2017-11-14

Dieselgate po pierwszej rozprawie

- Warszawski sąd okręgowy za dwa tygodnie wyda orzeczenie, czy sprawa przeciwko Volkswagenowi w tzw. Dieselgate może być rozpatrywana w Polsce w trybie postępowania grupowego - poinformowała na koniec pierwszego dnia procesu prezes Sądu Okręgowego, sędzia Joanna Bitner. Jeśli sąd przyjmie pozew zbiorowy, wyznaczy trzymiesięczny termin na dołączanie do niego kolejnych poszkodowanych. 13 listopada przed sądem przez blisko cztery godziny adwokaci poszkodowanych i reprezentanci producenta aut spierali się w tej sprawie.

Radca prawny Krzysztof Głogowski, pełnomocnik grupy 54 osób występującej przeciwko VW AG, mówił, że jego klienci czują się oszukani. Zakupili samochody, które - jak później się okazało - mają sztucznie zaniżone wyniki testów emisji spalin. Podkreślał, że silniki tych aut są wadliwe i emitują do atmosfery znacznie więcej tlenku azotu (do 8 razy) niż to przewidują europejskie normy.

Pełnomocnik Volkswagena, Marcin Radwan-Röhrenschef stwierdził w mowie końcowej, że nie ma podstaw do rozpatrywania pozwu przed polskim sądem. Podkreślił, że na postawie złożonego pozwu nie można przyjąć odpowiedzialności za wyrządzenie tak zdefiniowanej szkody.

Roszczenia polskich nabywców aut Volkswagen wynoszą 30 tys. od osoby, a łączna wartość roszczeń przekracza już 100 mln zł. Producent tłumaczy się, że umożliwia swoim klientom bezpłatnie usunięcie wady oprogramowania silnika. Pozywający koncern odpowiadają, że po zmianie oprogramowania silnika na takie, które nie fałszuje danych o spalinach, auta tracą na mocy i mają większe spalanie. Zdaniem przedstawicieli stowarzyszenia, niemiecki koncern mógł wprowadzić na polski rynek nawet ok. 200 tys. pojazdów z oprogramowaniem fałszującym poziom emisji spalin. Według VW Group Polska do naszego kraju trafiło ok. 140 tys. takich aut.

Konrad Kacprzak, wiceprezes Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen w Polsce (Stowarzyszenie Stop VW) powiedział dziennikarzom, że stowarzyszenie spodziewało się, iż kwestionowana będzie jurysdykcja i formalne kwestie dopuszczenia pozwu.

- Spodziewaliśmy się, że to orzeczenie dzisiaj nie zapadnie. Nie będziemy komentować orzeczenia przed rozstrzygnięciem. Naszym zdaniem, jurysdykcja polska jest zachowana, gdyż szkoda występuje na obszarze Polski, spełnione są wszystkie przesłanki z ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym.  K. Kacprzak dodał, że cała afera wynika z działań koncernu Volkswagen AG, który wprowadził do obrotu auta z wadliwym silnikiem i doprowadził do manipulacji podczas procedury homologacyjnej. - Naszym zdaniem, są to wystarczające argumenty do dopuszczenia pozwu do rozpatrzenia w warstwie merytorycznej - stwierdził.

Jacek Świeca, radca prawny reprezentujący Stowarzyszenie Stop VW, podkreślił, że na rozprawie podniosło ono, jak wielowątkowa jest to sprawa, bo dotyczy nie tylko odszkodowań dla posiadaczy pojazdów, ale też kwestii zdrowotnych, ochrony środowiska i wielu innych aspektów. Zapytany przez dziennikarzy, co stowarzyszenie zrobi w przypadku, gdyby sąd orzekł, że sprawa nie będzie rozpatrywana w trybie zbiorowym powiedział: - Zamiast czterech tysięcy osób objętych jednym pozwem będziemy mieli cztery tysiące pozwów.

Przedstawiciel pozwanego odmówił mediom komentarza do czasu ogłoszenia orzeczenia.

W styczniu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciw koncernowi Volkswagen Group Polska w sprawie manipulowania wskaźnikami emisji spalin. Według UOKiK, koncern stosował w samochodach VW, Audi, Seat i Skoda produkowanych po 2008 r. oprogramowanie, które w warunkach testowych pozwalało zaniżać wartość emisji tlenków azotu.

- Sprawa dotknęła dużej liczby użytkowników samochodów - zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorców w Polsce i w całej Unii Europejskiej. Działania koncernu mogą wiązać się m.in. z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów, przestrzeganiem norm środowiskowych oraz technicznych - informował wtedy urząd. Według UOKiK, w trakcie postępowania wyjaśniającego przeanalizowano m.in. materiały reklamowe dotyczące pojazdów z systemem umożliwiającym manipulowanie emisją spalin, a także wyciągi ze świadectw homologacji. UOKiK sprawdził, czy zawierały one informacje dotyczące poziomu emisji tlenków azotu lub szczególnych właściwości w zakresie stopnia emisji spalin (np. deklaracje przyjazności dla środowiska). Ustalił że, ich poziom w warunkach drogowych odbiegał od wartości przekazywanych konsumentom przez przedsiębiorcę. Mogli więc oni zostać wprowadzeni w błąd.

Władze USA we wrześniu 2015 r. ujawniły, że VW AG jest podejrzewany przez federalną Agencję Ochrony Środowiska (EPA) o manipulowanie pomiarem spalin z silników dieslowskich, co może oznaczać dla producenta ogromne kary. Kilka dni później koncern przyznał, powołując się na wewnętrzne kontrole, że zakwestionowane przez EPA oprogramowanie było instalowane w jego samochodach także poza USA.

W czerwcu 2016 r. VW zawarł ugodę z władzami USA i tamtejszymi właścicielami diesli, zobowiązując się do wypłacenia im 14,7 mld dol. odszkodowań. Kwota ta wzrosła do 16,5 mld dol. w rezultacie kolejnych porozumień z amerykańskimi adwokatami i poszkodowanymi dilerami aut.

Tekst i zdjęcie: Bogumił Husejnow

drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Musisz być zalogowany aby dodać swój komentarz
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń