Z polskiego kapitału

Rolnicze opony „Made in Poland" z Budzynia

 

 

 

Z Andrzejem Kabatem, prezesem  firmy Kabat Tyre, rozmawia Sławomir Górzyński

 

- Jak przebiega proces uzbrajania hali w maszyny do produkcji opon? W czasie wycieczki po firmie widziałem, że przynajmniej jeden pełny ciąg produkcyjny  już pracuje?

- W większości już podstawowy zestaw maszyn do produkcji opon jest zainstalowany. Zaczęliśmy od uruchomienia części związanej z produkcją mieszanek, gdyż robimy je nie tylko na swoje potrzeby, ale jesteśmy ich dostawcą do wielu klientów produkujących wyroby dla motoryzacji. Pozostałe linie do produkcji opon są zrealizowane w ponad 50 procentach. Jesteśmy w trakcie instalacji pozostałych maszyn i urządzeń. Do zamknięcia pierwszego etapu, czyli osiągnięcia produkcji dwóch milionów opon rocznie brakuje nam jeszcze jakiś rok W tym roku zamierzamy wytworzyć około 600 tys. sztuk opon rolniczych. Będzie to paleta 12 - 15 rozmiarów opon napędowych. Będziemy zwiększali także paletę rozmiarową w oponach do transportu bliskiego, czyli na przykład do przyczep ciągnikowych, do kosiarek, do urządzeń do zbioru trawy i siana. Na dzisiaj jest to około 60 indeksów.

- Dzięki tej palecie rozmiarów i rodzajów ogumienia jaki wycinek rynku polskiego obejmujecie?

- Można powiedzieć, że ta liczba rozmiarów, indeksów pozwala na objęcie dużego obszaru polskiego rolnictwa. Praktycznie możemy dostarczyć każdą oponę do maszyn rolniczych jeżdżących po naszych polach. Nasze produkty obecne są u wszystkich klientów, z którymi dotąd współpracowaliśmy. Na razie dostarczamy im niezbyt duże ilości naszych produktów, bowiem tak naprawdę na rynku opony rolnicze marki Kabat funkcjonują jakieś dwa lata. Można powiedzieć na razie na rynek wchodzimy sygnalnie. A przecież mamy mocną konkurencję zagraniczną. Dębica zaprzestała wytwarzania opon rolniczych w 2014 roku. Od tego momentu my zaczęliśmy powoli wypełniać tę lukę w kraju. Na razie produkujemy opony diagonalne. Trwają prace eksperymentalno-rozwojowe nad przystąpieniem do produkcji opon radialnych. Przygotowujemy się do wdrożenia tego typu ogumienia do produkcji za rok może dwa lata.

- Czy to będą zupełnie nowe wzory bieżników, nowe konstrukcje karkasów opracowane przez wasze laboratorium. Czy będziecie korzystali ze starszych, już opracowanych wzorów?

- W bieżnikach, konstrukcji, gabarytach opon  musimy pilnować się regulaminów ETRTO. Mamy własną, "designerską", opracowaną w naszym laboratorium rzeźbę bieżnika, którą jeszcze cały czas modyfikujemy. Tę linię do tego segmentu opon będziemy rozwijać. Myślimy o innych wzorach bieżników opon napędowych ze względu bardziej na ich przeznaczenie. Na przykład we Włoszech potrzebne są opony do uprawy na polach ryżowych. Potrzebne są innego rodzaju bieżniki. Poza tym na gleby ciężkie, gliniaste również inne. My takie bieżniki opracowujemy. Na dzisiaj mamy uniwersalną gamę bieżników nadających się zarówno na pole jak do transportu szosą. Jednak cały czas myślimy o przygotowaniu bieżników o specjalnym przeznaczeniu. Pojawiają się także bieżniki, tzw. komunalne do obsługi terenów miejskich. Bieżniki o budowie klockowej, ciężkiej do poruszania się po różnej nawierzchni od asfaltu, poprzez bruk, dróżki w parku czy miejskim lasku po wertepy na placach budów. Chodzi o produkt, który będzie miał jak najlepszy kontakt z nawierzchnią.

- Czy w związku z poszerzaniem części oponiarskiej ograniczana będzie produkcja dętek oraz innych wyrobów z gumy?

- Absolutnie nie. Dodam, iż będziemy poszerzali asortyment dętek o kolejne rozmiary. Jednym słowem raczej zwiększymy wielkość produkcji dętek dzięki optymalizacji procesów produkcyjnych. Nie będziemy także ograniczali produkcji innych wyrobów gumowych. Obecnie w tych działach osiągamy prawie 100-procentową wydajność parku maszynowego oraz pracowników. Poszerzymy na przykład asortyment dętek o takie do kół leśnych. Pod koniec roku powinna zostać wdrożona do produkcji linia diagonalnych opon flotacyjnych o rozmiarze 22.5 cala do beczkowozów i paszowozów. Tego rodzaju ogumienie będziemy wytwarzać w rozmiarach od 20 do 26 cali i w15  rodzajach.

- Mówiliśmy o rynku krajowym, który jest dla was bardzo ważny. A jakie zainteresowanie produktami Kabat Tyre  jest za granicą?

- Nasze wyroby trafiają obecnie do 80 krajów świata. Opony chcemy dystrybuować tym samym kanałem co dętki. Wprawdzie jesteśmy skoncentrowani na rynku polskim, ale nie tracimy z oczu wielu obiecujących regionów świata. Oczywiście w wielu miejscach zderzamy się z dalekowschodnią konkurencją. Tamtejsi producenci i dystrybutorzy mają pewne problemy cenowe. Co do jakości nie będę tego komentował. Komisja Europejska znalazła dowody na to, że chiński rząd subsydiuje produkcję i eksport opon. Od 1 lutego urzędy celne mają obowiązek rejestrowania przyjeżdżających do krajów UE transportów z oponami ciężarowymi, autobusowymi. Być może podobna sytuacja będzie z pozostałymi rodzajami ogumienia, ale na razie trwa sprawdzanie.

- Plany na przyszłość są takie: Rozwój linii opon diagonalnych oraz wdrożenie produkcji rolniczych opon radialnych, a także poszerzenie asortymentu dętek...

- Tak, to wszystko się obecnie już dzieje. Jednak nie możemy zapomnieć o linii opon pełnych do wózków widłowych. Te wytwarzamy w drugim zakładzie w Bolechowie. W ciągu dwóch lat powinniśmy zwiększyć tam moce produkcyjne czterokrotnie. W tym roku sprzedamy około 15 tys. opon pełnych, za dwa lata może będzie to nawet 60 tysięcy sztuk. Tam także produkowane są opony bieżnikowane metodą "na zimno" i "na gorąco".

- Jakie jest zainteresowanie polskich rolników waszymi oponami?

- Sądzę, że jest coraz większe. Dwa lata temu sprzedaliśmy 200 tys. sztuk, w 2017 - 300 tysięcy, a w roku bieżącym chcemy zbyć 600 tysięcy. Świadczy to o zainteresowaniu i dobrej opinii o naszych wyrobach.

- No a za dwa lata będą dwa miliony...

- Z eksportem na pewno. Bo w kraju takiej ilości nie udałoby się sprzedać.

- Duże opony napędowe produkowane są do starszego parku maszynowego, jaki jeździ po polskich polach, czyli ciągnikach Ursus i Zetor.

- Tak wytwarzamy je z myślą o tego typu pojazdach. Użytkowane są setki tysięcy tego typu ciągników. Dlatego jeszcze przez wiele lat będziemy mieli nabywców tego typu ogumienia. Z racji tego, że opony te mają wzmocnioną konstrukcję są też chętnie kupowane do sprzętu pracującego na budowach. Wytrzymują większe obciążenia, są odporne na różnego rodzaju uszkodzenia. Mamy opony do ładowarek, w rozmiarze 10.0 - 20. Do tego jest dętka i ochraniacz oraz opona, czyli cały komplet.

- Czy obłożenie cłem opon pochodzących z Chin pozwoli na odbudowę bieżnikowania opon ciężarowych?

- Mam taką nadzieję. Biznes związany z regeneracją w ciągu ostatnich 4-5 lat mocno podupadł, a przyczyną tego był masowy napływ taniej, chińskiej opony ciężarowej. Ceny tych opon nawet po dodaniu 35-procentowego cła będą atrakcyjne. Są jednak różne chińskie produkty. Jedne bardzo dobre, w odpowiedniej jakości i cenie, a inne w bardzo złej jakości. Tak samo jak z oponą bieżnikowaną. Wszystkie wrzucano do jednego worka z napisem nalewka. A jak nalewka to wiadomo, że nie to, co nowa. A przecież regenerację opon wykonują różne firmy i w bardzo różny sposób podchodzą do technologii, jakości materiałów, samego wykonania.

- Pasy bieżnika produkujecie  sami?

- Oczywiście. Wykonywane to jest w Bolechowie. Mamy 16 typorozmiarów. Część brakujących wzorów dokupujemy.

- Byliście na oponiarskich targach technologicznych w Hanowerze. Co tam zaprezentowaliście i jakie korzyści uzyskaliście?

- Pierwszy raz się na nich wystawialiśmy. Wcześniej wielokrotnie na nich bywaliśmy jako zwiedzający. Po rozbudowie zakładu szczególnie działu produkcji mieszanek, gdzie nasze możliwości wynoszą 50 tys. ton rocznie, mamy wolne moce przerobowe. W Hanowerze chcieliśmy pozyskać nowych kontrahentów chętnych na te mieszanki. Udało się to uzyskać. Zależy nam na nowych partnerach biznesowych, bowiem chodzi o amortyzację tego sprzętu. Tym bardziej, że już niedługo będziemy instalowali kolejny ciąg do produkcji 50 tys. ton mieszanek. Czyli łącznie nasze moce produkcyjne wzrosną do 100 tys. ton rocznie.

- Wnioskuję z tego, że na rynku europejskim są duże potrzeby na mieszanki gumowe?

- Owszem. Bardzo dynamicznie rozwija się produkcja koncernów w zakresie opon, a nie zawsze za tym podąża zaplecze w postaci przygotowania wystarczającej ilości mieszanek gumowych. Trend jest taki, że w Europie zbudowano kilka fabryk wytwarzających opony bez działów produkcji mieszanek. Jest to dla nas szansa na wyjście na zewnątrz. Poza tym w Hanowerze pokazaliśmy jedną innowacyjną maszynę - schładzarkę do mieszanek gumowych. Mamy zdolności techniczne i produkcyjne, by tego typu sprzęt produkować dla innych odbiorców. Te targi pokazały, że my także potrafimy projektować i budować interesujące urządzenia. Poza tym w końcu maja i na początku czerwca weźmiemy udział w targach oponiarskich w Kolonii. Będziemy także brali udział w regionalnych targach, jak święto warzyw pod Kaliszem, święto jabłek w Grójcu, czy święto chmielu w Lublinie. Chcemy rolnikom pokazać, że nasza firma pochodzi z Polski i zbudowano ją z polskiego kapitału. Wielu rolników natomiast sądzi, że jesteśmy z zagranicy.

- Wracając jeszcze do mieszanek. Każdy wasz kontrahent ma pewnie odpowiednią procedurę i specyfikację wytwarzania. Czy wy będziecie proponowali swoje rozwiązania?

- Duże firmy zazwyczaj mają swoje receptury. Czasami wraz z naszym laboratorium wypracowujemy wspólnie odpowiednie mieszanki, jej skład, proces produkcji, aby spełniały oczekiwania. Każdy klient chce mieć swoją, o odpowiednio zbilansowanym składzie. Do opon ciężarowych jest inny skład, do opon ciężarowo-budowlanych także, a do rolniczych jeszcze zupełnie inny niż w przypadku dwóch wcześniejszych. Nasze bardzo nowoczesne laboratorium z powodzeniem poradzi sobie z wykonaniem każdego zamówienia.

- Jak wygląda obecnie zatrudnienie. Już od pewnego czasu mieliście z pozyskaniem odpowiednich ludzi spore problemy?

- Zatrudnienie powoli wzrasta. W tym roku przyjmiemy około 50 nowych pracowników. W tej chwili dochodzimy do 1000 osób - Budzyń plus Bolechowo. Generalnie w kwestiach kadrowych jest wędrówka ludów. Każdy szuka swojego miejsca. Aczkolwiek żebyśmy mieli jakieś problemy, to raczej nie, chociaż staramy się pozyskiwać jak najlepszych kandydatów.

- Coraz trudniej o dobrych pracowników i teraz pracodawcy podkupują sobie ludzie na wzajem.

- Jak była konkurencja produktowa przedsiębiorcy konkurowali ze sobą w skali kraju, kontynentu, świata, produktem. Teraz zeszło to do lokalnej skali, gdzie firmy walczą o pracowników dobrze wykształconych, z doświadczeniem. Kolejnym takim czynnikiem może ułatwiającym życie będzie robotyzacja i automatyzacja. Pociągnie to jednak za sobą odchudzenie załóg wielu fabryk. Nastąpi optymalizacja procesów produkcyjnych. Chociaż w tej chwili widać w kraju zdecydowany brak wykwalifikowanych rąk do pracy w wielu dziedzinach, a przecież nie jesteśmy pustynią. Mieszka tutaj 38 mln ludzi. Sami jednak na zewnątrz nie musimy szukać. Sąsiadujące z nami trzy powiaty to populacja licząca 200 tys. osób, więc z nowymi kandydatami do pracy nie powinno być problemu. Jednak wyszkolenie pracownika np. w zakresie konfekcjonowania opon trwa przynajmniej rok.

- Dziękuję za rozmowę.

 

Zobacz cały numer PO 4/155 (Kwiecień 2018)

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń