Błędy przy obsłudze opon osobowych i dostawczych
Oby jak najrzadziej
Nikt nie jest doskonały. Nawet najlepszemu, najbardziej sumiennemu pracownikowi mogą przytrafić się błędy. Również przy rutynowych przekładkach ogumienia. Ważne, aby zdawać sobie z tego sprawę i starać się zapobiegać.
Doświadczenie pracowników bywa bezcenne, lecz rutyna niekiedy może obniżać jakość
Niezależnie od branży i specyfiki danego zadania najbardziej zawodny jest zawsze czynnik ludzki. Serwis ogumienia wymaga nie tylko wiedzy i doświadczenia, ale także dokładności oraz działania wg ściśle określonych procedur. Wymiana opon wydaje się być relatywnie prostą pracą. Nie są wymagane specjalne uprawnienia czy wykształcenie. To jednak pozory. Zmiana ogumienia to czynność, która ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo osób użytkujących samochód, a sam proces można wykonać nieprawidłowo na praktycznie nieskończoną liczbę sposobów - tak uważa Robert Krzowski z Goodyeara, menadżer ds. szkoleń.
- Zaczynając od przyjęcia klienta, przez wprowadzenia pojazdu na stanowisko, jego podniesienie, odkręcenie kół, demontaż opony z felgi, wyważenie i tak dalej, aż do wyjazdu ze stanowiska - wylicza. - Z tej mnogości powszechnie powtarzają się błędy związane z wartościami ciśnień i momentami dokręceń śrub oraz demontażem opon o dużych średnicach osadzenia. 20 cali wydaje się być granicą możliwości dużej części serwisów, które nie inwestują w wyposażenie i cykliczne doszkalanie pracowników.
Trzy grupy co najmniej
Zdaniem R. Krzowskiego, błędy można podzielić na trzy rodzaje: pierwsze - wynikające z braku praktyki, drugie - z braku wyposażenia i trzecie, najpowszechniejsze - z rutyny. Te pierwsze nierozerwalnie wiążą się z trzecimi, w sytuacjach gdy doświadczeni pracownicy uczą z błędami tych nowych lub sezonowych. Można by rzec, pokoleniowe przekazywanie błędów. Druga grupa, czyli wyposażenie niedostosowane do obsługiwanych kół i nowoczesnych samochodów, jest najprostsza do wyeliminowania, choć wymaga nakładów. Wymaga również znajomości instrukcji danej maszyny i stosowania się do niej. Niby to oczywiste, ale warto wspomnieć, bo w praktyce różnie bywa.
Menadżerowie Euromastera wskazują bardzo konkretnie na takie uchybienia jak: nieprawidłowe dokręcenie koła do piasty, uszkodzenie stopki oraz kordu przy montażu wykonywanym na siłę, nieoczyszczenie powierzchni felgi stykającej się z powierzchnią tarczy hamulcowej, dokręcanie koła nieskalibrowanym kluczem dynamometrycznym. Daniel Kociubiński, menadżer z BestDrive, zwraca uwagę na wybieranie opon bez homologacji akurat do tych pojazdów, które wymagają opon homologowanych. Klasyczny błąd wielu serwisów. Montaż opon w takim samym rozmiarze, ale bez homologacji producenta samochodu może skutkować chociażby nierównomiernym zużyciem opon, biciem na kierownicy, nawet awariami układu napędowego.
Dodajmy, iż w niektórych przypadkach sam montaż koła na aucie może okazać się niemożliwy, np. z powodu bardzo małej odległości opony od błotnika, czy wręcz ocierania jej o błotnik.
Tylko procedury
W procedury, we wszelkich dziedzinach, bardzo wierzą Amerykanie. My w serwisach ogumienia też powinniśmy. Podczas montażu kół standardową procedurą powinno być ręczne nakręcanie śrub na gwint. Dopiero po prawidłowym nakręceniu serwisant używa klucza krzyżakowego, a po opuszczeniu pojazdu na ziemię dokręca kluczem dynamometrycznym z odpowiednio dobraną siłą.
- Błędów przy obsłudze kół można uniknąć lub zmniejszyć prawdopodobieństwo ich wystąpienia - dodaje R. Krzowski z Goodyeara. - Szkolenia przed sezonem wszystkich pracowników i upewnianie się, że procesy i instrukcje są znane i stosowane to podstawowa metoda. Nowoczesne wyposażenie może znacznie zniwelować dystans między doświadczonymi a wdrażającymi się członkami zespołu, ale nie zastąpi zdrowego rozsądku i świadomości, że efekt pracy to nie kolejne zamontowane i wyważone koło oraz następny samochód, który udało się obsłużyć w przewidzianym czasie, ale zdrowie i życie osób, które ten pojazd będą eksploatowały.
Tekst i zdjęcie: Jacek Dobkowski
