Certyfikacja wesprze rozwój

Sieć Driver odnawia serwisy spod swojego znaku

 

Z Maciejem Kobyłeckim, dyrektorem zarządzającym Driver Polska, rozmawia Sławomir Górzyński

- Czy w 2019 roku lepiej będzie widać serwisy skupione w sieci Driver Polska, jakie działania zostaną podjęte, aby tak się stało?

- Moim głównym celem i ambicją jest, wzrost rozpoznawalności serwisów Driver w Polsce oraz uświadomienie klientom, że Driver to autoryzowana przez Pirelli sieć obsługi. Reprezentując markę Pirelli sieć wymaga odpowiedniej wizualizacji. Około dwa lata temu Pirelli wprowadziło uniwersalne zasady wizualizacji sieci Driver, jako standard globalny. My również chcemy do tego dążyć. Większość środków oraz nakładów pracy będzie szło w program inwestycyjny, w rozwój wizualizacji - głównie zewnętrznej. Mamy nadzieję odświeżyć jak największą liczbę serwisów w tym roku. Będziemy wspierać je we wdrażaniu nowych standardów. Oczywiście każda inwestycja jest dopasowywana do potrzeb i możliwości serwisów. Każda inwestycja musi się kiedyś zwrócić. Niemniej jednak będziemy pracować, aby wizerunek i widoczność serwisów się poprawiała. - Czy nadal obowiązuje zasada jeden serwis Drivera w jednym mieście, czy obecnie z tej reguły zrezygnowano?

- Nie ma czegoś takiego. To musi się opłacać biznesowo. Przecież miasta są różnej wielkości. Czy wyobrażasz sobie, żeby np. w Warszawie był tylko jeden serwis Drivera? Oczywiście naszym głównym kryterium jest potencjał danego obszaru oraz wielkość aglomeracji, dodatkowo na bieżąco mierzymy wyniki poszczególnych serwisów w regionie. Zależy nam na tym, aby nasze firmy zarabiały na swojej działalności. Im większe miasto tym większe możliwości funkcjonowania kilku serwisów spod znaku Drivera. Dodatkowo należy zauważyć, że nie ma jednego standardowego profilu działalności serwisów. Bardzo często poza wulkanizacją serwisy specjalizują się w szeregu dodatkowych usług serwisowych. Część z tych serwisów poza oponami sprzedaje inne produkty i usługi, jak na przykład. obsługa klimatyzacji, mechanika samochodowa w różnych zakresach, układy wydechowe, akumulatory, detailing itp.

- Ile obecnie serwisów należy do waszej sieci, czy przewidujecie kolejne przyjęcia? Jaki region Polski interesuje was najbardziej?

- Zależy nam na tym, żeby się rozwijać. Obecnie w naszej sieci jest 55 serwisów będących wspólnikami Drivera. Są obszary w naszym kraju, gdzie jest nas mniej i chcielibyśmy poszerzyć tam naszą reprezentację. Południe Polski jest znacznie mocniejsze niż środek i północ kraju. Na poszerzeniu sieci w tych regionach oraz większych miastach, takich jak Warszawa, Łódź, Bydgoszcz, czy Trójmiasto, bardzo nam zależy.

- Czy wszystkie te serwisy funkcjonują w ramach sieci na zasadach franczyzowych?

- Tak, aczkolwiek w ramach obsługi flot współpracujemy również z serwisami z poza sieci Driver, na podstawie umowy obsługi floty. Takich serwisów mamy obecnie 54. Czyli w sumie do obsługi flotowej dysponujemy 109 podmiotami.

- Czy słyszałeś o idei certyfikacji serwisów, którą stara się wdrożyć Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego? Jaka jest twoja opinia w tej sprawie?

- Jak najbardziej słyszałem o tym projekcie. Sam po części byłem w niego zaangażowany. Osobiście - jako nowy człowiek w branży oponiarskiej, bo dopiero od dwóch lat jestem związany z Pirelli - uważam to za bardzo istotną sprawę. Mamy około 12 tys. serwisów w Polsce i patrząc na nie globalnie, uważam, że jest potrzeba standaryzacji. Wizerunek pojedynczego serwisu zajmującego się obsługą opon nie jest najlepszy wśród klientów. Ludzie postrzegają wulkanizację z punktu widzenia posiadanego wyposażenia - jakiejś monterki, wyważarki, narzędzi - jako niezbyt czyste miejsce. Jestem za tym, aby wprowadzić certyfikację, bo da ona możliwość wyselekcjonowania tych serwisów, które faktycznie mają podstawę do tego by nazywać się wulkanizacyjnymi. W ten sposób odróżnimy faktycznych profesjonalistów od osób podających się za wulkanizatorów. Rolą nas wszystkich jest uświadomić klientom, że coś takiego jak certyfikacja istnieje i że można będzie korzystać z usług naprawdę dobrych firm, które poddadzą się audytowi przeprowadzonemu przez firmę TÜV Rheinland. A to ma znaczenie, bo firma certyfikująca z Niemiec znana jest na całym świecie.

- Czy serwisy z waszej sieci chętnie poddadzą się audytowi, jakie są szanse, że ta idea się przyjmie?

- Będę pracował nad tym, aby serwisy z naszej sieci poddawały się certyfikacji. Jednym z naszych pomysłów jest partycypacja w kosztach certyfikacji, niemniej jednak uważam, że serwisy same powinny zabiegać o to, aby starać się o certyfikat. Rolą koncernów i samego PZPO powinno być jak najszersze rozpropagowanie tej idei i przedstawienie korzyści wynikających z certyfikacji.

- Czy kwota od 1100 do 1800 zł - tyle ma kosztować audyt - nie będzie dla niektórych barierą nie do przeskoczenia? Jeszcze więcej kosztować będą maszyny, wyposażenie warsztatowe, remont pomieszczeń, aby spełnić niektóre kryteria?

- Po pierwsze są trzy poziomy certyfikacji - dobry, bardzo dobry, wzorowy. Wszystko zależy od ambicji właściciela serwisu, do jakiego poziomu będzie aspirował. Uważam, że poziom podstawowy nie powinien stwarzać żadnego problemu serwisom dbającym o jakość wykonywanych usług. W mojej opinii takie serwisy nie będą wymagały żadnej inwestycji. Serwis powinien mieć możliwość wymiany i naprawy opon, odpowiedniego przyjęcia klienta, dojazdu do serwisu, przyzwoitej temperatury w czasie oczekiwania na wykonanie usługi. Poza tym klient musi mieć pewność, że usługa zostanie wykonana prawidłowo, koła będą odpowiednio dokręcone, auto będzie przekazane klientowi w takim samym stanie w jakim oddał je do serwisu, a wszystko zostanie wykonane terminowo. To są elementy podstawowej obsługi. Idąc dalej ten profesjonalizm obsługi powinien być jeszcze lepszy.

- Czy nie istnieją obawy, że po uzyskaniu certyfikatu niektórzy właściciele mogą przesadzić z wysokością cen poszczególnych towarów i usług?

- Trudno stwierdzić czy tak się stanie. Uważam jednak, że za usługę wysokiej jakości, odpowiedni standard obsługi, należy się godziwa zapłata. Cena musi być adekwatna do wykonanej usługi. Nie przypuszczam wszak, że właściciele serwisów będą nadużywać sytuacji. Przecież nie działają w próżni. Konkurencja to najlepszy regulator.

- Czym różnicie się od swoich konkurentów zarówno sieciowych jak niezależnych i które z tych kryteriów są dla was najważniejsze?

- Obserwując sieci przez miniony rok uważam, że ewidentną zaletą Drivera jest to, że mamy do czynienia z tzw. miękką franczyzą. Dajemy bardzo dużą swobodę w prowadzeniu biznesu zapewniając wsparcie fantastycznej marki, którą bez żadnych wątpliwości jest Pirelli. Niektóre serwisy oczekują, że podamy im na tacy gotowe rozwiązania, dzięki czemu zarobią krocie. Driver daje możliwość dodatkowego zarobienia pieniędzy nie ingerując w funkcjonowanie serwisów. Taki serwis może robić to co do tej pory, a przy okazji rozwija się wdrażając zasady Drivera. Mamy jedną główną markę z segmentu Premium o ogromnych tradycjach. Nie mając marek środka i ekonomicznej mamy możliwość podjęcia współpracy w tym zakresie ze wszystkimi innymi producentami. Naszym serwisom dajemy dużą swobodę wyboru. Oczekujemy jednak pełnej lojalności od naszych partnerów co jest podstawą rozmów z naszymi dostawcami korporacyjnymi.

- Czy mimo tak dużej swobody wyznaczacie jakieś limity sprzedażowe wyrobów głównej marki? Czy nastawiacie się na handel wszystkich rodzajów opon tylko spod znaku Pirelli, czy nie przywiązujecie do tego wagi?

- W umowie mamy zapis o minimalnych ilościach zakupów u dostawców korporacyjnych, którym jest także Pirelli. Natomiast nie są to ilości tak ambitne, że serwisy nie byłyby w stanie ich osiągnąć. Ustalony jest poziom dosyć niski, ale oczywiście przede wszystkim zależy nam na maksymalnej sprzedaży opon Pirelli. W zeszłym roku udało nam się wprowadzić nowatorski program, dzięki któremu serwisy Driver kupują opony Pirelli na bardzo korzystnych warunkach. Skończyły się dyskusje w kontekście cen opon. Dodatkowo podkreślam, że mamy najniższą na rynku opłatę licencyjną. W ramach tej opłaty zdefiniowaliśmy próg dodatkowego rabatu, po którego osiągnięciu serwis uzyskuje 50-procentowy rabat opłaty licencyjnej.

- Widzieliśmy, że ostatnio udało się odświeżyć kilka serwisów, jakie masz plany na najbliższy czas w tym zakresie?

- Mamy kilka powodów do dumy jak zmodernizowane i po nowemu zwizualizowane serwisy firm Autopon-Jędryka w Częstochowie, Central Gum Serwis Wadas pod Tarnowem, czy Lincer w Gdańsku. Obecnie przygotowujemy i realizujemy kolejne inwestycje. Jedną z kluczowych jest serwis Jan w Toruniu, który prowadzi Mariusz Skorupski. Poczekajcie na efekty, jestem przekonany, że klienci będą pod wrażeniem. Będzie to szósty serwis w nowej odsłonie. Oferując tzw. miękką franczyzę musimy mocno mierzyć siły na zamiary. Większe wsparcie finansowe otrzymuje zawsze serwis mający wyższy wolumen sprzedaży. Obserwując historycznie serwisy oponiarskie zawsze starały się o maksymalne wykorzystanie przestrzeni wokół obiektów poprzez umieszczenie dużej liczby plakatów, banerów z najróżniejszymi produktami, począwszy od opon. W powodzi tego typu reklam obserwator dostaje przysłowiowego oczopląsu. Mając bardzo uproszczoną i jednolicie zaprojektowaną wizualizację, odbiera to bardziej czytelnie. Naszym celem jest to, aby nasze serwisy kojarzyły się jednoznacznie, jako marka Driver i marka Pirelli. Oba loga wspaniale się uzupełniają. W tym roku chcielibyśmy zrewitalizować kolejnych 5-6 serwisów w sieci Driver. Mamy budżet na tego typu działania.

- Na jaką pomoc może liczyć jeden serwis?

- To są ustalenia indywidualne, dopasowywane do danego serwisu. Zakres wykonanej usługi w oparciu o projekt uzależniony jest od serwisu. Z naszej perspektywy inwestycja musi być zrealizowana zgodnie ze standardem i projektem. W jakiej cenie on to zrobi to już jego sprawa.

- Czy sprawdzacie od czasu do czasu kompetencje pracowników serwisów Driver, czy są oni szkoleni?

- W zeszłym roku w porozumieniu z menedżerem produktu wykonaliśmy trzy szkolenia, na które zaprosiliśmy wszystkich udziałowców Drivera. Były to szkolenia techniczno-produktowe, czyli z zakresu informacji o konstrukcji opon oraz argumentów handlowych. Ten cykl szkoleniowy będziemy kontynuowali w tym roku.

- Co trzeba zrobić, aby stać się członkiem rodziny Driver?

- Po pierwsze trzeba się do nas zgłosić. Trzeba mieć wolę i umiejętności do obsługi aut. Właściciel serwisu musi posiadać pasję do motoryzacji i pomysł na własny biznes. Jeżeli serwis posiada te wszystkie elementy da mu to motywację do zarabiania dodatkowych pieniędzy. Widać na przykładach naszych serwisów niektórzy osiągnęli gigantyczny sukces...

- ...a gdzie w tym wszystkim miejsce dla firmy Prometeon, która handluje oponami użytkowymi Pirelli?

- Jest tu jak najbardziej miejsce dla Prometeona. Driver zawsze blisko współpracował z Prometeonem. To kluczowy partner w zakresie obsługi samochodów ciężarowych, pojazdów budowlanych, agro. Driver będzie zabiegał i rozwijał kanał sprzedaży opon ciężarowych we współpracy z Prometeonem. W przyszłości będziemy starali się rozbudować sieć serwisów sprzedających wszystkie rodzaje opon Pirelli. Naszą ambicją jest to, aby budować sieć obsługi aut flotowych wraz z Prometeonem.

- Czego można by życzyć tobie i sieci Driver w bieżącym roku?

- Mnie osobiście, na pewno zdrowia, bo ono stanowi podstawę tego, że możemy normalnie funkcjonować. Poza tym optymizmu, dużo dobrych pomysłów krótko i długoterminowych. Konsekwentnej w realizacji długofalowej wizji rozwoju sieci. Chciałbym mieć także możliwość współpracy z mocnymi partnerami, którzy wierzą w markę Pirelli i chcą się z nią rozwijać.

- Dziękuję za rozmowę.

 

Zobacz cały numer PO 2/164 (Luty 2019)

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń