Zmiany nieuniknione

PSO przebudowuje swoją cyfrową Platformę Opon

Z Andrzejem Skowronem, prezesem Polskich Składów Oponiarskich w Krakowie, rozmawia Sławomir Górzyński.

- Na pewno słyszałeś o idei certyfikacji promowanej przez Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego i wspieranej przez naszą redakcję. Co sądzisz o tym projekcie?

- Tak sporo o tym piszecie w Przeglądzie, moim zdaniem to bardzo ważny temat i chwała PZPO, że zainicjowała certyfikację. PSO również jest partnerem wspierającym ideę certyfikacji. Potrzeba nadania odpowiedniej rangi usługom oponiarskim stała się mocno nabrzmiewającym w naszym środowisku tematem. Ostatnie lata to wysyp nowych wulkanizacji, niestety w większości słabo przygotowanych do świadczenia usług. Jedyna karta przetargowa w rozmowie takiego pseudoserwisu z klientem to niska cena. Stąd w pewnym sensie zaczęła następować deprecjacja usług oponiarskich, pomimo, że przecież z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu opony są jednymi z ważniejszych elementów samochodu. Klient wybierając serwis powinien wiedzieć jakiej jakości usług może się tam spodziewać. Tak więc informacja dotycząca tego, czy dany serwis posiada certyfikat PZPO musi być upowszechniona. Pierwszy krok to certyfikacja jak największej liczby serwisów i rola m.in. Przeglądu, który dociera z informacją do firm z naszej branży. Kolejny krok to dotarcie z informacją do konsumentów, czyli posiadaczy aut.

- Rynek wymusi działania serwisów tzn. ustalenie cen. Czy mogą w związku z posiadaniem certyfikatu rosnąć?

- Koncepcja certyfikacji zmierza do podniesienia rangi dobrze przygotowanych warsztatów, a dla potencjalnych klientów certyfikat ma być gwarancją wysokiej klasy usług. Rynek samochodów w Polsce zmienia się. Coraz więcej aut porusza się na oponach nisko-profilowych, z indeksami prędkości od V w górę i na średnicach osadzenia powyżej 17 cali. Wprowadzono także TPMSy. Wszystko to sprawia, że wyposażenie warsztatu i wiedza mechanika musi być na wysokim poziomie. To musi kosztować więcej, bo do tej pory te usługi były niedoszacowane.

- Parę lat temu wydawało się, że czas sprowadzania używanych aut do kraju powoli się kończy. Przyszedł 2016 rok i powtórnie zaczęło się szaleństwo ściągania złomu z Zachodu. Dlaczego wrócił trend na stare samochody, wcale nie dla kolekcjonerów?

- To nie jest tylko jedna konkretna przyczyna. Przede wszystkim ma to związek z zapowiedzią zmiany przepisów odnośnie aut importowanych, które de facto nigdy nie weszły w życie. Niby się dba o środowisko, ale dalej pali się w piecach węglem i dalej zalewają nasze drogi stare auta z Europy Zachodniej. Poza tym pewnie również i 500+ ma jakieś znaczenie. Polacy muszą się nasycić, nawet kosztem zakupu złomu. Jeszcze gorsza informacja jest taka, że nie dość, że sprowadza się do kraju rocznie ponad milion samochodów używanych z Zachodu, to ich średnia wieku wynosi 12 lat. Statystyki CEPIK pokazują, że Polska to złomowisko samochodowe Europy, nawet biorąc pod uwagę fakt, że ich bazy danych są w pewnym sensie nieścisłe. Przekładając to na naszą branżę, nie są to klienci na zaawansowane o najwyższej jakości usługi, nie kupują opon premium ani medium, a interesują się najtańszą usługą i najtańszą oponą lub wręcz używaną. Stąd taki wzrost na naszym rynku sprzedaży marek chińskich i ciągle kwitnący handel używkami.

- Rynek musi się nasycić. Każdy Polak chce mieć swoje cztery kółka. Dopiero po tym etapie może będziemy szukać jakości.

- Tak, ale też trzeba pamiętać, że na nowe auto stać tylko najlepiej sytuowaną część społeczeństwa, bo pomimo, że sprzedaje się coraz więcej nowych samochodów w Polsce, to zauważalny jest pewien dysonans. Ponad 70 proc. nowych aut sprzedanych w Polsce  trafia do klientów instytucjonalnych, głównie firm leasingowych, a tylko niewielka część tej sprzedaży trafia do indywidualnego użytkownika. W kwestii sprowadzania używanych samochodów już dawno powinny być wprowadzone odpowiednie przepisy. Zastanawiam się, dlaczego do tej pory nikt tego nie zrobił, a przecież u steru były już praktycznie wszystkie opcje polityczne od lewicy po prawicę. Producenci aut muszą co chwilę dostosowywać samochody do nowych wymogów, jak np. restrykcyjne normy Euro, TPMS-y itp., a do naszego kraju ciągle wjeżdżają stare diesle - kopciuchy, których nikt nie kontroluje. Policja i inne służby nie sprawdzają ani stanu technicznego, ani jakości różnych systemów, jakie powinny posiadać wjeżdżające do kraju auta. A odnośnie opon czy widziałeś policjanta sprawdzającego stan ogumienia w osobówce?

- Rzadko. No to kto powinien tego pilnować, jak zaradzić zjawisku nadmiernego importu używek? Czy tak jak w Niemczech ubezpieczalnie, które pilnują jakości i stanu technicznego pojazdów? Jeśli jeździsz na złych oponach i spowodujesz zdarzenie drogowe nie uzyskasz odszkodowania.

- Dlatego ten proces jest skomplikowany i długotrwały. Po pierwsze należy odsiać garażowców od warsztatów świadczących usługi rzetelnie i dobrej jakości. Na Zachodzie ponad 20 proc. samochodów nie przechodzi kontroli technicznej przy pierwszym podejściu, u nas tylko 4 proc. To dziwne patrząc na stan techniczny aut tam i u nas. W naszej branży certyfikacja serwisów oponiarskich będzie właśnie zaczynem takiego procesu.

- Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, który  nie wprowadził sezonowania opon, a przecież warunki pogodowe jak najbardziej predestynują do tego, aby taki nakaz obowiązywał?

- Mam mieszane uczucia co do wprowadzenia obowiązku używania w Polsce opon zimowych. Jak to zrobić w praktyce? Ze sztywną datą od 1 listopada do 31 marca? A może 1 grudnia? Nie wiem czy obecny Sejm zajmie się tą sprawą, ale z tego co słyszałem to raczej nie ma tego w planie. Obecnie coraz bardziej popularnym wyjściem dla klienta jest opona all season. Na poszczególnych rynkach wygląda to różnie. Udział tych opon wynosi od kilku do kilkunastu procent. Wielu użytkowników coraz przychylniej patrzy na tego typu ogumienie. Raz założysz i jeździsz aż do utylizacji. Jakość tych opon w ciągu minionych lat bardzo się poprawiła, a obecnie prawie wszystkie mają homologację zimową.

- PSO posiada bardzo innowacyjną rzecz, jak Platformę Opon. Podobno będziecie ją kolejny raz przebudowywać?

- Platforma opon funkcjonuje bardzo dobrze, mamy blisko 7000 użytkowników i są to firmy tylko z branży oponiarskiej. A w tym roku obchodzimy 10-lecie istnienia Platformy na rynku polskim. Cały czas staramy się ją udoskonalać, bo naszym niezmiennym celem jest to, aby Platforma była codziennym i niezastąpionym narzędziem pracy dla każdego serwisu oponiarskiego w Polsce. Zmierzamy w stronę większej integracji z systemami użytkowników, tak aby prezentowane stany magazynowe były jak najbardziej aktualne. W odpowiedzi na sugestie sprzedawców planujemy również udostępnienie dodatkowego, rozszerzonego modułu ze statystykami ofertowymi. Myślimy również o wyróżnieniu sprzedawców zapewniających najwyższy poziom i  niezawodność obsługi zamówień, aby użytkownicy jeszcze łatwiej mogli podejmować decyzje zakupowe. Oczywiście konkurencja nie zasypia gruszek w popiele. Np. Tyre24 ma przedstawicieli w terenie, odwiedzają oni serwisy, oferują szeroki asortyment i dobre ceny. Ale raz są bardziej popularni, raz mniej. Wszystko zależy od kursu euro. Na naszej platformie również dostępne są stoki opon z Zachodu, oferują je zachodni brokerzy i wszystko odbywa się oficjalnie. Oczywiście o zakupie zawsze decyduje cena i o dziwo opony 17-calowe i większe na Zachodzie są zawsze tańsze niż u nas. To polityka koncernów. Inna jest siła przebicia rynku, gdzie sprzedawanych jest ponad 40 mln opon i to w dużej mierze 17-, 18-, 19- calowych i większych, niż naszego z 12 milionami, gdzie króluje 205/55/R16.

- Jaka przyszłość przed PSO?

- Nasz priorytet to PSO Flota, a więc obsługa flot samochodowych. Rośnie rynek samochodów flotowych kupowanych w ramach leasingu. Inwestujemy w nowy program do obsługi flot. Wymaga on nowego spojrzenia i dostosowania do obecnych oczekiwań klientów, które na przestrzeni lat się zmieniły.  Wychodziliśmy do tej pory z ofertą obsługi koła, a mamy obecnie ambicję pójścia w motoryzacyjny fast fit. Poza tym rozpoczęliśmy realizację nowych projektów mocniejszego zaistnienia w internecie. Statystyki pokazują, że e-commerce cały czas rośnie, a klienci przeszukują internet w celu wyszukania zarówno produktów jak i usług. Chcielibyśmy uszczknąć chociaż kawałek z tego tortu. Szacuje się, że poprzez kanał internetowy w Polsce sprzedaje się ok. 3 mln opon (25-28 proc.). W sąsiednich krajach, jak Czechy czy Słowacja, sprzedaż poprzez internet to 50 proc. całości obrotu oponami.

- A są rynki - i to naprawdę duże - gdzie sprzedaż e-commerce jest niewielka. Na przykład we Włoszech i Hiszpanii ledwie dociągnęła w 2018 do 5 - 8 proc.

- Być może są to rynki cały czas do zagospodarowania.

- Z tego co słyszałem to Oponeo próbuje na tych rynkach operować. Nie wiadomo z czego może wynikać tak małe zainteresowanie klientów w tych krajach internetowym handlem oponami.

- Nie wszystko musi być znormalizowane i ustawione pod jakiś szablon. Pamiętajmy, że 10 lat temu ten rynek wyglądał zupełnie inaczej, a pewnie za parę lat jeszcze się zmieni.  Jeszcze niedawno w Polsce funkcjonowało całkiem sporo hurtowni a sprzedaż internetowa raczkowała. Obecnie hurtownie oponiarskie można policzyć na palcach jednej ręki, a przez internet sprzedaje się 3 mln opon.

- Ukraina jest nadal poza zasięgiem jeśli chodzi o normalny handel?

- Raczej tak. W zasadzie teraz to opony wywożą głównie „mrówki”. Sytuacja polityczna i gospodarcza na Ukrainie nie sprzyja rozwojowi dużych transakcji handlowych. Poza tym wzmożone kontrole fiskalne spowodowały, że na rynek ukraiński sprzedają Słowacy, Węgrzy, Rumuni, Czesi. A u nas ten, kto sprzedaje opony poza Polskę, może szybko stać się podejrzanym o przekręty VAT-owskie. 

- Zmieniło się podejście serwisów do flot w ostatnich miesiącach. Coraz mniej serwisów chce z nimi współpracować. Co jest tego przyczyną?

- Klienci flotowi koncentrują się w dużych aglomeracjach miejskich i tutaj nasila się głównie ten problem. Rozwiązaniem byłyby z pewnością wyższe stawki za serwis ogumienia, bo obsługa flot to korzyści, ale i sporo pracy dla serwisu. Każda wizyta auta flotowego musi być wykonana i zaraportowana na czas, dane trzeba wprowadzać do systemów obsługowych. Wynika z tego, że floty powinny płacić więcej niż klienci indywidualni a tak jeszcze nie jest. Poza tym jest więcej klientów indywidualnych, mają lepsze samochody niż jeszcze kilka lat temu. Za obsługę płacą więcej. Zwyczajnie serwisom bardziej opłaca się serwis klienta indywidualnego niż floty. Sytuacja się jednak zmienia, rosną ceny usług flotowych, bo jednak trudno, aby auta flotowe z Warszawy jeździły na przykład do serwisu znajdującego się w Łosiu. Poza tym nie może być to pierwszy lepszy serwis. Musi być odpowiednio wyposażony a ludzie przeszkoleni.

 - Dziękuję za rozmowę.

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń