Z wizytą w… firmie Opony Servis w Piasecznie: Małe jest piękne

Na biurku leży „Przegląd Oponiarski” z lutego, otwarty na artykule jednego z naszych ekspertów, Zenona Majkuta pt. „Kod 57 - bogowie reklamacji”. Widać, że często czytany, wręcz pokazywany klientom, zwłaszcza akapit o biciu promieniowym i osiowym opony. Producenci ogumienia dopuszczają bicie promieniowe i osiowe nieobciążonej opony do 1 mm, a nawet do 1,3 mm.

Krzysztof Kowalczyk, właściciel firmy Opony Servis w podwarszawskim Piasecznie przy ul. Słonecznej 3 kręci głową, takie teraz robią opony. I wylicza: parcieją, często są popękane wzdłuż bieżnika, nie daje się ich naprawiać, bo są lekkie, mają cienką warstwę butylową, człowiek zacznie i od razu widać włókna.

Również wśród renomowanych marek, całkiem często, zdarzają się egzemplarze z biciem promieniowym. Milimetr, a nawet 1,3, podczas gdy wyważarka Hofmanna, której używa na co dzień mniejsze wartości uznaje za nieprawidłowe. Dlatego trzeba optymalizować, żeby klient jeździł bezpiecznie i komfortowo. Nie można robić tego za darmo, oponę trzeba zdjąć, inaczej ustawić. Wymaga to sprzętu, czasu i umiejętności, więc dopłata od koła wynosi 20 zł.

Może być czysto

Jakość usług jest kluczowa, co do tego nie ma wątpliwości ani szef, ani jego pracownik Kamil Maron. Tak, pracują tylko dwie osoby. Zachwalają windy przy montażownicy, kręgosłup i ręce warto oszczędzać. Klienci są telefonicznie, osobiście albo on-line umawiani co pół godziny, tak więc nie ma kolejki i zniecierpliwionych czekaniem kierowców. Czasami trafi się ktoś z trasy. Jeśli jest taka możliwość, jeśli akurat szybciej skończyli przy jakimś aucie, zostanie obsłużony. Ale to wyjątki, nie reguła. Serwis jest otwarty w godz. 8-18, w soboty 8-15.

Kolejna sprawa wyróżniająca firmę z Piaseczna to dbanie o czystość. Panowie starają się sprzątać na bieżąco, wiadomo że zawsze z samochodu zleci jakieś błoto, piasek, inne zanieczyszczenia. Dlaczego następny klient ma wjeżdżać na brudne stanowisko? Przy Słonecznej 3 to wręcz pytanie retoryczne. Oponiarska branża jest zazwyczaj kojarzona jako brudna, ale przecież tak nie musi być. Każdy oponiarz powinien o to zadbać we własnym zakresie.

Wprawdzie firma nazywa się Opony Servis, ale na budynku i nad cennikiem jest już czysto po polsku: „Serwis Opon”. K. Kowalczyk z uśmiechem  macha ręką. Kiedyś człowiek był młody i miał takie pomysły z wpływami języka angielskiego. Firma powstała w 1999 r., czyli ponad 20 lat temu, od początku jest w tym samym miejscu. Wcześniej K. Kowalczyk pracował jako kierowca.

I jeszcze coś, bardzo miłe dla dziennikarza. Na czas wizyty K. Kowalczyk nie umawiał żadnego klienta, choć był koniec października, trwał zimowy sezon. Bardzo ułatwiło to naszą rozmowę. Pogawędka w miłej atmosferze nieco przeciągnęła się i zjawił się kolejny, umówiony kierowca. Miałem okazję przekonać się, że opony dobrych marek nie muszą być idealne. Jedna z czterech letnich miała uszkodzenia widoczne po wewnętrznej stronie, kwalifikujące ją do utylizacji, inna wykazywała bicie promieniowe. Poza tym zobaczyłem, że brak poczekalni niekoniecznie musi być zawsze oceniany negatywnie. Tak jak wcześniej K. Kowalczyk argumentował, klienta znajdującego się w pobliżu auta, czy siedzącego na krześle przy biurku można w każdej chwili poprosić o podejście do auta czy maszyny i wyjaśnić, pokazać pewne kwestie. Nie trzeba kierowcy specjalnie „wołać” z innego pomieszczenia.

- Każdą niepokojącą rzecz, jaką zauważymy, pokazujemy klientowi, nic nie robimy nic bez jego akceptacji - deklaruje K. Kowalczyk. - Klient wszystko widzi. Taki sposób pracy daje okazję do dodatkowego przychodu, a przy tym kierowca nie odnosi wrażenia, że ktoś chce go naciągnąć.

Zarobek na oponach

Podczas dziennikarskich wizyt nasłuchałem się narzekań, że marże na oponach spadły do zupełnie niskiego poziomu. K. Kowalczyk i K. Maron uważają jednak, że można uzyskać sensowny przychód z handlu oponami. Warunek - trzeba codziennie obserwować rynek, kupować okazyjnie, wiedzieć, jakie marki i modele można korzystnie oferować klientom.

- Proszę przykład, Esa + Tecar - mówi pan Krzysztof. - Mało znana marka z rodziny Goodyeara, która w 2017 roku zajęła w teście opon zimowych niemieckiego ADAC drugie miejsce za Continentalem.

Firma sprzedaje sporo ogumienia Uniroyal, Gislaved, Nexen, Vredestein. Zrazu Nexen był traktowany przez kierowców nieufnie, a co to za „chińczyk”? Bardzo pomogły reklamy przy transmisjach skoków narciarskich oraz fakt, że przez pewien czas Nexeny szły na fabryczne wyposażenie SUV-ów Porsche, Macana i Cayenne. À propos chińskich, załoga firmy Opony Servis nie ma o nich złego zdania. Owszem, nie sprzedali ich specjalnie dużo, ale ważne, że reklamacji nie było. Chińczycy potrafią wyprodukować przyzwoite ogumienie, wiele zależy od ceny i marki.

- Z chińskimi jest tak, że jak się coś z nimi stanie, zła fama szybko się rozchodzi - komentuje K. Maron. - Marki znane od lat mogą liczyć na większe zaufanie.

Cennik na widoku

Dokładny, wyraźny cennik, pokaźnych rozmiarów, wisi na ścianie za maszynami do wymiany ogumienia. Wprawdzie otwierają go „12”, ale to raczej historia. Ba, „13” trafiają się absolutnie sporadycznie, „14” również należą do rzadkości. Zdecydowana większość klientów ma w samochodach 17 cali i więcej. W autach osobowych przekładka czterech „17” na stalowych obręczach kosztuje 120 zł (cennik podaje kwoty za koło), na aluminiowych 160 zł. W przypadku jakże obecnie popularnych SUV-ów i crossoverów, płaci się odpowiednio 180 zł i 200 zł, identycznie przy run-flatach. Samochody dostawcze, do 3,5 t dopuszczalnej masy całkowitej: 160 zł i 200 zł. Przechowanie opon 120 zł, kół 140 zł. Naprawa 50 zł (stal), 60 zł (alu), renowacja felgi kosztuje od 130 zł (stal), albo od 180 zł (alu).

Ktoś może stwierdzić, zakład koło stolicy, więc ceny mogą być wysokie. K. Kowalczyk natychmiast wyszukuje w internecie informacje o innym serwisie ogumienia w Piasecznie i to w lepszym punkcie. O proszę, ceny prawie o połowę niższe. Podstawą jest jakość, wiążące się z tym dobre opinie w internecie, natomiast patrząc z drugiej strony, za wyższymi cenami coś powinno stać. Klienci są z Piaseczna, z Zalesia, Lesznowoli, Starej Iwicznej, Magdalenki, z warszawskich dzielnic Ursynów i Mokotów.

- Klienci flotowi później reagują niż indywidualni na nagłe zmiany pogody, na przykład na śnieg - dodaje K. Kowalczyk. - Obsługujemy 100-150 flotowych aut. Żeby opłacało się zatrudnić na cały rok dodatkową osobę, musielibyśmy tych samochodów mieć ze 600.

Na budynku znajdują się dwie tablice z zakresem usług. K. Kowalczyk przyznaje, że prawa tablica z pozaoponiarskimi propozycjami to obecnie już bardziej teoria. Warsztat utrzymuje się z ogumienia. Jak zapewnia, nie ma martwego sezonu nawet w ciepłych miesiącach. Zawsze panuje ruch, ludzie potrafią przyjechać na wymianę zimowych również latem.

Jak w rodzinie

Małżonki K. Kowalczyka (pani Elżbieta) i K. Marona (pani Maria) pracują w innych branżach. Szef ma dwie dorosłe córki, Annę i Aleksandrę i półrocznego wnuka Dominika. Za swoją przyszywaną wnuczkę uznaje Maję, trzyletnią córkę K. Marona. Panowie chętnie wypoczywają przy basenach termalnych albo na nartach.

Tekst i zdjęcia: Jacek Dobkowski

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń