2021-10-19

Totalny odwrót gazu

Azot w oponach fabrycznie nowych samochodów osobowych

Azot traci popularność nie tylko w serwisach ogumienia, również wśród producentów aut, nie wyłączając sportowych i supersportowych. Trudno znaleźć w polskich salonach fabrycznie nowy wóz z ogumieniem napompowanym azotem. Wyjątki zdają się potwierdzać regułę.

A wyjątkiem jest przede wszystkim sportowy Nissan GT-R, model oferowany już 13 lat i choćby z tego powodu kończący rynkową karierę. W chwili wprowadzenia GT-R do sprzedaży Nissan zapowiedział, że opony tego modelu będą fabrycznie pompowane azotem i słowa dotrzymał. W swoich zbiorach mam polski katalog Nissana GT-R z lutego 2009, kiedy moc silnika wynosiła „tylko” 485 koni (obecnie 570 KM i 600 KM w Nismo). Lista wyposażenia zawiera „specjalnie zaprojektowane opony, napełniane fabrycznie azotem”, 20-calowe Dunlopy SP600 DSST. Skrót DSST, od Dunlop Self Supporting Technology, oznacza run-flaty.

Korzyści przy ponad 200 km/h

- Z technicznego punktu widzenia stosowanie azotu do pompowania ogumienia nie ma istotnego znaczenia w przypadku codziennej eksploatacji samochodu, nawet stosunkowo szybkiego - przyznaje Dorota Pajączkowska, rzecznik Nissana w Polsce. - Jak wiadomo, azot stanowi ponad 78 procent powietrza w ujęciu objętościowym. Korzyści ze stosowania czystego azotu zamiast powietrza są widoczne dopiero przy jeździe wyścigowej, przy prędkościach 200 na godzinę i wyższych, kiedy opony dość intensywnie nagrzewają się w wyniku tarcia bieżnika o nawierzchnię toru oraz wydzielania się dużych ilości ciepła w hamulcach przy hamowaniu z dużych szybkości. Azot zalecany jest w celu zmniejszenia częstotliwości kontroli ciśnienia w oponach - mniejsza tendencja azotu do zmiany ciśnienia pod wpływem temperatury.

W Polsce tylko dwa punkty dilerskie są uprawnione do sprzedaży i serwisu modelu GT-R, jeden w Warszawie i jeden w Krakowie. Dilerzy ci mają narzucony standard zapewnienia dostępności azotu do pompowania ogumienia GT-R. Z reguły sprowadza się to do posiadania butli o odpowiedniej pojemności ze sprężonym do odpowiedniego ciśnienia (rzędu 8 barów) azotem o dużej czystości, minimum 95 proc. Serwisy te mogą też korzystać z usług zewnętrznych, zaawansowanych technicznie warsztatów oponiarskich, które często mają wytwornice azotu wysokiej klasy.

Zimowe zaazotowane

Inny wyjątek też pochodzi z Japonii. Lexusy mogą mieć opcjonalne, kompletne koła zimowe z oponami z azotem. Przykładowo dla UX, najmniejszego SUV-a Lexusa, komplet kół zimowych kosztuje 10.900 zł, promocyjnie 8.900 zł. Toyota - marka, do której należy Lexus - oferuje koła zimowe, ale nic nie wspomina o azocie.

Nawet McLaren

Standardem jest pompowanie opon powietrzem (sprawdziliśmy wiele marek), również wśród motoryzacyjnej śmietanki. Alpine, Ferrari, Maserati, McLaren, Porsche - wszędzie powietrze! Nawet w kołach McLarenów azot jest rzadko spotykany. Oczywiście, jeżeli ktoś sobie zażyczy w ASO, ten gaz w oponach będzie miał.

- W technologii napraw Renault nie stosuje się azotu do pompowania kół, ale nie ma też ku temu przeciwskazań - informuje Janusz Chodyła, attaché prasowy Renault Polska. - Ten aspekt nie jest poruszany w dokumentacji technicznej i dotyczy to całej gamy Renault, w tym wersji RS, samochodów elektrycznych i marki Alpine.

Do zawieszenia

Opony Fiatów, Alf Romeo, Abarthów, Jeepów wypełnia oczywiście powietrze. ASO wykorzystują azot w butlach m.in. do sprawdzenia szczelności klimatyzacji pod wysokim ciśnieniem, także (5 klasy czystości, 99.999 proc.) do napełniania układu zawieszenia pneumatycznego Quadra-Lift w Jeepach Grand Cherokee, o czym dowiedzieliśmy się od Doroty Obłękowskiej z biura prasowego czterech wymienionych marek, należących do koncernu Stellantis.

Tekst: Jacek Dobkowski

Zdjęcie: Nissan

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2025 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń