W BRANŻY: Linia obrony policjanta

Proces w sprawie śmierci Marcina Teleja z Iławy

 

Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie, w II Wydziale Karnym, toczy się proces, w którym policjant Andrzej C. jest oskarżony o spowodowanie wypadku drogowego w niedzielne popołudnie, 20 września 2015 roku, we wsi Gietrzwałd (woj. warmińsko-mazurskie), na trasie nr 16. Śmierć poniósł 41-letni Marcin Telej, znany oponiarz z Iławy (woj. warmińsko-mazurskie), właściciel serwisu Telgum. Pozostawił dwoje dzieci i żonę.

Pisaliśmy już o tej sprawie, przypomnijmy, że rozpędzony, oznakowany radiowóz Hyundai i30 kombi (pierwszej generacji) wpadł na zakręcie w poślizg i w grupę czterech motocyklistów poruszających się swoim pasem ruchu, od strony Olsztyna. Dwaj koledzy pana Marcina odnieśli obrażenia, tylko jeden z kierujących jednośladami wyszedł bez szwanku. Oskarżony 31-letni funkcjonariusz na początku procesu jednak nie przyznał się do winy, stwierdził że będzie odpowiadał tylko na pytania sądu, prokuratora i swego obrońcy. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 września, druga 19 października, trzecia została zaplanowana na 23 listopada.

Zimowe z tyłu

Proces dotyczy naszej branży nie tylko z powodu śp. Marcina Teleja, ale również dlatego, że oskarżony broni się wskazując na ogumienie Hyundaia. W tym egzemplarzu z przodu były letnie Barumy Brilliantis 2, z tyłu zimowe Kingstary Winter SW40 Radial. Trzy tygodnie przed wypadkiem, ktoś uszkodził opony podczas policyjnej interwencji i założono dwie zimówki, aby w ogóle można było to auto użytkować. Trwało jeszcze lato, takie policyjne oszczędności. Wszystko było zgodne z przepisami, jednakowe opony na osi, rozmiar i głębokość bieżnika, ale zdaniem oskarżonego takie ogumienie jest traktowane jako nieprawidłowość. Koła mają różną przyczepność, co może prowadzić do zarzucania pojazdu. Zimowa opona jest bardziej miękka i dlatego szybciej traci przyczepność. Trzeba przyznać, że wątek mieszanego ogumienia był mocno podkreślany przez oskarżonego, ale na razie sąd nie zlecił szczegółowych ekspertyz, poza oczywiście rutynową w takich sytuacjach opinią biegłego zajmującego się badaniami wypadków drogowych.

Zdjęcie z motocyklowej wycieczki do Białegostoku, 18-20 września ub.r. Marcin Telej drugi z lewej

Szyk na zakładkę

Motocykliści stosowali szyk na tzw. zakładkę, czyli pierwszy przy prawej krawędzi jezdni, drugi (w momencie wypadku M. Telej) bliżej środka itd. na zmianę. Cała trójka zgodnie zeznawała, że takie ustawienie gwarantuje większe bezpieczeństwo. Widzi się więcej, w razie niespodziewanej sytuacji jest więcej czasu i miejsca na reakcję, poza tym kierowcy z przeciwka nie wyprzedzają na trzeciego. Obrona sugerowała za to, iż szyk na zakładkę nie gwarantuje bezpieczeństwa zwłaszcza na wąskiej drodze.

Zniszczone drzwi

Trzecia taktyka obrony dotyczy  zasadności  interwencji, na którą jechał Hyundaiem z Olsztynka patrol, Andrzej C. za kierownicą i Bartosz S. jako pasażer. Na stacji paliw Orlen w Gietrzwałdzie doszło do uszkodzenia drzwi do łazienki przez kogoś z grupy kibiców eskortowanej przez policję. Z zeznań dyżurnego komisariatu w Olsztynku można było poznać sposób działania policji w takich sytuacjach. Otóż funkcjonariusze z eskorty nie zajęli się poszukiwaniem sprawcy, przeglądaniem monitoringu i dalszymi czynnościami, tylko wezwano do tego celu patrol z odległego Olsztynka. Bo Gietrzwałd to teren podlegający Olsztynkowi - policyjna rejonizacja.

Tylko niebieski sygnał

Radiowóz kierowany przez Andrzeja C. jechał z włączonym niebieskim „kogutem”, ale bez sygnalizacji dźwiękowej. „Kogut” miał jedynie polepszać widoczność, bo dzień był ciemny, a nawierzchnia drogi mokra po deszczu. Nie był Hyundai pojazdem uprzywilejowanym, bo taki musi wysyłać jednocześnie niebieskie błyski i dźwięk o zmiennym tonie. Nie mógł więc przekraczać dozwolonej prędkości, w tym miejscu 90 km/h.

Kwestia szybkości na dwóch pierwszych dwóch posiedzeniach sądu nie wypłynęła w pełni. W opinii  biegłego do aquaplannigu mogło dojść już przy 89 km/h. Dyżurny z Olsztynka był zainteresowany szybkim dotarciem patrolu do Gietrzwałdu. Dlatego, że  interesowali się tym dyżurni komend w Olsztynie, miejskiej i wojewódzkiej. Bartosz S. rozmawiał przez komórkę z dyżurnym z Olsztynka, który pytał, gdzie jest załoga Hyundaia. Bartosz S. powiedział w sądzie, że Andrzej C. nie zmienił stylu jazdy, a on czuł się bezpiecznie jako pasażer.

Tekst: Jacek Dobkowski

Zdjęcia: archiwum M. Telej, J. Dobkowski

Zobacz cały numer PO 11/139 (Listopad 2016)

drukuj  
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń