie marki? Owszem też, ale nie ma zaskoczenia, jak zjawi się Ferrari, Aston Martin, RAM, Rolls-Royce czy tym podobny wóz. 

- Mam wielu klientów z polecenia, to najlepsza forma reklamy - przyznaje R. Bzowy. - Ludzie ci nie poszukują jak najniższej ceny, zależy im na porządnej, precyzyjnej obsłudze. W reklamie drukowanej czy w internecie można wszystko napisać, ale czy to ma sens? Liczy się prawdziwa praca i jakość. A jak klient zadowolony, przyjadą następni.

Dlatego R. Bzowy wciąż dziwi się innym kierowcom, dążącym tylko do jak najmniejszego rachunku. Przykładowo, w cenie przekładki, od 100 zł wzwyż, są nowe zaworki i jest mycie kół. Dla pana Radomira to oczywista oczywistość, że zacytuję klasyka, jak można w ogóle myśleć o wyważaniu zabrudzonych kół, mijałoby się to z celem! Byłoby to oszukiwanie klienta, że będzie dobrze, podczas gdy nie ma na to szans. A zdarzają się propozycje, że może bez tego mycia dałoby się taniej? No nie, obowiązkowe mycie jest po prostu częścią jakości usługi.

Albo, krzywe felgi. Skoro krzywe, klient proponuje, dajmy je na tył. R. Bzowy na takie pomysły również się nie godzi. Trzeba obręcze doprowadzić do stanu używalności - firma zajmuje się taką regeneracją - dopiero potem zrobić przekładkę. To tak jakby ustawiać geometrię zawieszenia nie zważając na wybite końcówki drążków kierowniczych.

Przez 24 lata pracy w branży wulkanizacyjnej napatrzył się R. Bzowy na różne oponiarskie przypadki i różne zachowania kierowców. Niektóre trudno zrozumieć. Pewnego razu kierowca złapał gumę, akurat znajdował się blisko posesji Dębicz 7B. Wykorzystał szeroki wjazd do zatrzymania się i… samodzielnej zmiany koła. Stracił na tym sporo czasu a i tak musiał potem gdzieś oponę zreperować.

Obecnie naprawa uRadka kosztuje od 50 zł, mieści się w tej kwocie cała robota, a więc z odkręceniem koła, wyważeniem, przykręceniem. Nie jest to wygórowana stawka, zważywszy że niektórzy takie pieniądze biorą za naprawę sznurem, bez zdejmowania koła. R. Bzowy uważa sznur za prowizorkę, która powinna pomóc dojechać do wulkanizacji. Słusznie argumentuje, że ciśnienie powietrza wypycha sznur na zewnątrz, a łatkę dociska. Oprócz tego, przed wprowadzeniem sznura trzeba dziurę powiększyć, co dodatkowo niszczy oponę.

Codzienne porządki

Pan Radomir przykłada bardzo dużą wagę do czystości warsztatu i jego otoczenia. Każdego dnia, po fajrancie, przychodzi czas na bieżące sprzątanie. A co sobotę szef i pracownik sprzątają dokładnie, z „plakowaniem” maszyn włącznie.

- Nie może być kurzu w warsztacie również na powierzchniach położonych wysoko - uśmiecha się R. Bzowy. - Serwis w nowym budynku mam 10 lat, a nadal wszystkie wewnętrzne drzwi są białe. Może pan sprawdzić. Pamiętam, jak kupowałem drzwi, to niektórzy dziwili się, po co białe w serwisie samochodowym, przecież za pół roku będą czarne. A jednak nadal są białe. Jak cię widzą, tak cię piszą. Poza tym, w poniedziałek, na początek nowego tygodnia przyjemnie jest zacząć w czystym pomieszczeniu, mogę pracować wręcz w białych spodniach. Najlepiej jest latem, gdy o siódmej rano jest jeszcze taki chłodek i powietrze pachnie.

Skoro o czystości, na podwórku stoi Trabant 601 na żółtych tablicach rejestracyjnych, stoi w prostopadłościanie z trzema przezroczystymi ścianami, niczym redukcyjny model. Szyby „pudełka” są regularnie myte, a nocą Trabant jest podświetlony. Taki właśnie Trabant 601 sedan był pierwszym autem R. Bzowego. Sentyment pozostał.

Dwie „Rewolucje”

Wyposażenie warsztatu R. Bzowy ma wręcz znakomite. Jest dumny przede wszystkim z dwóch montażownic Hunter Revolution, które nazywa pieszczotliwie „Rewolucjami”. Dwie takie maszyny obok siebie to bardzo rzadki widok, nie mówiąc już o małych serwisach ogumienia. W Dębiczu są dwa stanowiska pod dachem, ciężarówki i inne większe pojazdy można obsługiwać na zewnątrz.

R. Bzowy podkreśla, że Hunter to sprzęt z naprawdę wysokiej półki, obecny również w autoryzowanych stacjach obsługi (ASO) prestiżowych marek samochodów. Cóż jednak z tego, skoro - jego zdaniem - wiedza niektórych pracowników ASO o Hunterach kończy się w momencie ich zakupu. Sprzęt trzeba poznać, zrozumieć, trzeba być dociekliwym. Mało tego, zdarza się, że wyważarka Huntera pokazuje, iż nie sposób wyważyć koła. Nie wolno wówczas pochopnie rezygnować, należy próbować np. obracać oponę względem felgi. Kwestia doświadczenia i wręcz… intuicji.

Wiele razy R. Bzowy pomógł załamanym kierowcom. Załamanym, no bo jak inaczej określić nastrój posiadacza Mazdy CX-9, którą w zasadzie nie dało się jechać powyżej 120 km/h. Nowy SUV latał po drodze i tyle. Na wyważarce był dramat - po 240 N, podczas gdy czerwona skala zaczyna się od 90 N. R. Bzowy nie poddał się, obracał opony, optymalizował, aż wszystko było OK. Właściciel Mazdy wpierw podszedł ostrożnie do deklaracji o pracy skończonej sukcesem. Nic dziwnego, wszak wcześniej, w Poznaniu wiele razy słyszał to samo. R. Bzowy obiecał, że zwróci pieniądze, jeśli nadal auto będzie źle się prowadziło. Nie musiał zwracać, wiedza nie zawiodła.

Bywa, że opony nie nadają się do eksploatacji. Przytrafia się to również w drogich markach ogumienia. Wydruk z Huntera stanowi rozstrzygający dowód. Używane opony idą do reklamacji, nowe są wymieniane na inne egzemplarze.

Poznawanie sprzętu to również poznawanie jego budowy i awarii, zdarzają się wszak i najlepszym. R. Bzowy znakomicie pamięta, jak zabłąkany opiłek metalu w bloku hydraulicznym powodował przepuszczanie oleju i nieprawidłową pracę montażownicy. Można takie rzeczy wykryć, należy być systematycznym i cierpliwym.

Do ostatniego klienta

W sezonach godziny otwarcia bywają długie, praca wre i po 18., czy po 14. w soboty. Obowiązuje kolejka, kto wjechał przez otwartą bramę, zostanie obsłużony. Były kiedyś zapisy, ale nie wszyscy okazali się słowni, więc powróciła stara, dobra kolejka. Nie trzeba zresztą fizycznie tkwić w samochodzie, można kluczyki zostawić w serwisie i przyjechać po odbiór zrobionego auta. Przechowalnia kosztuje 50 zł, niezależnie od tego, czy w grę wchodzą koła, czy same opony i jakie są ich rozmiary. Wielu oponiarzy różnicuje cenniki za przechowanie do następnego sezonu, R. Bzowy ma na to inny sposób, mianowicie czterokołowy wózek, który chwyta opony czy koła od spodu i może transportować nawet osiem sztuk.

Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski

Przegląd Oponiarski 4/210 (Kwiecień 2023)

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2025 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń