ROZMOWA "PRZEGLĄDU": Stawiamy na jakość i przyzwoitą cenę

 

Z JOLANTĄ PLACHĄ, PREZESEM FIRMY ŚWISTOWSKI S.A. W TORUNIU, ROZMAWIA SŁAWOMIR GÓRZYŃSKI

- Coś ostatnio o Świstowski S.A. zrobiło się cicho. Czy może działacie w myśl rosyjskiego powiedzonka „tisze jediesz, dalsze budiesz”?

- Czy chcesz przez to powiedzieć, że ostatnio rzadziej pojawialiśmy się na łamach Przeglądu Oponiarskiego? Nawet jeśli nie szukamy rozgłosu, to od lat solidną pracą konsekwentnie budujemy pozycję i markę naszej firmy. Parafrazując słowa piosenki W. Młynarskiego, mogę powiedzieć, że „robimy swoje”.

- Niedawno obchodziliście 35-lecie istnienia firmy. Jesteś od dwóch lat jej prezesem. Co w tym czasie się zmieniło, w jakim kierunku rozwija się obecnie firma?

- W kierowanie firmą jestem zaangażowana od wielu lat. Objęcie przeze mnie funkcji prezesa zarządu nie wpłynęło specjalnie na zmianę filozofii działania i strategię rozwoju firmy. Nadal nieustannie poszerzamy ofertę handlową oraz podnosimy standard obsługi naszych klientów. Ostatnio wdrożyliśmy nowy program zarządzania obsługą serwisową gwarancyjną i pogwarancyjną sprzedawanych przez nas urządzeń. Ciągle wprowadzamy do oferty nowe produkty, takie jak np. najnowszej generacji urządzenie do geometrii kół 3D marki Focus, renomowanego włoskiego producenta, firmy Cemb. Ostatnio oddaliśmy do użytku nową, w pełni wyposażoną salę szkoleniową. Prowadzimy szkolenia nie tylko z technologii napraw oraz obsługi koła, ale także z serwisu klimatyzacji. Jako jedna z pierwszych firm w Polsce zostaliśmy wpisani na listę UDT i uzyskaliśmy uprawnienia do szkoleń oraz wydawania certyfikatów wymaganych obecnie od pracowników serwisujących systemy klimatyzacji samochodowych. Rozwijamy też własną linię produktów pod marką Smart.

- Co pod tą nazwą się kryje, jakie maszyny i urządzenia lub akcesoria mają znaczek Smart?

- Aktualnie  pod logiem Smart oferujemy szeroki asortyment ciężarków do wyważania kół. W przyszłości planujemy dodać zawory, kredę, a być może także maszyny i urządzenia. Nasi  klienci mogą być pewni, że wszystkie produkty Smart łączy wysoka jakość i umiarkowana cena.

- Które działania są obecnie w Twojej firmie najważniejsze - handel maszynami warsztatowymi, materiałami naprawczymi do opon czy może szkolenia?

- Wszystkie obszary działania traktujemy z równą uwagą. Sprzedaż materiałów naprawczych Maruni jest szczególnie bliska mojemu sercu, gdyż od lat utrzymujemy bardzo dobre relacje z japońskim producentem, którego reprezentujemy nie tylko w Polsce, ale również w wielu innych europejskich krajach. Sprzedaż urządzeń stanowi też istotny obszar działalności naszej spółki, tak jak i dystrybucja szerokiej gamy produktów i akcesoriów do obsługi koła. Mam tu na myśli ciężarki do wyważania kół, zawory, klucze pneumatyczne Kuken, pistolety do pompowania Schrader i PCL, pasty do montażu opon Eco Wax, profesjonalne rękawice warsztatowe Tiger Grip. Do szkoleń również przywiązujemy dużą wagę i możemy się pochwalić bardzo dobrą bazą szkoleniową oraz wysoko wykwalifikowanym i doświadczonym personelem. Dodam jeszcze, że nasze szkolenia honorowane są przez Urzędy Pracy i ułatwiają uzyskanie dotacji.

- Ile rocznie przeprowadzacie takich szkoleń? Ilu specjalistów korzysta z waszych szkoleń? Czy są to tylko ludzie, którzy z wami współpracują czy także tacy nie związani z firmą?

- W bieżącym roku przeprowadziliśmy kilkadziesiąt szkoleń, w których uczestniczyło ponad czterysta osób. Bardzo często są to pracownicy naszych klientów, zarówno nowo przyjmowani, jak i ci z wieloletnim już stażem. Sporą grupę stanowią też osoby, dla których szkolenie jest pierwszym kontaktem z naszą firmą.

- Bywacie na targach. Wystawialiście się ze swoimi towarami na kilku krajowych i zagranicznych imprezach targowych. Było warto brać w nich udział?

- Faktycznie, prezentujemy naszą ofertę na wielu tego typu imprezach. Nie wszystkie przynoszą natychmiastowe, wymierne efekty, ale w dłuższej perspektywie z pewnością warto. Jest to doskonała okazja do zdobywania nowych klientów, podtrzymywania relacji z dotychczasowymi oraz pozyskiwania informacji o trendach i nowościach w branży. W bieżącym roku braliśmy udział, m.in. w TTM w Poznaniu, targach Lubtech w Lublinie, Tyrexpo Africa w Johannesburgu oraz Automechanice Dubaj.

- Wiem, że w najbliższym czasie wybierasz się do Chin na targi Automechanika Szanghaj? Jakich efektów spodziewasz się po tej wizycie?

- Jak już wcześniej wspominałam, część towarów importujemy z Chin, a nasi dostawcy będą na targach obecni. To dobra okazja, by się z nimi osobiście spotkać i porozmawiać zarówno o bieżącej współpracy, jak i planach na przyszłość. Zobaczyć, co nowego przygotowali na kolejny sezon. Mam też nadzieję na nawiązanie nowych kontaktów handlowych, aby wzbogacić asortyment oferowanych przez nas produktów, odpowiadając na potrzeby rynku.

- Przenieśliście praktycznie siedzibę do Przysieka pod Toruniem. Na miejscu dawnej siedziby przy ul. Rydygiera pozostały tylko biura zarządu i księgowość. Nie utrudnia to trochę działalności?

- Wręcz przeciwnie, dzięki przeprowadzce dysponujemy obszernym magazynem i dużym placem manewrowym. Dostawcy i odbiorcy nie muszą wjeżdżać do centrum Torunia, a nowy magazyn znacznie usprawnił proces kompletowania zamówień naszych klientów. Nasz system informatyczny pozwala na zdalną pracę niezależnie od lokalizacji, zarówno pracownikom działu handlowego w Przysieku, przedstawicielom handlowym w terenie oraz zarządowi i księgowości w Toruniu.

- Jakie marki maszyn, urządzeń macie w ofercie? Czy nadal współpracujecie z włoskimi producentami, czy tak jak wiele firm podobnych do Waszej w kraju poszukaliście kontrahentów na Dalekim Wschodzie?

- W odpowiedzi na potrzeby rynku oferujemy zarówno europejskie urządzenia z wyższej półki, marek takich jak włoskie Teco czy Focus firmy Cemb, jak i pochodzące ze wschodu tańsze odpowiedniki. Niższa cena nie oznacza automatycznie niskiej jakości. Kupując urządzenia europejskie, klient uzyskuje dostęp do najnowszych rozwiązań technologicznych oraz ciekawszego wzornictwa. Urządzenia azjatyckie, które sprowadzamy, są dobrze wykonane i technologicznie odpowiadają urządzeniom zachodnim sprzed kilku lat. Na rynku dostępne są  też maszyny znacznie tańsze, o niskiej jakości i trwałości, lecz przez szacunek dla naszych klientów  tego typu rozwiązań nie oferujemy.

- Jednym słowem stawiacie na przewidywalność i jakość. Jednak przy europejskich producentach trudno walczyć cenami, a rynek w ostatnich latach głównie poszedł w tym kierunku.

- Owszem, taki trend daje się zauważyć. Zazwyczaj najtańsze urządzenia, wątpliwej jakości, kupowane są przez osoby rozpoczynające działalność w branży, często za pieniądze z dotacji - stąd parcie na ceny. Szybko okazuje się, że tacy klienci, nauczeni przykrymi doświadczeniami, rozglądają się za czymś lepszym i trwalszym. Dlatego wprowadziliśmy do naszej oferty doskonalsze jakościowo, choć nieco droższe urządzenia z Chin, które naszym mniej wymagającym klientom możemy polecać z czystym sumieniem. Weterani branży są w większości wierni markom europejskim, a ci nieliczni, których chwilowo skusiły niskie ceny, zazwyczaj wracają do sprawdzonych rozwiązań.

- Przed laty Waszym głównym produktem handlowym były opony marek Cooper i Avon. Nie tęsknisz do tego asortymentu?

- Handel oponami to dla nas już dawne dzieje. To specyficzna i bardzo konkurencyjna branża, wymagająca konkretnego wsparcia ze strony producenta. Niestety, Amerykanie byli skoncentrowani na potrzebach rynku wewnętrznego, a eksport traktowali po macoszemu. Były często problemy z dostępnością asortymentu, nie wspominając już o wsparciu marketingowym. Będąc w pierwszej dziesiątce producentów opon na świecie, zupełnie nie rozumieli potrzeb i specyfiki rynku europejskiego, myśląc że da się tu zaistnieć i konkurować z największymi koncernami nie wydając centa na reklamę w mediach. Mimo wszystko przez kilka lat udawało nam się sprzedawać po kilkanaście kontenerów opon, koncentrując się głównie na ogumieniu do pojazdów 4x4.

- Wiele mówi się w ostatnich miesiącach o sukcesji firm rodzinnych, które były zakładane pod koniec lat 80. i na początku 90. XX wieku. Przed Tobą wprawdzie jeszcze wiele lat pracy i zarządzania firmą, jednak trzeba myśleć o przyszłości i sukcesji. Jest jakakolwiek szansa, że w przyszłości Waszą spółką pokieruje ktoś z najbliższej rodziny? Czy w grę wchodzi sprzedaż firmy?

- Byłoby nam, wspólnikom, miło gdyby ktoś z młodszego pokolenia zechciał objąć stery biznesu w przyszłości, lecz nie chcemy wywierać w tym kierunku presji. Dzieci, zarówno moje, jak i mojego brata, na razie zdobywają wykształcenie i pierwsze doświadczenia zawodowe - jeżeli zechcą je wykorzystać do tego, by dalej rozwijać firmę, to będą miały taką możliwość. Najważniejsze, by w życiu robiły to, co lubią. Jeśli wybiorą inną drogę, potrafimy to zrozumieć i będziemy je wspierać. Jak powiedział Konfucjusz: „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu.” Sprzedaż firmy, w dającej się przewidzieć przyszłości, nie jest przez nas brana pod uwagę.

- Na koniec pytanie lżejszego formatu. Wiem, że prowadzisz własny blog... kulinarny. Namawiasz w nim do zdrowego odżywiania się, a właściwie do jedzenia tylko warzyw i owoców. Skąd ta pasja?

- Gotowanie oraz poznawanie nowych smaków jest moją wielką pasją już od lat. Jakiś czas temu przypadkiem zetknęłam się z dietą zasadową, bazującą na warzywach i owocach. Przyniosła ona tak wielką poprawę mojego samopoczucia, że zaczęłam ją polecać rodzinie i znajomym - ci z kolei zarzucali mnie pytaniami, co i jak gotować. Stąd pomysł, by moje autorskie przepisy i porady zacząć udostępniać wszystkim zainteresowanym w internecie, na blogu mojadietazasadowa.pl.

- Dziękuję za rozmowę.

Zobacz cały numer PO 12/140 (Grudzień 2016)

drukuj  
Ogłoszenia
Brak ogłoszeń do wyświetlenia.
Zamów ogłoszenie

© Copyright 2024 Przegląd Oponiarski

Projektowanie stron Toruń