ROZMOWA "PRZEGLĄDU": Za dużo oponiarskiego złomu

 

Z MARKIEM SOBIECKIM, PREZESEM CENTRUM UTYLIZACJI OPON, ROZMAWIA SŁAWOMIR GÓRZYŃSKI

- Jak to się stało, że trafił pan do Centrum Utylizacji Opon, chociaż wcześniej z tą branżą nie miał pan właściwie żadnego kontaktu?

- Można powiedzieć, że byłem przy narodzinach Centrum Utylizacji z dwóch stron. Z jednej - pracowałem wtedy w Ministerstwie Środowiska, czyli instytucji, która przygotowywała prawo w tym zakresie. Debatowałem z przedstawicielami branży oponiarskiej w przygotowaniu nowej ustawy, tzw. produktowej. Wtedy poznałem tę branżę i ludzi w niej pracujących. Wtedy też nie przypuszczałem, że trafię na drugą stronę i będę realizował wymogi ustawy, którą przygotowywałem. Po kilku latach otrzymałem bowiem propozycję, aby objąć stanowisko prezesa CUO.

- I okazało się, że to dobre prawo, czy czegoś w nim brakuje?

- Ustawa w tym zakresie jest dobrze skonstruowana. Gorzej z egzekucją, bowiem w naszym kraju potrzebna jest mocniejsza inspekcja ochrony środowiska. Aktualnie jest słaba kadrowo, finansowo i przez to do końca sobie nie radzi. Wiadomo, przedsiębiorcy jeżeli widzą, że kontrola jest mało skuteczna, to nie zawsze się samodyscyplinują. 

- Co się zmieniło w systemie zbiórki zużytych opon po wprowadzeniu opłat. Jakie są to stawki? Czy dla wszystkich takie same?

- Stawki dla wszystkich są takie same. Zostały wprowadzone na początku listopada 2016 roku. Opłaty pobierane są za sztukę. Początkowo ustaliliśmy, że za oponę motocyklową trzeba zapłacić 1,50 zł, za oponę osobową 2,50 zł, za ciężarową - 12 zł. Te stawki pokrywały w ubiegłym roku koszty funkcjonowania CUO w zakresie zbierania, przewożenia i zagospodarowania zużytych opon. Jednak w pierwszych dniach stycznia 2017 opłaty te obniżyliśmy, zbliżając je do stawek stosowanych przez naszych konkurentów na rynku zbiórki zużytych opon, ustalając je na poziomie 1 zł za oponę motocyklową, 1,50 zł za oponę osobową oraz 6 zł za ciężarową. Na razie jednak za wcześnie na ocenę tych decyzji. To, co zrobiliśmy, jest naszą reakcją na sytuację rynkową w zakresie gospodarki oponami zużytymi. Pierwszy raz, odkąd mam do czynienia z rynkiem zużytych opon, nastąpił tak wielki zalew Polski tego typu odpadami zwożonymi z różnych krajów europejskich. A obserwuję to, co dzieje się w tym zakresie od ponad 20 lat.

- Co spowodowało tę sytuację?

- Wzięło się to stąd, że w wielu krajach mają problem z nadmiarem zużytych opon. Próbują coś z nimi zrobić. Jednym ze sposobów jest wypychanie poza kraj. Polska stała się śmietnikiem Europy w tym zakresie. Jesteśmy poza tym największym importerem używanych aut na Starym Kontynencie. Każde jeździ na jakichś oponach, zazwyczaj już mocno wyeksploatowanych. Jesteśmy również największym importerem wraków samochodowych. Mamy bardzo mocno rozwinięty sektor ich demontażu i przetwarzania. Niedawno była przecież gorąca dyskusja na temat wprowadzenia wyższej akcyzy na stare auta. Nie wiem jak to się skończyło. Przeciwnicy zakazu sprowadzania staroci argumentują, że polskie społeczeństwo jest za biedne na kupowanie tylko nowych aut. Takie auto obciążone wysoką akcyzą, tanie już by nie było. Jego cena zbliżyłaby się do najtańszych nowych. Te argumenty spowodowały, że pracę nad uregulowaniami wstrzymano. Ponadto recyklerzy sprowadzają mnóstwo zużytych opon legalnie, bowiem poddawane są one przeróbce na ścier, granulat oraz spalane w cementowniach. Sprowadzanie opon z Niemiec się opłaca, bo są tam dopłaty, więc naszym recyklerom bardzo to odpowiada. W Niemczech klient płaci serwisowi za odbiór swoich zużytych opon, właściciel serwisu z kolei płaci firmie odbierającej. Niemiec płaci Polakowi, który od niego zabiera oponiarski złom. Nasi przedsiębiorcy, posiadający także zużyte opony importowane, zgłaszali się do CUO, by za darmo je odbierano. My natomiast nie powinniśmy odbierać zużytych opon z importu, bo robimy to wtedy wbrew naszemu prawu. Nam nie wolno wypełniać obowiązku zbiórki opon naszych akcjonariuszy, które nie zostały sprzedane w polskich serwisach. Nie zawsze łatwo daje się zidentyfikować, skąd dany oponiarski złom pochodzi. Poza tym cementownie także wolą brać darmowe opony niż takie, za które muszą zapłacić. Stąd sprowadzają je z Niemiec i nie biorą wtedy polskich. To powoduje, że nagle w kraju mamy więcej opon niż potrzebujemy do wykonania ustawowego obowiązku. Niemcy akurat nie mają takich przepisów o poszerzonej odpowiedzialności producenta opon za zużyte opon. Polska i kraje bałtyckie takie prawo mają. Ci ostatni obowiązek wykonują, dostarczając oponiarski złom np. do polskich cementowni. To wszystko powoduje, że w kraju jest go za dużo.

- A są przecież setki tysięcy opon pochodzących z Chin. Nie słyszałem, by któryś z tamtejszych producentów należał do CUO?

- Niektórzy importerzy opon nowych, którzy sprzedają je w Polsce, a nie są klientami CUO, nie zawsze wykonują obowiązujące obowiązki nakładane na członków CUO. Nie jest uruchomiona dla nich zbiórka opon w kraju. My natomiast zbieramy tam, gdzie nasi akcjonariusze sprzedają opony nowe, bo w tych rejonach pozostawiane są opony zużyte. Nasi operatorzy często ten złom transportują do utylizacji setki kilometrów. Importerzy opon innych producentów niż naszych udziałowców często zbiórki zużytych opon nie wykonują, dlatego mają niższe koszty i mogą taniej sprzedawać nowe produkty. Powiem szczerze, poza nami żaden importer tak naprawdę tego obowiązku nie wykonuje kompleksowo. Coś tam robią, nie realizują jednak ogólnokrajowego systemu zbiórki..

- Kto poza CUO robi zbiórkę zużytych opon?

- Jest kilka organizacji odzysku wykonujących te obowiązki z mniejszym lub większym skutkiem. Poza nami są Recykl, Energa, Kon-Wit. No i jeszcze kilka mniejszych. Poza tym przedsiębiorcy mogą sami wykonywać ten obowiązek. Czasami kupują dokumenty lub zlecają innym firmom zbiórkę. Na tej podstawie przygotowują sprawozdania dla marszałków województw.

- Co się zmieniło po wprowadzeniu opłat?

- Za wcześnie na ocenę. Bo, po pierwsze na rynku pojawiło się tak dużo zużytych opon. Zapełniliśmy place składowe naszych operatorów logistycznych dużo przed końcem roku 2016 i mogliśmy już do jego końca w ogóle nie zbierać oponiarskiego złomu. Musieliśmy więc wprowadzić te opłaty. CUO jest finansowane przez akcjonariuszy w wysokości ich obowiązków. Wynika on z ilości opon wprowadzonych do obrotu w roku poprzednim. Mówimy o wielkości rzędu 100 tys. ton. Nad poprawą systemu nadal pracujemy. Konsultujemy go z prawnikami.

- Czy to zasadniczo zmieni sposób działania CUO, czy też nie będzie miało żadnego wpływu?

- To nie zmieni podstawy działania CUO. Wykonujemy obowiązki naszych akcjonariuszy, którzy tę operację finansują. Natomiast jeżeli będzie się utrzymywała sytuacja nadwyżki zużytych opon, to musimy mieć dodatkowe środki na to, aby podołać zadaniu zwiększonej zbiórki oponiarskich odpadów. W jakim kierunku to pójdzie, nie chcę na razie mówić.

- Dlaczego w ciągu minionych lat do CUO nie weszły inne firmy producenckie? Przecież w kraju sprzedaje się coraz więcej opon spod marek Hankook, Nexen, Nokian, Yokohama, itd. Nie wspomnę o tysiącach opon produkcji chińskiej. Czy opon innych producentów po prostu nie odbieracie?

- To pytanie bardziej do nich. My jesteśmy otwarci na nowych klientów. W momencie, kiedy Centrum powstawało, zostało ono założone przez praktycznie wszystkich producentów działających na polskim rynku. To była ich misja polegająca na tym, że konkurując na rynku sprzedaży opon nowych, postanowili rozwiązać problem oponiarskiego złomu. Przed 2002 roku opony lądowały na składowiskach odpadów, ale także w lasach, na polach i w ciekach wodnych. Jednak to nie był problem tylko nasz, ale występował on na całym świecie. Nie było technologii zagospodarowania, pomysłu co z nimi zrobić. Polska jest jednym z liderów gospodarki odpadami po oponach. Jako jedni z pierwszych wdrożyliśmy system prawny w tym zakresie, w którym zarówno rząd jak i producenci uzgodnili sposoby rozwiązania problemu. Przepisy zostały wprowadzone za aprobatą producentów opon. Potem wiele krajów wzorowało się na naszych rozwiązaniach. CUO ma najniższe koszty funkcjonowania wśród podobnych organizacji działających w innych państwach.

- Czy po wprowadzeniu opłat nie istnieje zagrożenie, że opony ponownie będą lądowały w lasach, rzekach i jeziorach?

- Jest jeszcze za wcześnie, aby oceniać ten proces i próbować formułować tego typu wnioski. Poza tym obecnie dorastające pokolenia Polaków mają już zupełnie inną świadomość ekologiczną. Wygląda to dużo lepiej niż 20 lat temu. My także obserwujemy rynek i co się na nim dzieje. Jeśli pojawiają się jakieś niepokojące symptomy, wtedy wkraczamy z pomocą. Na razie nie obawiam się kłopotów, ale oczywiście trzeba być czujnym. Przepisy bardzo restrykcyjnie traktują tych, którzy będą próbowali w sposób nielegalny się pozbyć odpadów. Przyłapani na gorącym uczynku poniosą poważne konsekwencje prawne i finansowe.

- Czy coś zmieniło się w sposobie utylizacji zużytych opon? Czy w ostatnich 3-4 latach powstały jakieś innowacyjne technologie przetwórstwa, czy nadal przerabia się je na ścier, granulat, odzyskuje stal lub po prostu spala w kotłach?

- Podstawowy sposób utylizacji polega na spalaniu w cementowniach i jest nazywany odzyskiem energii. Musi to być realizowane w sposób nie szkodzący środowisku. Opony mają często wyższą kaloryczność niż węgiel, dzięki czemu tego węgla wydobywa się i spala mniej. Jest to zasób, którego odtworzyć po spaleniu się nie da. Poza tym węgiel to nie jest paliwo ekologiczne. Zużyte opony natomiast stanowią paliwo nieszkodzące środowisku, przy spalaniu w piecach cementowych, i bardzo efektywne. Polskie cementownie są najnowocześniejsze w Europie. Zostały przystosowane do spalania opon. Kotły zostały tak przygotowane, że można w nich palić całymi oponami bez konieczności ich rozdrabniania. Stal pozostaje w cemencie, do którego i tak trzeba dodawać metal. To dobrze robi klinkierowi. Polskie cementownie - Górażdże, Małogoszcz, Nowiny, Warta - jak rzadko w Europie są bardzo dobrym odbiorcą opon zużytych. W niektórych krajach próbuje się utylizować stare opony za pomocą pirolizy. Odzyskuje się ropę, stal, sadzę, gaz, ale to bardzo energochłonna metoda. Poza tym z niektórymi produktami - jak chociażby sadza - nie wiadomo co robić. Sądzę jednak, że niedługo naukowcy znajdą sposób szybszej i tańszej utylizacji opon. 

- Jaki tonaż wchodzi w rachubę?

- To są dziesiątki tysięcy ton oponiarskiego złomu rocznie, z którego odzyskuje się energię i niewiele mniejsza masa, z której produkowany jest granulat i następnie różne wyroby finalne. CUO ma z cementowniami oraz recyklerami podpisane umowy, ale nie jesteśmy w stanie zaspokoić ich wszystkich potrzeb. Nie jesteśmy monopolistą, który zbiera całość tego co na rynku się pojawi. Dlatego wielu z nich korzysta także z ofert innych firm zajmujących się zbiórką lub importujących oponiarski złom z zagranicy. Realizują w ten sposób np. obowiązki Litwinów, czy Łotyszy.

- Ile opon w Polsce i na świecie trafia do przerobu? Nie jest to z pewnością całość zużytych opon z rynku. Które kraje najlepiej radzą sobie z tym problemem?

- Ustawodawca przyjął w swoich dokumentach, że opona w trakcie eksploatacji traci nawet 25 proc. swojej wagi. Ten procent zużycia przyjęto umownie. Z perspektywy lat muszę przyznać, że nasz kraj poradził sobie bardzo dobrze. Mamy dobre przepisy, dużą liczbę firm zajmujących się przetwórstwem. Ścier i granulat wykorzystywany jest w wielu dziedzinach przemysłu. Wytwarzane są spowalniacze, odbojniki, płyty na placach zabaw. Jesteśmy poza tym największym producentem kółeczek do kontenerów śmieciowych. A wykonuje się je z granulatu pozyskanego ze starych opon. Gdyby nie napływ zużytych opon z zagranicy, to nasze firmy poradziłyby sobie z ilością powstałą na rynku wewnętrznym.

- Niektórzy recyklerzy narzekają jednak na brak możliwości zbytu produktów uzyskiwanych z przetwórstwa odpadowych opon. Dochodziło nawet do sytuacji, że niektórzy musieli ogłosić upadłość.

- Dlatego polscy recyklerzy powinni najpierw mieć pomysł na zagospodarowanie granulatu. Sądzę, że popełniają błąd natury biznesowej. Zakup sprzętu i maszyn, przygotowanie linii produkcyjnej, to za mało. Trzeba jeszcze mieć klientów, którzy kupią wytworzony produkt lub sami będą mieli pomysł do czego go wykorzystać. Dobrym przykładem są boiska z programu „Orlik”. Praktycznie we wszystkich zastosowano granulat pozyskiwany z odpadowych opon. Jednak dopóki program funkcjonował to i granulat schodził. Jak zainteresowanie rządu tematem spadło, to i zbyt granulatu znacznie osłabł.

- Czy bieżnikowanie jest dobrym sposobem ekologicznego podejścia do tematu utylizacji opon, mimo że i tak potem trafią na wysypisko?

- Bieżnikowanie wydłuża życie opon. Dzięki temu znacznie później trafiają na wysypisko. Jest to z pewnością działanie proekologiczne. Ustawodawca uznał, że jest to jedna z form odzysku i znalazło to odzwierciedlenie w aktach prawnych.

- Mimo tego prawnego wsparcia w ostatnich dwóch latach bieżnikownie, nie tylko w Polsce, ma się bardzo źle.

- To efekt napływu taniej, chińskiej opony, której cena jest bardzo zbliżona do bieżnikowanej. Klient mając wybór - bieżnikowana czy nowa - bierze tę drugą, mimo że to chiński produkt. Warunki rynkowe dla bieżnikowni są obecnie bardzo trudne.

- Jak układa się panu współpraca ze wszystkimi udziałowcami COU?

- Centrum jest efektem porozumienia i kompromisu pomiędzy największymi producentami opon. Normalnie na rynku opon nowych konkurują ze sobą, ale w przypadku opon zużytych chcieli się ze sobą dogadać. Mają obowiązki, które muszą wobec ustawodawcy wypełniać. Cel jest wspólny, to i współpraca musi być w tym zakresie dobra.

- Czego życzyłby pan sobie w 2017 roku?

- Przede wszystkim uporania się z nadwyżkami opon używanych pojawiających się na polskim rynku. Po wielu latach postrzegania nas jako kraju, który sobie świetnie radzi z utylizacją zużytych opon, ten zalew z zewnątrz osłabia pozytywny obraz. Podjęliśmy jednak pewne prace i działania, jak chociażby wprowadzenie opłat za odbiór odpadowych opon, za co dostało nam się od serwisów. Przez 15 lat wszyscy przyzwyczaili się bowiem do darmowego odbioru, ale obecnie nie mieliśmy wyjścia. Chcielibyśmy w tym roku rozwiązać problem nadmiaru oponiarskiego złomu. Chcielibyśmy zrobić to z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych stron.

- Dziękuję za rozmowę.

Zobacz cały numer PO 2/142 (Luty 2017)

drukuj  
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń