2018-06-15

Aftermarket się zmienia

Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) zaprosiło w czerwcu niewielką grupę dziennikarzy na spotkanie, które miało być poświęcone "Przełomowym zmianom w branży Aftermarket - czego się spodziewać i jak przygotować się na nadchodzące zmiany”, następnie przedstawiona miała zostać prezentacja: " Złoto XXI wieku - warsztaty na temat dostępu do danych".
 
 
Ostatnie badania rynku motoryzacyjnego prowadzone przez firmę doradczą Frost & Sullivan, a którego podsumowanie przedstawili firmowi analitycy Ivan KondratenkoPatryk Bednarz, pokazały, że rok 2018 zostanie zamknięty z liczbą sprzedanych samochodów elektrycznych na poziomie 1,6 miliona sztuk. Ubiegły rok został po raz pierwszy zakończony bilansem przekraczającym milion sztuk. Tegoroczny wzrost o 60 proc. pokazuje jasno, że mamy do czynienia z bardzo szybko rozwijającym się rynkiem. Liderem w liczbie sprzedawanych samochodów typu EV są Chiny. Dzięki programom rządowego wsparcia i naciskom na zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza w tym kraju sprzedaje się ponad 50 proc. światowej produkcji samochodów elektrycznych (25 proc.rynku to Europa, zaś Ameryka Północna ma niecałe 18 proc.).
 
Wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych idzie w parze, a właściwie ciągnie za sobą całą infrastrukturę do ładowania. W 2017 roku najwięcej szybkich stacji DC ładujących samochody elektryczne działało w Japonii. Powstało tam 7 tysięcy tego typu urządzeń, podczas gdy w całej Europie było ich 6,8 tys. Rosnąca popularność samochodów elektrycznych ma swoje źródło w coraz niższych cenach, wynikających z kolei ze spadających kosztów produkcji baterii. Te jednak ciągle mają zbyt niską gęstość energii, ale - jak to zwykle bywa z nowoczesnymi technologiami - źródła energii będą przecież ciągle dopracowywane.
 
 
 
A co na to warsztaty? Warsztaty stoją już w kolejce i wkrótce też popłyną na tej fali rozwoju. Choć samochody elektryczne będą się mniej psuły - jeden element ruchomy w silniku i przekładnia będą zawsze żywotniejsze od silnika spalinowego i całej skrzyni biegów stosowanych aktualnie w samochodach. Ale przecież „elektryki” też mają hamulce, układ kierowniczy i zawieszenie. Będą tak samo uczestniczyły w wypadkach, więc konieczne będzie przeszkolenie mechaników pod kątem pracy z wysokimi napięciami oraz obsługi konkretnych modeli samochodów. Każde bowiem elektryczne auto ma kilka wyłączników głównych, o których trzeba pamiętać przed rozpoczęciem pracy. I w każdym modelu auta umieszczone są one gdzie indziej. Waga napędu elektrycznego ma też znaczenie ze względu na prognozy rynkowe. Szacuje się, że do roku 2023 sprzedaż samochodów elektrycznych przekroczy granicę 10 milionów sztuk, a po kolejnych dwóch latach ich łączny udział w rynku pojazdów pasażerskich sięgnie 22 proc. Trzeba się już przygotowywać na nadejście nowej, elektrycznej rzeczywistości.
 
Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez Frost&Sullivan, do 2020 roku wartość inwestycji w cyfryzację usług motoryzacyjno-transportowych, w tym modeli ich oferowania i sprzedaży, osiągnie wartość 82 miliardów dolarów. To niemal 320-procentowy wzrost w ciągu pięciu lat. Frost&Sullivan przekonuje, że wyraźny wzrost nakładów na udoskonalanie oraz oferowanie zupełnie nowych udogodnień dla zmotoryzowanych jest  bezpośrednim wynikiem wzrostu oczekiwań klientów w zakresie „napędzanych cyfrowo” rozwiązań oraz niespotykanych dotąd doświadczeń związanych z zakupem, eksploatacją czy formą użytkowania pojazdów.
 
Firma analityczna wyszczególnia pięć nadrzędnych obszarów, w których inwestorzy ulokują najwięcej swoich środków. Pośród nich wyróżnić można zarówno te związane z motoryzacyjnym zapleczem - jak połączone łańcuchy dostaw czy przemysłowy Internet Rzeczy (IIoT), poza nimi autonomię oraz cyfrowe modele sprzedaży i tzw. mobilność jako usługę (Mobility as a Service), czyli cały szereg rozwiązań pozwalających na przemieszczanie się przy użyciu różnych rodzajów pojazdów bez konieczności ich posiadania.
 
W przypadku branży warsztatowej z największym zainteresowaniem warto śledzić transformację form eksploatowania samochodów - zarówno przez użytkowników prywatnych, jak i firmy - i poszukiwania nowych udogodnień przy wykorzystaniu platform online. Spośród już dzisiaj dostępnych rozwiązań warto wyróżnić choćby serwis Caroobi. Działający obecnie na terenie Niemiec, zaś w planach mający ekspansję na kolejne państwa, portal w prosty i intuicyjny sposób łączy prywatnych kierowców z warsztatami. Po wejściu na stronę "www" wystarczy wskazać, jaka usługa serwisowa nas interesuje, jakie auto posiadamy oraz kod pocztowy. Narzędzie automatycznie wskaże najbliższe warsztaty z ich aktualnym harmonogramem zleceń, pozwoli na zapisanie się na wizytę w wolnym terminie oraz wskaże cenę naprawy bądź wymiany danego komponentu, oferując także możliwość zapłaty przy pomocy płatności mobilnych. Poza tym, platforma zbiera także opinie odwiedzających poszczególne warsztaty, prezentując je nowym użytkownikom. Twórcy serwisu przyznają, że obecnie współpracują z 750 mechanikami, zaś docelowo chcą objąć swoim zasięgiem aż 35 tysięcy stacji naprawczych. Liczba zainteresowanych korzystaniem z platformy rośnie o 100 procent z miesiąca na miesiąc. Inny przykład może stanowić działający na terenie Wielkiej Brytanii portal whocanfixmycar.com, którego zasada działania jest zbliżona do Caroobi, z tą różnicą, że poza wyszukaniem odpowiedniej stacji naprawczej, platforma wskaże nam zakres „rozsądnych” cen dla konkretnej naprawy danego pojazdu, zapobiegając w ten sposób popularnemu także w Polsce zjawisku wykorzystywania nieświadomości kierowców i bezpodstawnego zawyżania cen serwisu.
 
Duży potencjał inwestycyjny drzemie także w nowych, cyfrowych narzędziach sprzedaży i kontaktu dla sektora B2B. Naturalnie, ze względu na znacznie wyższe wartości obrotu - w tym przypadku częściami, modułami czy systemami przeznaczonymi do samochodów osobowych oraz użytkowych. Widać to już dzisiaj na przykładzie Polski, gdzie głównymi problemami branży motoczęści są: niskie wykorzystanie Internetu do zawierania transakcji, braki handlowców czy korzystanie z ofert wciąż tych samych dostawców, nie poszukując nowych kontrahentów. Przy pomocy cyfryzacji i nowych rozwiązań online radzenie sobie z nimi powinno być dla uczestników tego rynku znacznie łatwiejsze.
 
Jak podkreślają autorzy analizy, partnerstwo podmiotów branży automotive z przedsiębiorstwami technologicznymi, wykorzystanie możliwości dostępnego na rynku oprogramowania oraz oferowanie usług dostosowywanych do potrzeb konkretnych grup odbiorców, najmocniej odmienią oblicze świata motoryzacji do 2025 roku. Za sprawą inicjatyw cyfryzacyjnych wydatki na IT ponoszone przez producentów autoczęści wzrosną z 37,9 mld dolarów w 2015 do niemal 170 mld dolarów w 2025. Ponadto oczekuje się, że znaczny wpływ na łańcuch dostaw motoprzemysłu będzie miało w tym czasie ponad 1700 nowych, technologicznych startupów.
 
 
W drugiej części konferencji prezes SDCM Alfred Franke omówił prezentację "Złoto XXI wieku - warsztaty na temat dostępu do danych”. Ogólnie rzecz ujmując, można powiedzieć, że motoryzacja tak szybko się rozwija, że nie nadążają za tym regulacje. Na szczęście ostatnio pozytywnie zakończył się proces legislacyjny dotyczący projektu rozporządzenia Komisji Europejskiej nr 31 z 2016 roku, obejmującego kwestie: homologacji typu złącza diagnostycznego OBD, elektronicznego formatu danych i identyfikacji części. Niemniej czeka nas dalsza praca, gdyż Komisja Europejska nie spieszy się z projektem regulacji dotyczących telematyki. A to może doprowadzić do tego, że zanim powstaną nowe regulacje prawne rynek będzie zalany samochodami z zamkniętymi systemami telematycznymi. I właśnie w ten sposób wyeliminowana zostanie konkurencja.
 
Ale co ciekawe, walka o dostęp do danych dotyczących pojazdu i kierowcy to już nie tylko problem niezależnych warsztatów samochodowych. Również koncerny samochodowe odczuwają niepokój w tej kwestii. Najbardziej cenne informacje o klientach posiadają bowiem takie firmy jak Google, czy Apple. To jest trend, który może przewrócić branżę motoryzacyjną do góry nogami. Tak więc walka o „złoto XXI wieku” - nasze dane dostępne poprzez różne funkcje telematyczne - zapowiada się niezwykle burzliwie i być może przyjdzie tu nam z pomocą RODO - unijne rozporządzenie dotyczące ochrony danych osobowych. Ale wdrażanie tego prawa dopiero rozpoczęło się od 25 maja i pewnie jeszcze trochę potrwa - niemniej trzeba mieć nadzieję, że te globalne koncerny amerykańskie nie będą mogły bezkarnie korzystać z dostępu do naszych danych, by potem tworzyć nasz profil i sprzedając go dalej. A wykorzystanie naszych wrażliwych danych może być bardzo groźne - czego dowiedzieliśmy się z afery wokół Facebooka. Oby nie doszło do totalnej inwigilacji z użyciem także naszych aut. 
 
Tekst i zdjęcia: Bogumił Husejnow
drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń