Spełnienie dziecięcych marzeń

Od off-roadowej pasji do Mercedesa Gelendy do opon Yokohama

Z RAFAŁEM ŚNIEŻKIEM, PASJONATEM MERCEDESA KLASY G I AKTYWNYM CZŁONKIEM STOWARZYSZENIA MERCEDES OFF-ROAD CLUB, O WYKORZYSTANIU TERENOWYCH OPON MARKI YOKOHAMA, ROZMAWIA ŁUKASZ FIRCHAŁ

- Jest pan zapalonym fanem Mercedesa klasy G, czyli Gelendy, która w zeszłym roku obchodziła 40-lecie produkcji. Jako aktywny członek stowarzyszenia Mercedes Off-Road Club wraz z kolegami zorganizował pan w sierpniu zlot na Dolnym Śląsku dla fanów popularnego „kanciaka”. Przyznał pan, że na co dzień najlepiej jeździ się na ogumieniu japońskiej marki premium - Yokohama, które jest w stanie sprostać wysokim wymaganiom off-roadowych podróżników i rajdowców. Zawodowo nie zajmuje się pan motoryzacją, więc skąd tak wielkie zainteresowanie off-roadem i samochodami terenowymi?

- Można powiedzieć, że była to chęć spełnienia dziecięcych marzeń o podróżowaniu i przygodach. Jednak nie było to aż tak istotne do momentu, gdy razem z żoną staliśmy się właścicielami działki na Podlasiu. Wówczas okazało się, że nie można tam dojechać samochodem osobowym i zaczęliśmy się rozglądać za terenówką.

- Czy Mercedes klasy G, czyli tzw. „kanciak” od razu był priorytetem?

- Zupełnie nie. Co więcej nawet nie wiedziałem, że to ta marka. Bardzo spodobała mi się jego charakterystyczna, kanciasta bryła. Spytałem kolegę, który jeździ terenówką, co to za auto. Odpowiedział, że Gelenda, czyli legenda wśród aut terenowych. Potem dostałem namiary na 4-5 egzemplarzy, pojechałem i wybrałem najładniejszy. Okazało się, że trafiła mi się fajna wersja, gdyż dotychczas jeździł nią wysoko postawiony oficer austriackiej straży granicznej. Moja sympatia do G klasy wzięła się, jak wiele rzeczy w życiu, z przypadku.

- Można jednak stwierdzić, że była to miłość od pierwszego wejrzenia?

- O tak! Jeździłem tym samochodem dobrych kilka lat, a w międzyczasie kupiłem kolejne. Przypasowała mi, podobnie jak mojej żonie. Gdy zrobiła prawo jazdy, zaczęła jeździć G klasą i aż do teraz, a minęło już 12 lat, nie wsiada do innego auta. Miałem w sumie kilkanaście egzemplarzy tego modelu, obecnie posiadam siedem. Miałem też inne terenówki, ale to Gelenda najbardziej przypadła mi do gustu. Do tego stopnia, że zacząłem je rozbierać i składać, budować od zera w różnych wersjach. Tak to się zaczęło i przerodziło się w pasję.

- Najpierw była pasja, a jak rozwinęło się to w stronę stowarzyszenia i klubu?

- To był także przypadek. Na osiedlu, gdzie mieszkałem, spotkałem posiadacza G klasy, który w wolnym czasie trochę przy nim majstrował. Podjechałem swoją i od słowa do słowa, okazało się, że człowiek ten działa w Stowarzyszeniu Mercedes Off-Road Club. Od razu zaprosił mnie na klubowe spotkanie off-roadowe, na które pojechałem jako żółtodziób. Ale po dwóch czy trzech wyprawach złapałem bakcyla. Zostaliśmy kolegami i wspólnie jeździliśmy na wyprawy, zloty i rajdy. Z czasem zaczęliśmy organizować zloty Gelendy. 10 lat temu odbyło się 30-lecie produkcji G klasy - duża impreza organizowana w Węgorzewie. Jeśli dobrze pamiętam, zloty Gelend organizowane są corocznie od 2006/07 roku.

Gelenda ma już 40 lat. Czy w związku z tym odbyły się jakieś wyjątkowe imprezy?

- Ponad dwa lata trwał proces przygotowań do zlotu rocznicowego. Impreza odbyła się w długi sierpniowy weekend na Dolnym Śląsku. Niesamowity region, bogaty w nietuzinkowe atrakcje turystyczne, a przede wszystkim góry, po których jazda terenówką gwarantuje dobrą zabawę. To duże wydarzenie na skalę krajową, w którym udział wzięło 70 aut i około 200 uczestników.

- Oprócz działalności w klubie, jest pan wielkim fanem off-roadu. Czym dla Pana jest ta forma spędzania czasu?

- Zawodowo zajmuję się zupełnie czymś innym, a off-road jest dla mnie pasją i hobby. Nieodłącznym elementem off-roadu są znajomości. Bardzo często w terenie spotykają się ludzie z różnych środowisk, z odmiennych branż. Mimo różnic wiekowych i zawodowych świetnie się dogadujemy, spotykamy się i wspólnie jeździmy. Łączy nas G klasa i off-road. Obcowanie z Gelendą stało się dla mnie sposobem na życie. Rozszerzyło to moje horyzonty i pozwoliło poznać ludzi, z którymi przez lata utrzymuję kontakt. Jest pasją, dzięki której umiem oderwać się od życia codziennego i znaleźć dystans.

- Zaprezentowany wiosną zeszłego roku grafik wyjazdowy wyglądał imponująco. Gdzie najczęściej jeździcie?

- Mamy dość stały plan na rok. Organizujemy około czterech imprez, na które staram się jeździć. Stale od ponad 12 lat wybieram się na tygodniową, wymagającą wyprawę na Ukrainę - w Karpaty. W tym przypadku przeprowadzamy selekcję wśród zainteresowanych wyjazdem, gdyż w tak trudny teren nie mogą ruszyć przypadkowi ludzie. Nic tak nie cieszy w off-roadzie jak jazda w górach, zjazdy i podjazdy związane z ciągłym kombinowaniem. W Polsce regularnie jeździmy w kilka regionów: Pomorze Zachodnie, Mazury, Dolny Śląsk, Bieszczady oraz Beskidy. Systematycznie odwiedzamy fantastyczne Bałkany (Albania, Serbia, Macedonia, Czarnogóra i Grecja). To znakomite miejsca pod względem podróżowania poza drogami, a także spotykania sympatycznych ludzi. W miarę możliwości raz w roku staramy się wyjechać na dalsze wyprawy. Nie udało się nam jeszcze dotrzeć do wielu interesujących nas miejsc, ale to jeszcze przed nami. Najbliższe moje plany to samotna podróż przez Syberię i objazd Bajkału. Do tego jednak potrzeba odpowiednich opon.

- Posiada pan duże doświadczenie w jeździe terenowej. Jakie ogumienie może Pan z przekonaniem polecić?

- Posiadając kilka terenówek G klasy testowałem różne opony i myślę, że większość marek dostępnych w Polsce przewinęła się przez mój warsztat. Najczęściej używane przeze mnie ogumienie to japońska Yokohama. Ostatnio testuję ekstremalne Geolandar X-MT G005 i jestem bardzo zadowolony ze względu na ich dużą wytrzymałość. Nieliczni producenci opon są w stanie sprostać Yokohamie w sensie wytrzymałości i uniwersalności. Mówimy tutaj głównie o grupie A/T, czyli all-terrain. Opony Yokohamy przetestowałem na wyprawach po hamadzie, piaskach, górach, kamieniach i praktycznie zawsze wracały w nienaruszonym stanie. Jeśli chodzi o ekstremalne opony, do ciężkiego off-roadu, to na dziś jestem w fazie testów. Chociaż Geolandar X-MT G005 zakwalifikowana jest jako opona ekstremalna, to dobrze spisuje się na asfalcie. Bardzo pozytywnie oceniam w niej możliwość jazdy na bardzo niskim ciśnieniu - opona zachowuje sztywność i nie przegina się na boki, jak jej konkurenci. Nie ukrywam, że niebagatelne znaczenie ma też wygląd, a X-MT prezentują się bardzo fajnie, przyciągają uwagę. Koledzy od razu je zauważyli, choć specjalnie się nie chwaliłem. To ważny element, bo moim zdaniem nawet 50 procent off-roadowców kupuje opony ze względu na ich wygląd.

- Dziękuję za rozmowę.

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń