FirstStop Euro-Serwis w Pępowie koło Gdańska: Sezon cały czas

Początek lutego, temperatura w okolicach zera, nieco śniegu, a w Euro-Serwisie w Pępowie przy ul. Gdańskiej 11 ruch jak w ulu. Wszyscy pracownicy i szef, razem osiem osób, mają co robić. Wszystkie stanowiska zajęte, jest ich pięć - trzy w głównym obiekcie z biurem obsługi klienta oraz dwa w dodatkowym budynku, z tyłu, przeznaczonym przede wszystkim dla pojazdów dostawczych, nawet tych z bardzo wysokimi zabudowami. Poza pięcioma stanowiskami pod dachem jest możliwość obsługi na placu. Dotyczy to zwłaszcza dużych ciężarówek, potocznie zwanych tirami. Zakres usług jest szeroki, znacznie wykracza poza „szybką” mechanikę preferowaną przez wielu oponiarzy. Naprawy silników, skrzyń biegów, elektryki, elektroniki to nic nadzwyczajnego, to po prostu codzienność.

Oskar Bigus, właściciel firmy nie narzeka na sezonowość, z mechaniki nie rezygnuje również w trakcie przekładek opon. Wręcz nie może zrezygnować, skoro obsługuje floty dostawczaków do 3,5 tony dopuszczalnej masy całkowitej (dominują Renault Mastery i Iveco Daily), a te jeżdżą po Europie non stop. O. Bigus uważa, że działa w naszej branży stosunkowo niedługo, od 2012 r. i że nie może sobie pozwolić na takie tracenie klientów. Działkę przy Gdańskiej 11 kupił przed czterema laty. Nic na niej nie było, jeśli nie liczyć zagłębienia terenu, przez co trzeba było nasypać dwa metry ziemi. Serwis funkcjonuje w tym miejscu od trzech lat.

Tu się czeka krócej

Pępowo to duża wieś na zachód od Gdańska, w gminie Żukowo, serwis znajduje się przy głównej drodze. W granicach Pępowa innego oponiarza nie ma, ale w promieniu kilku kilometrów już ich nie brakuje. Klienci przyjeżdżają nie tylko z Pępowa i okolic, również z Trójmiasta, z Małego Trójmiasta Kaszubskiego (Rumia, Reda, Wejherowo) i innych miejscowości Pomorza.

- Mamy niższe ceny niż w Gdańsku czy Trójmieście - potwierdza pan Oskar. - Główną, naszą zaletą, poza oczywiście jakością, jest krótsze oczekiwanie, nie dwa-trzy tygodnie jak w dużych miastach, ale maksymalnie tydzień. Klienci są wymagający, teraz nikt nie lubi tracić czasu. Zapisujemy, również internetowo, na konkretne terminy. Średnio na jedno auto przeznaczamy pół godziny, ale jeśli jest to na przykład BMW X5 z run-flatami i czujnikami ciśnienia, lepiej zarezerwować godzinę, żeby poszczególne czynności starannie wykonać. Tak więc kolejki nie mamy, chyba że klient przyjedzie i zgodzi się poczekać na wolne stanowisko. Nie odsyłamy takich kierowców, ale muszą zgodzić się na czekanie.

Za pięć lat przy Pępowie powinna przebiegać Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej (OMT), potrzebna, bo obecna obwodnica, znajdująca się bliżej aglomeracji, łatwo i często się korkuje. Ulica Gdańska stanie się więc lokalną trasą, tym niemniej O. Bigus liczy, że ruch w firmie nie spadnie, a najprawdopodobniej jeszcze się większy. OMT będzie blisko jego warsztatu, tak samo zjazd do Pępowa.

Serwis zaprasza od 8. do 17., w soboty cztery godziny krócej, do 13. Zapytałem pana Oskara o soboty. Okazuje się, że warto mieć otwarty serwis w te dni. Pewna część kierowców, zabieganych w tygodniu, właśnie wtedy może wykroić trochę czasu na przyjazd do serwisu, z oponami i nie tylko.

Od 100 złotych

Cennik przekładek rozpoczyna się od 100 zł w przypadku felg stalowych oraz od 120 zł dla aluminiowych. Ostatnio wszystko praktycznie idzie w górę - składki ZUS, gaz itd. - więc trudno wyobrazić sobie niższe stawki. O. Bigus korzysta z materiałów naprawczych Tip-Top, są dobre, niezawodne, można na nich polegać. Za naprawy opon osobowych bierze od 50 zł.

- To cena samej naprawy - zaznacza. - Przecież trzeba wiedzieć, co i gdzie zastosować i umiejętnie to wykonać. Odpowiadam za jakość pracy, tym samym za bezpieczeństwo klientów. Ktoś wyjedzie z serwisu i niedługo może gonić 200 na godzinę, po niemieckich autostradach. Nic nie może się stać. Kiedyś naprawy kosztowały mniej, ale to nie jest właściwy kierunek. Samochód z uszkodzoną oponą zajmuje podnośnik w warsztacie i czas.

Przechowalnia oznacza wpływ 80-100 zł, za koła więcej, wszak więcej ważą i więcej przy nich pracy. Azot z wytwornicy kosztuje po 5 zł od sztuki, czyli tyle, co w większości serwisów w kraju. Azot jest przydatny przy autach z czujnikami TPMS. Zdarza się, iż koło napełnione powietrzem, przykładowo we wrześniu, podczas zimniejszych dni sygnalizuje spadek ciśnienia. Oczywiście, z tym gazem jest więcej zajęcia, aby miał sens, należy wpierw usunąć powietrze z opony.

Konkurencji internetu O. Bigus się nie obawia, ba, w biurze obsługi stoi komputerowy monitor zwrócony ku klientowi. W każdej chwili można sprawdzić ceny na popularnych portalach. I w takiej cenie O. Bigus może opony sprzedać, nie tracąc na tym, jak zapewnia. Do tego dochodzi cena usługi, którą klient i tak by musiał ponieść, kupując w internecie.

Na Madagaskar

Specyficzną cechą firmy jest to, że zajmuje się skupem zużytego ogumienia. Właśnie od takiego skupu O. Bigus zaczynał przed dziesięcioma laty. W Pępowie, kilometr od obecnej lokalizacji, ale nie na swoim, tylko na dzierżawionym terenie, gdzie z czasem postawił halę z jednym stanowiskiem. Opony pozyskiwał w serwisach ogumienia, w motoryzacyjnych warsztatach, od firm transportowych i wysyłał za granicę, daleko poza Unię. Opony, które nie nadawały się do dalszej eksploatacji, trafiały do cementowni, jako paliwo. Nadal się tym zajmuje, ma plac składowy w miejscowości Załęże, przy ul. Rzemieślniczej 33. Posiada własny transport, znakomicie sprawdza się naczepa z ruchomą podłogą. Rozładunek następuje automatycznie, w pół godziny. Znacznie dłużej, ze dwie godziny, trwa załadunek ogumienia.

Przy ogrodzeniu posesji, w koszach czekają opony, te akurat trafią na Madagaskar. Gdy bliżej się im przyjrzeć, widać, że w każdej oponie mieszczą się jeszcze dwie, a nawet i trzy! Do takiego pakowania, znacznie oszczędzającego miejsce i pieniądze - frachty morskie bardzo podrożały - jest specjalna maszyna. Sposób znakomity, niemożliwy do zastosowania przy nowych oponach, ale przy używanych jak najbardziej.

- Odbieramy minimum 40 sztuk ciężarowych i 150 osobowych - dodaje O. Bigus. - Przy eksporcie trzeba orientować się, jakie opony znajdą nabywców. W przypadku osobowych do Afryki odpadają bardzo niskie profile i bardzo duże średnice.

Kolejna kwestia odróżniająca Euro-Serwis od szeregu innych serwisów to kolce, w Polsce zakazane. Można przy Gdańskiej 11 kupić kolce albo kolcowane ogumienie przygotowywane na miejscu. Korzystają z takich gum firmy jeżdżące zimą do Skandynawii.

Trzech chłopców

Następcy rosną, państwo Bigusowie mają trzech synów, Jakub liczy trzy lata, Franciszek osiem, Jan dziesięć. Znają warsztat, Franek i Janek czasami w nim „pomagają”, coś ustawią, sprzątną. Czym skorupka za młodu nasiąknie… O. Bigus ciepło wspomina swoje dzieciństwo i dziadka, który jeździł DKW w rajdach. Można powiedzieć, że odziedziczył po nim motoryzacyjne zainteresowania, też brał udział w rajdach, na Oplu Astrze GSi w Pucharze Polski. Sam określa siebie jako motoryzacyjnego samouka, bo skończył ogólniak, a po studiach jest menedżerem gastronomii. Żona Wiktoria poświęciła się innej branży, odzieżowej, ale nie znaczy to, że nie angażuje się w Euro-Serwis. Pan Oskar jest wdzięczny małżonce za pomoc, czasem spojrzenie z boku życzliwej osoby pomaga uporządkować pewne rzeczy.

Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski

 

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń