Nadeszła pora napisać parę słów o nawyku wybijania na „luz”, tj. przełożenie neutralne w samochodach wyposażonych w skrzynie manualne. We wcześniejszych artykułach wspomniałem o niebezpiecznej przypadłości zwłaszcza starszych kierowców wybijania na „luz”, zjeżdżając z górki lub dojeżdżając do świateł na mieście. Wyjaśniałem wtedy, że stosowanie takiej techniki wcale nie oszczędza paliwa, a jest niebezpieczne, bo obciąża układ hamulcowy. Podczas zjazdów nie daje bowiem szansy na hamowanie silnikiem. Ponadto pozbawia kierującego możliwości szybkiej reakcji na ewentualne zagrożenie zbliżające się z tyłu.
Rozpatrzmy na początku pozytywne aspekty „wybijania na „luz”, wynikające z eksploatacji samochodu i nawyku nienadużywania sprzęgła. Takimi momentami, kiedy jak najbardziej poprawne będzie wybranie przełożenia „neutralnego”, są sytuacje typowo miejskie, kiedy stoimy w „korku” lub na skrzyżowaniu o ruchu kierowanym, na czerwonym świetle. Mówimy o chwili, kiedy kierowca już zatrzyma się całkowicie, po upewnieniu się, że inne pojazdy za nim też bezpiecznie się zatrzymały. Pamiętajmy, że po takim zatrzymaniu, „wybiciu na luz”, warto zaciągnąć hamulec awaryjny albo w nowych samochodach aktywować system „autohold” w celu uniknięcia niekontrolowanego stoczenia się pojazdu.
Warto stosować taką technikę, bo unika się wtedy ciągłego używania sprzęgła. Ma to potem związek z zareagowaniem w sytuacjach awaryjnych. Kierowca, który w ruchu miejskim ma wciśnięty pedał sprzęgła zbyt często (nadużywa go między innymi, stojąc w korku), prawdopodobnie częściej zareaguje podczas hamowania awaryjnego, najpierw wciskając sprzęgło, co w rezultacie powoduje wydłużenie drogi hamowania. Wynika to z pamięci mięśniowej i nawyków.
Drugi powód, dla którego należy unikać sytuacji, kiedy trzymamy wciśnięte sprzęgło długo (tj. więcej niż 30 sekund), jest związany z użyciem elementów sprzęgła i panewek oporowych wału korbowego. Mało kto wie, że w momencie, kiedy operujemy pedałem sprzęgła, generujemy ogromną siłę, która pcha łożysko oporowe na docisk, aby rozłączyć sprzęgło i oczywiście - działając tą siłą - pcha cały wał korbowy wzdłuż silnika. Siłę tę możemy porównać do nacisku masy 100 kg na podłoże (oczywiście wartości mogą być różne dla różnych samochodów).
Reasumując, gdy trzymamy stale wciśnięty pedał sprzęgła - w korku, na czerwonym świetle - napieramy na docisk i wał korbowy z siłą około 100 kg. Efektem takiego działania jest nadmierne zużycie łożyska oporowego (fot. powyżej), docisku i panewek oporowych wału korbowego. Koszty zwłaszcza tej ostatniej usterki są ogromne. Dlatego, jeśli nie musimy trzymać wciśniętego pedału sprzęgła, wybijamy na „luz”.
Na koniec dodam, że stosując tę technikę, nie będziemy zwolnieni od dynamicznego ruszania np. w sytuacji zmiany świateł na zielone. Pamiętajmy, aby nie doprowadzać do sytuacji, że zostaniemy na „luzie” w momencie, kiedy powinniśmy ruszyć. Obserwujmy więc bacznie sytuację wokół nas, zwłaszcza jak zmieniają się wskazania poszczególnych sygnalizatorów, tak aby odpowiednio wcześniej przygotować bieg.
cdn.
Autor jest instruktorem nauki jazdy w szkole www.Autofart.v1.pl, instruktorem techniki jazdy oraz kierowcą sportowym - zdobywcą tytułu Rajdowego Mistrza Pucharu Peugeota i Wicemistrza Polski w klasie HR4.
tekst i graf.: Jerzy Smagała