Z optymizmem w przyszłość

Z Andrzejem Włodarczykiem, dyrektorem zarządzającym firmy Trelleborg Wheel Systems na Polskę i kraje bałtyckie, rozmawia Sławomir Górzyński

- Pamiętam, że pracowałeś wcześniej w Michelin Polska. Jak to się stało, że kilka lat nie było Cię w kraju. Co wtedy robiłeś?

- Wciąż pracowałem w branży oponiarskiej, w indyjskiej firmie, która obsługuje oczywiście rynek indyjski, ale także  rynki azjatyckie i afrykańskie. Jeśli chodzi o branżę oponiarską, szczególnie w oponach ciężarowych i rolniczych, Indie znajdują się obecnie na etapie końca naszych lat 90. W tych segmentach wciąż najpopularniejsze są opony diagonalne, dętkowe - to wciąż ponad 60 proc. rynku. To kraj o powierzchni niewiele mniejszej niż powierzchnia krajów tworzących Unię Europejską a populacja Indii jest dwa razy większa niż populacja EU. W Indiach mieszka ok.1,3 mld ludzi mówiących 23 oficjalnymi językami, to młody kraj, średnia wieku wynosi około 26 lat. W związku z dużą populacją indyjski przemysł rolniczy należy do największych rynków na świecie, np. sprzedaż nowych traktorów w 2018 roku wyniosła ponad 700 tys. sztuk, co stanowi około 35 proc. światowych wolumenów sprzedaży. Indie są najszybciej rozwijającą się dużą gospodarką świata. To niesamowity kraj, ale gdy otrzymałem propozycję przejścia do firmy Trelleborg Polska długo się nie zastanawiałem, ponad dwuletni okres poza domem, daleko od rodziny i kraju, odcisnęły swoje piętno. Wprawdzie regularnie latałem do Polski, ale to nie to samo co mieszkać i pracować tutaj. Muszę jednak przyznać, że zawodowo skorzystałem na pobycie w Indiach bardzo dużo.

- Powróciłeś do kraju a tu od kilku miesięcy trwa akcja certyfikacji serwisów. Z pomysłem tym wyszedł Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego, którego członkiem jest także Trelleborg. Idea ma szansę stać się ciałem w szybkiej perspektywie?

- Zdecydowanie tak! Widzę, że Związek robi wszystko, aby tak się stało. Jesteśmy po audytach testowych serwisów, gdzie sprawdzaliśmy zarówno poziom kryteriów jak i czas potrzebny na przeprowadzenie audytów na poszczególne poziomy. Zgłoszenia do certyfikacji otworzymy dla wszystkich chętnych serwisów na przełomie kwietnia i maja. Cały czas jest też duże zainteresowanie ze strony sieci serwisów, które widzą bardzo duży potencjał poprawy jakości oferowanych usług, szkolenia pracowników, jak i wypromowania certyfikowanych serwisów wśród kierowców. Ten ostatni aspekt, czyli kampania promocyjna certyfikatu będzie robiona już od września, tak by przed kolejnym sezonem wymiany opon jak najwięcej kierowców dowiedziało się, że jest taka idea i są certyfikowane serwisy, które mają potwierdzoną i najlepszą w kraju jakość usług i obsługi klienta. Chodzi o to, aby klienci mieli możliwość wyboru spośród całej masy firm serwisu, który jest posiadaczem dokumentu wystawionego przez niezależną instytucję. Oczywiście do tej pory mieliśmy certyfikowane serwisy, które audytowane były przez koncerny. Certyfikaty te były jednak stworzone przez daną firmę prowadzącą sieć.

- Jednym słowem ma to sens.

- Tak, dlatego wspieramy tę inicjatywę bardzo mocno. O certyfikaty będą mogły występować serwisy obsługujące opony osobowe, ciężarowe i rolnicze. Jestem zwolennikiem certyfikacji. Przez wiele lat zajmowałem się szkoleniami i ich jakością. Wiem jak ważne są standardy obsługi klienta.

- Pierwsze serwisy przeszły już pilotażowe audyty, które wykazały że trzeba trochę skorygować niektóre kryteria. Dlaczego tak się stało?

- Każdy projekt tego typu i o takim stopniu skomplikowania, aby był dobrze wdrożony musi być najpierw przetestowany. Robi się to po to, by zderzyć założenia i teorię z rzeczywistością. Ten test wypadł naprawdę bardzo dobrze, co świetnie wróży temu przedsięwzięciu na przyszłość. Doprecyzowaliśmy tylko kilka kryteriów, odnośnie ich treści, po to by uniknąć niedomówień w czasie audytu, a to najlepiej świadczy o tym z jaką starannością te kryteria zostały przygotowane. Przypomnijmy, że najpierw kryteria powstały w ramach PZPO z udziałem ekspertów technicznych reprezentujących wszystkie zrzeszone w Związku firmy i audytorów TÜV Rheinland, a potem były konsultowane na zewnątrz z największymi niezależnymi sieciami oponiarskimi, producentami pojazdów i hurtowniami. Pamiętajmy też, że od strony kryteriów technicznych nad procesem czuwał Ryszard Marcinkowski, chyba najlepszy ekspert w tej dziedzinie w Polsce.

- Wiosna to okres wzmożonych prac polowych. Trelleborg jest jednym z wiodących producentów ogumienia rolniczego. Kilka ubiegłych lat - mimo sankcji na Rosję - było dosyć dobrymi dla sektora rolnego. Czy przekładało się to na sprzedaż waszych opon?

- Sektor rolny boryka się z różnymi problemami, wśród największych wyzwań w prowadzeniu gospodarstwa, oprócz niesprzyjającej pogody - np. ubiegłoroczna susza - możemy wymienić niskie ceny sprzedaży płodów rolnych i rosnące koszty produkcji. Ma to istotny wpływ na rentowność prowadzonej produkcji. Coraz więcej rolników rozumie, że zwiększenie rentowności wiąże się z ograniczeniem kosztów i już w momencie zakupu, czy to maszyn, czy też opon zwraca uwagę na dodatkowe korzyści jakie dany produkt może mu zapewnić. Rolnicy coraz częściej nie kalkulują w swoich kosztach jedynie ceny opon, ale ich całkowity „koszt użytkowania” rozłożony na cały okres eksploatacji. Tu znaczenie ma trwałość opony, większa wydajność, wpływ na degradację gleby, oszczędność czasu,  paliwa -  a to z kolei ma wpływ na wybór produktów premium, do których z pewności należą opony Trelleborg. Systematyczny wzrost sprzedaży w kilku ostatnich latach pokazuje, że rolnicy doceniają nasze opony, ponieważ najlepiej odpowiadają one na potrzeby rolników w zakresie optymalizacji kosztów użytkowania. Ten wzrostowy kurs jest bardzo stabilny i jestem pewien, że ten trend będzie kontynuowany w przyszłości.

- Który z segmentów opon rolniczych marki Trelleborg budzi największe zainteresowanie polskich rolników?

- W zależności od regionu. Polski rynek rolniczy jest dosyć mocno rozdrobniony. Średnia powierzchnia gospodarstwa jest o wiele niższa niż na Zachodzie. Decyzja o zakupie odpowiednich opon uzależniona jest od tego jakim parkiem maszynowym rolnicy dysponują. Nowoczesne ciągniki, kombajny charakteryzują się dużą moc, a więc potrzebują najlepszej jakości ogumienia. Natomiast istnieje także rynek opon diagonalnych do przyczep oraz małych maszyn rolniczych, gdzie oferujemy opony marek Mitas czy Cultor. Trelleborg zaś koncentruje się głównie na oponach radialnych. To jest przyszłość, bo praktycznie większość nowoczesnych maszyn rolniczych wyjeżdża z fabryk na ogumieniu radialnym, a nasz udział w rynku OE jest znaczący.

- Czy rynek Polski i krajów bałtyckich można już pod względem oponiarskim zaliczyć do tych ustabilizowanych i rozwiniętych, czy jeszcze nam czegoś brakuje?

- Rynki, które wymieniłeś, zdecydowanie uważam za rozwinięte, z dużą świadomością produktu i jakości zarówno w przypadku dilera, jak też użytkownika - czyli w naszym przypadku rolnika. Szczególnie jeżeli mówimy o oponach radialnych przeznaczonych do nowoczesnych maszyn. Oczywiście należy dalej pracować nad zwiększaniem tej świadomości, ale już teraz w rachunku opłacalności rolnika ważny jest, jak mówiłem, koszt całkowity związany z oponą, a nie tylko cena w chwili zakupu. Potwierdza to rosnący systematycznie segment opon radialnych Extra Large do największych ciągników oraz waga, jaką do tego rynku przywiązują wszyscy producenci opon z grupy premium.

- Trelleborg to nie tylko opony rolnicze, ale także opony z segmentu OTR, przemysłowego? Jak tutaj kształtuje się sytuacja? Czy zmienną w tej europejskiej układance może być np. brexit UK? Jak to może wpłynąć na rynek?

- W zeszłym roku do oferty firmy Trelleborg została dołożona nowa seria opon o nazwie EMR, którą tworzą radialne opony OTR w większości popularnych rozmiarów.  Z sukcesem rozpoczęliśmy dystrybucję tych opon również na rynku polskim. Jednocześnie obserwujemy zwiększoną sprzedaż całej grupy opon budowlanych, co z pewnością jest powiązane z dużą ilością inwestycji drogowych, mieszkaniowych i infrastrukturalnych prowadzonych w Polsce. W segmencie opon przemysłowych do wózków widłowych i innego tego typu sprzętu, już od kilku lat notujemy istotne wzrosty sprzedaży. Generalnie rynek usług logistycznych i magazynowych
w Polsce rośnie. Przybywa powierzchni magazynowych, szybko rozwija się sprzedaż internetowa towarów, e-commerce. Do obsługi tego rynku mamy całą paletę opon pełnych, wśród których nasza flagowa opona Elite XP systematycznie zyskuje grono zadowolonych klientów. Doceniają oni jakość tej opony, długie przebiegi i zastosowanie w niej innowacyjnego znacznika zużycia opony Pit Stop Line. Jest to pomarańczowa, cienka warstwa gumy, pojawiająca się na powierzchni opony na około 100 motogodzin przed całkowitym zużyciem bieżnika, sygnalizując potrzebę zaplanowania serwisu i zamówienia usługi wymiany opon. Podsumowując: sytuację na rynku opon wózkowych i budowlanych oceniamy bardzo pozytywnie. W chwili obecnej brexit to wciąż wielka niewiadoma. Myślę, że nie będzie miał istotnego wpływu na nasz rynek opon rolniczych, którym się na co dzień zajmuję, a hasło brexit raczej nie pojawia się tu w kontekście naszego biznesu, może tylko w związku z pytaniami związanymi z kolejnymi budżetami Unii, co wiąże się z dotacjami dla rolników.

- Przez kilka minionych lat wielkie trudności przeżywał sektor regeneracji opon. W tej chwili ten dział naszej branży odbija się od dna. Czy to dobrze, że do łask wraca opona bieżnikowana?

- Temat opon bieżnikowanych w rolnictwie jest tak marginalny, że nie widzę w nim zagrożenia dla naszego biznesu. Cykl życia opony na traktorze liczony jest w latach, a jej bieżnik musi przenosić tak duże obciążenia, że podejmowanie decyzji o zakupie opon bieżnikowanych jest na rynku sytuacją dość rzadką. Opony regenerowane musiałyby być naprawdę wysokiej jakości. Szczególnie dotyczy to opon premium dedykowanych do nowoczesnych traktorów o dużej mocy. Tutaj opona jest łącznikiem pomiędzy mocą generowaną przez silnik a trakcją przekazywaną na glebę. To jest zbyt ważny element, aby iść na kompromis w postaci opony bieżnikowanej. Chodzi o to, aby gleba ulegała jak najmniejszej degradacji, ubijaniu. Nowe opony mogą to gwarantować, bieżnikowane już niekoniecznie. Trochę inaczej może wyglądać to w oponach do przyczep czy małych maszyn. Jednak generalnie mamy tutaj do czynienia z małym udziałem rynkowym opon regenerowanych. Oczywiście inaczej wygląda to w oponach ciężarowych, gdzie walczy się o zapewnienie im tzw. czterech, lub więcej żyć, czyli jak najdłuższych przebiegów. Chodzi tutaj i o ekologię, i o koszty eksploatacji.

- Jednym słowem dobrze, że bieżnikowane ciężarowe wracają do łask?

- Tak. Producenci sami bardzo poważnie podchodzą do tego segmentu i idei bieżnikowania. Inaczej jest z oponami rolniczymi mamy tu do czynienia z innymi potrzebami użytkowników tego segmentu ogumienia.

- Następuje dalsza konsolidacja branży oponiarskiej w Europie a i chyba na świecie. Camso zostało przejęte przez Michelin a wy kupiliście czeskiego Mitasa. Co to zmieni w oponiarskim krajobrazie?

- Nie widzę z tym związanych żadnych zagrożeń. Jeśli mówimy o konsolidacji firm produkcyjnych, to każdy taki przypadek musimy rozpatrywać indywidualnie. Nie wszystkie fuzje kończą się pełną integracją strukturalną. Są różne strategie tej synergii oraz cele. Jako producent widzę, że skoro mój konkurent posiadający ciekawą ofertę, ale borykający się z problemami, po fuzji obu podmiotów mógłby stać się częścią naszej firmy to go przejmiemy. Mogłoby to doprowadzić do lepszej obsługi klientów, dostarczania im jeszcze ciekawszej gamy produktów. Nie widzę w tym żadnych zagrożeń. Co nam dało na przykład przejęcie firmy Mitas? Dzięki temu mamy szerszą gamę produktów pokrywającą wszystkie segmenty rynku, dostęp do jeszcze większej liczby odbiorców. Dzięki temu możemy klientom zaproponować szerszą ofertę nie tylko opon radialnych ale także diagonalnych.

- Nie boisz się, że rynek stanie się przez te przejęcia zbyt jednorodny? Marki niby pozostaną, ale zarządzać nimi będą ci sami ludzie. Boję się, że może to mieć wpływ na grę cenami produktów i usług?

- Jak długo klienci, użytkownicy końcowi będą mieli różne oczekiwania dotyczące produktów - wynikające z warunków użytkowania, posiadanego parku maszynowego, specyfiki produkcji, tak długo będzie miejsce dla produktów z różnych segmentów - opon premium, środka, ale również opon budżetowych. Przejęcie przez Trelleborg firmy Mitas dało nam możliwość poszerzenia naszego portfolio produktów - tak by być obecnym we wszystkich segmentach rynku, od opon diagonalnych po radialne Extra Large; od opon marek Cultor, Mitas, Maximo po opony Trelleborg, tak aby jeszcze lepiej zaspokajać potrzeby wszystkich klientów niezależnie od ich oczekiwań i posiadanego przez nich parku maszynowego. Nie wpłynie to także na pozycjonowanie cenowe naszych produktów.

- Wszędzie dookoła powstają nowe fabryki z branży motoryzacyjnej w tym oponiarskiej, np. w Czechach, na Słowacji, Węgrzech, Rumunii. Inwestorzy do naszego kraju podchodzą dosyć ostrożnie. Czy może wiesz dlaczego tak się dzieje?  Czy Trelleborg planuje jakąś nową fabrykę? Jeśli tak to gdzie ona powstanie? W Europie czy poza?

- Myślę, że na inwestycje w danym kraju można patrzeć albo wyrywkowo, w krótkoterminowej np. 1-3 letniej perspektywie albo, co daje większe możliwości analizy, w średniej do dłuższej perspektywie. To prawda, że fabryki montujące pojazdy ostatnio były lokowane poza Polską, z pewnymi choć znaczącymi wyjątkami np. VW we Wrześni. Ale już, jeśli chodzi o fabryki podzespołów i części zamiennych to nasz kraj jest jednym z liderów. Oczywiście nie znaczy to, że kolejna fabryka motoryzacyjna, czy to gotowych pojazdów czy z naszej branży nie byłaby mile widziana. Myślę, że w najbliższych latach, to właśnie Polska pokaże swoje szerokie i mocne atuty jako dobre miejsce do inwestycji. W mniejszych krajach regionu dostęp do pracowników, nie tylko wykwalifikowanych, ale w ogóle do pracowników, jest już na minimalnej rezerwie. Polska zaś jest cały czas dużym rynkiem zbytu i pracy. Owszem, mówimy też o rynku pracownika, ale to nie ta sama skala problemów jakie mają Czechy, Słowacja czy Węgry. Dlatego patrząc chociażby na coraz lepszą infrastrukturę drogową, aktywność agencji obsługujących inwestorów zagranicznych takich jak Polska Agencja Inwestycji i Handlu oraz samorządy, myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy sektor motoryzacyjny postawi swoje kolejne przyczółki produkcyjne w naszym kraju. Trelleborg w obecnej chwili skupia się na rozwoju, rozbudowie istniejących fabryk zarówno w Europie, w USA jak i w Azji, więc nie planujemy budowy nowej fabryki w naszym regionie.

- Ilu pracowników na świecie zatrudnia cała Grupa Trelleborg?

- W naszej firmie zatrudnionych jest około 24 tysięcy osób w ponad 50 krajach świata.

- Przybywa wam konkurentów, bo oto i Continental, i Pirelli po latach wracają do produkcji opon rolniczych. Jest w związku z tym jakaś obawa?

- Każda konkurencja, prowadzona na normalnych, rynkowych zasadach jest jak najbardziej wskazana. Jest ona motorem rozwoju dla firm działających na danym rynku. Rolnictwo zmienia się wraz z rosnącymi wymaganiami wobec sprzętu oraz potrzebą ciągłego poszerzania świadomości wszystkich osób związanych z branżą rolniczą, dotyczącą potrzeb środowiskowych i konieczności ochrony zasobów naturalnych. Jako łącznik pomiędzy maszyną a podłożem, opony oraz ich technologia odgrywają kluczową rolę w zapewnieniu najwyższej wydajności wykonywanych operacji oraz ich najlepszą ekonomikę przy najmniejszej, możliwej degradacji gleby - a my z naszymi produktami odpowiadamy na te wszystkie wymagania. Dlatego, znając jakość oferowanych przez nas opon i usług oraz zaangażowanie wszystkich pracowników nie mamy obaw związanych z pojawieniem się na rynku nowych producentów.

- Jak dużą konkurencję stanowią producenci ogumienia rolniczego z Chin?

- To nie jest dla nas duża konkurencja. O wiele trudniejszym przeciwnikiem są producenci z Indii oraz Turcji. Są oni na naszym rynku bardzo aktywni. Widzą potencjał szczególnie w zakresie sprzedaży tańszych produktów. Ten rynek będziemy z uwagą obserwować i nie lekceważymy jego potencjału. Firmy indyjskie - a znam go z racji prawie trzyletniej na nim pracy - dysponuje dużym kapitałem i możliwościami inwestycyjnymi.

- Jakie macie oczekiwania wobec 2019 roku, czego oczekujecie?

- Największy wpływ na polskie rolnictwo w ubiegłym roku miała susza. Z jej powodu zbiory były znacznie niższe - zbóż podstawowych o 16 proc., a niektórych zbóż jarych nawet o 30 proc. w stosunku do 2017 roku. Kolejnym złym zjawiskiem był ASF - afrykański pomór świń i załamanie na rynku trzody chlewnej oraz niskie ceny sprzedaży płodów rolnych co ma wpływ na wyniki finansowe gospodarstw. Ale mimo różnych kryzysów, jakie dotykają rolnictwo, w ciągu ostatnich 25 lat branża rozwijała się bardzo dynamicznie - szczególnie od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej. Dziś w produkcji wielu towarów należymy do czołówki europejskiej - tak jest w przypadku owoców i warzyw, drobiu czy zbóż. Nasz przemysł rolno-spożywczy dzięki inwestycjom wspieranym przez unijne fundusze jest jednym z najnowocześniejszych w Europie, a rolnicy coraz bardziej świadomie wybierają opony grupy Trelleborg w celu optymalizacji kosztów użytkowania. To wszystko pozwala nam patrzeć z optymizmem na rok 2019.

- Dziękuję za rozmowę.

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń